Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Aż trudno w to uwierzyć ale na niewielkiej wyspie, jakieś 900 km na wschód od Madagaskaru, pewna Polka wytrwale zajmuje się… promowaniem czystości przedmałżeńskiej oraz wierności w ramach fundacji L’action Familiale
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
“Wartości wcale nie są przestarzałe czy passé, można nimi pięknie żyć. Można też je wypromować w sposób inteligentny, nowoczesny, dostosowany do odbiorcy” – powiedziała w rozmowie z KAI Agnieszka Kieniewicz-Duverge, Polka mieszkająca na Mauritiusie.
Anna Rasińska (KAI): Skąd wziął się pomysł, by zająć się promocją czystości seksualnej na Mauritiusie?
Agnieszka Kieniewicz-Duverge: W latach 60′ na Mauritiusie pojawili się eksperci, którzy stwierdzali, że wyspie grozi przeludnienie i nie można dopuścić, żeby do tego doszło, dlatego najlepiej wprowadzić sterylizację kobiet.
Kard. Jean Margéot, stwierdził, że to nie jest sposób kierowania płodnością godny kobiety, że istnieją lepsze metody. Dlatego zaprosił na Mauritius francuskich lekarzy z prośbą, by nauczyli mieszkańców naturalnych metod planowania rodziny. Wokół nich postało środowisko edukatorów, którzy chodząc od domu do domu, przekazywali tę wiedzę dalej i tak jest do dziś.
Nauczamy metody objawowo-termicznej, opartej na obserwacji śluzu i monitorowaniu temperatury, oczywiście za darmo. Małżeństwo, które decyduje się na to, jest prowadzone przez okres sześciu miesięcy. Taka edukatorka jest na zawołanie. W ten sposób staramy się zachwycić innych tą metodą, pokazując jak pięknie funkcjonuje kobiece ciało i jak przepiękna jest sfera przekazywania życia, jak jest dobra i popierana przez Boga. Nic nikomu nie narzucamy.
Często pary muszą uporządkować pewne swoje praktyki w zakresie seksualności. Problemem jest uprzedmiotowianie żon i traktowanie ich jak bar szybkiej obsługi. Dotyczy to zwłaszcza kultur muzułmańskich i hinduskich. Nasze przesłanie brzmi: to nie lekarz musi sterować waszą płodnością, nauczcie się swojej płodności. Nigdy nie mówiliśmy, że ludzie mają nie mieć dzieci.
Każda edukatorka jest perełką. To trudna praca, a pensje są symboliczne, ale edukatorki się nie poddają i pracują w naprawdę ciężkich warunkach. Widać, że jest to strzał w dziesiątkę, bo ten przekaz trafia w sedno kobiecości.
A jakie są skutki rozpowszechniania naturalnych metod rodziny? Czy wpływa ona na jakość relacji damsko-męskiej?
To nie tylko metoda kontrolowania płodności, to styl życia, prowadzenia dialogu w małżeństwie. Podpowiadamy również parom jak dbać o relację. Np. mówimy żeby w czasie fazy niepłodnej, podczas gdy para nie planuje dzieci, kobieta szczególnie zadbała o swój wygląd, żeby była atrakcyjna dla męża. Mężczyznom podpowiadamy by zaczęli randkować ze swoimi żonami. Mówimy – zabierz żonę do kina, żeby tę piękną energię, którą masz w sobie spożytkować również na randkę. To jest fenomenalne, że naturalne metody planowania rodziny tak polepszają atmosferę w rodzinie. Małżeństwa zaczęły wychodzić z domu.
Dlaczego rząd na Mauritiusie zdecydował się wspierać rozpowszechnianie tych metod?
My jesteśmy organizacją pozarządową, która od 1963 r. dostaje dość dużo pieniędzy, jak na grant, chociaż pensje i tak są symboliczne. Na Mauritiusie funkcjonują też inne instytucje jak np. Family Planning związane z Planned Parenthood, które inwestują w antykoncepcje. Zdarza się, że ich wolontariusze chodzą po wioskach i rozdają prezerwatywy. Na szczęście nasza organizacja jest bardziej dynamiczna, mamy najwięcej edukatorów. Rząd chce żeby te metody się rozpowszechniały, żeby ludzie kierowali się nimi w planowaniu rodziny.
Czy świadczy to o zaufaniu ze strony rządu?
To dobre pytanie, bo nawet w Polsce, kraju katolickim, metody naturalne nie są tak popularne. Co prawda Kościół katolicki jest tam w mniejszości, ale nie rozpowszechnialiśmy tej metody jako sposób, który wymyślił Kościół, tylko jako taką, którą Kościół zaadoptował, jako dobrą i godną człowieka.
Na Mauritiusie autorytet kościoła jest duży, chociaż katolicy stanowią zaledwie 20%. To hindusów jest etnicznie więcej, ale ludzie mają zaufanie, że w tym co proponuje Kościół jest rzetelność, naukowość oraz że dobrze to działa na małżeństwa.
Rząd wprowadził również kursy przedmałżeńskie na wzór Kościoła katolickiego, widać, że jest on inspiracją dla rządzących. Być może to ze względu na hindusów, którzy mają ogromny szacunek do przekazywania życia. W tej religii istnieje przekonanie, że płodność jest dobrem, którego nie należy chemicznie czy mechanicznie ograniczać. Dla nich płodność jest czymś, czym należy się zaopiekować, rozwijać, a nie wygaszać sztucznie na jakiś czas.
Prowadzi Pani edukację szkolną z zakresu przygotowania do życia w rodzinie, jak wygląda ta praca?
W szkołach również promujemy abstynencje. Mówimy też o antykoncepcji, ale podkreślamy jej negatywne skutki uboczne, popieramy to badaniami. Nie robimy żadnych demonstracji w stylu – jak posługiwać się prezerwatywą, to nie jest nasz przekaz.
Nakłaniamy młodzież do refleksji, by np. dziewczynki zastanowiły się, czy już teraz chcą zostać mami. Mówimy o konsekwencjach przedwczesnych relacji seksualnych, chorobach przenoszonych drogą płciową. Niestety prawda jest taka, że ta młodzież bardzo eksperymentuje w tej sferze.
Nasze nauki obejmują 5 spotkań. Dotyczą m.in. godności osoby ludzkiej, rozwoju psycho-emocjonalnego, przygotowania do prawdziwej miłości, mówimy też o tym, że czasem jest pewien etap, w którym młody człowiek może czuć pociąg do osoby tej samej płci, ale tłumaczymy, że jest to tylko przejściowy etap w dojrzewaniu do prawdziwej heteroseksualnej miłości. Staramy się też aby kobiety zachwyciły się sobą, polubiły siebie, zaakceptowały. Metoda jest taka – im bardziej one się sobą zachwycą, tym lepsze będą decyzje w ich życiu.
Czyli nauka Kościoła, którą my jako katolicy powinniśmy żyć, świetnie funkcjonuje również w oderwaniu od wiary w Chrystusa?
Tak, to jest uniwersalna teologia ciała. Inspirujemy się Janem Pawłem II i jego nauczaniem, chociaż nie możemy mówić wprost o Chrystusie. Wyznawcy wszystkich religii się w tym doskonale odnajdują. Tylko muszę zawsze pamiętać, że dostaję pieniądze od rządu i kiedy jestem w college’u hinduskim, to nie mogę mówić o Chrystusie, ale przekaz jest Jego. Przekaz jest Jezusa Chrystusa.
Nikt nam nigdy nie uciął grantów. To się świetnie przyjmuje. Nawet rodzice naszych wychowanków mają wobec nas ogromne zaufanie. Tylko trzeba to przekazywać mądrze, nowoczesnymi metodami żeby dostosować się do młodzieży. Nasze edukatorki muszą być ładnie ubrane, znać język młodzieży, ich praktyki. Oni uwielbiają te edukatorki! Z naszym przekazem nikt nie polemizuje, bo my zachwycamy, a nauczyciele zostają na naszych lekcjach i sami się uczą!
A co na to konkurencyjne organizacje?
Nasza konkurencja propagująca antykoncepcje wyprasza nauczycieli z sali, bo pokazują dzieciom różne krępujące rzeczy. Jak mówią o akcie seksualnym, to pokazują ten akt seksualny, a to jak wiadomo może jeszcze rozbudzić ciekawość i apetyt. Rozdają też prezerwatywy. Te organizacje zagraniczne promujące antykoncepcje i aborcje są często obecne w szpitalach i np. wysyłają swoich przedstawicieli do kobiet zaraz po porodzie proponując im antykoncepcje lub sterylizacje.
To jest walka o dusze – kto pierwszy znajdzie się przy łóżku takiej pacjentki, żeby dotrzeć do niej i powiedzieć, że jest inny sposób, naturalny, bezpieczny dla zdrowia. To kobieta podejmuje decyzje, ale jeśli nas nie będzie, to wygra chemia.
***
Agnieszka Kieniewicz-Duverge – kierownik wydziału ds. młodzieży w organizacji pozarządowej L’action Familiale, która zajmuje się nauczaniem metod naturalnego planowania rodziny oraz przygotowaniem do życia w rodzinie. Fundacja propaguje czystość przedmałżeńską i wierność.
L’action Familiale to organizacja pozarządowa, będącą partnerem rządu na Mauritiusie, partnerem Ministerstwa Edukacji, Zdrowia i Polityki Społecznej. Została założona 1963 roku. To organizacja świecka, powstała z inicjatywy kardynała Jean’a Margéot, z myślą by nauczyć małżeństwa kierowania swoją płodnością, by w ten sposób polepszyła się jakość relacji małżeńskiej.
tr/KAI