Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Katarzyna Matusz: W jakich okolicznościach poznałaś bł. Karolinę Kózkównę?
Maria Bober*: Trochę wstyd się przyznać, ale pierwszy raz usłyszałam o Karolinie w 2009 roku, w Rzymie. Tam spotkałam ks. Zbigniewa Kucharskiego, jej wielkiego orędownika. Przybliżył mi postać tej niezwykłej błogosławionej i zasugerował, żebym zaprzyjaźniła się z nią. Usłyszał mnie na koncercie i wtedy narodził się też pomysł recitali.
Kim jest Karolina dla ciebie?
Karolina była prostą, młodą osobą, taką jak my. W tych prostych rzeczach czuję się spełniona. Zaprosiła mnie do pięknej modlitwy. Ona żyła ponad 100 lat temu, była osobą dojrzałą duchowo i emocjonalnie. Mając 16 lat prowadziła katechezy, była prawą ręką proboszcza. Jej życie było intensywne i pełne miłości do Boga przez człowieka. Uświadamiała mi, że ważna jest miłość do drugiego i do siebie.
Jak można przyjaźnić się z błogosławioną?
Można to porównywać do ziemskiej przyjaźni. Ona żyła w normalności, była taką osobą jak ja i Ty. Żyła jednocześnie zwykłym życiem, ale przeżywała je niezwykle. Staram się wzorować na niej, zastanawiam się, jak ona by postąpiła w danej sytuacji. Co najistotniejsze w spotkaniu z Karoliną – nauczyłam się modlić. Dotarło do mnie, że przez modlitwę i pracę zbliżamy się do Boga.
Przypominam sobie pewną sytuację z jej życia. Był czas żniw, zbierała siano razem z koleżankami i w pewnym momencie jedna z nich podchodzi do Karoliny i rozrzuca misternie ułożony kopiec siana. Jak reaguje Karolina? Podchodzi do niej i mówi: Chodź, pomogę ci, bo widzę, że masz dziś cięższy dzień…
Ta scena pomaga mi w codziennym życiu. Nazwałam ją "metodą Karoliny". To spotkanie z błogosławioną uświadomiło mi, że każdy z nas może dążyć do świętości. Przez całe życie sądziłam, że świętość jest przywilejem osób konsekrowanych.
Karolina nie jest jedyną błogosławioną, która poruszyła twoje serce. Kogo jeszcze zaprosiłaś do swojego życia?
Poprzez bł. Karolinę docieram do kolejnych świętych i proszę ich o wstawiennictwo w moich sprawach: św. Rita, św. Monika... Naturalnie św. Jan Paweł II był dla mnie zawsze wyjątkową osobą. Zawsze mnie karmił i nadal karmi swoją miłością do człowieka. Podziękowałam mu za to, że ujawnił bł. Karolinę, starał się, aby była rozpoznawalna. Dziękuję poprzez moje recitale.
Co chcesz przekazać śpiewaniem?
Modlę się śpiewając. Daję świadectwo, spotykam się z ludźmi. Jestem wrażliwa i bardzo przeżywam wiele spraw. Czasami mówię: widzisz Karolcia, nie udało się. Zwracam się do Jezusa mówiąc: Jezu, jak długo będę jeszcze polegać na ziemskiej miłości? Kiedy Tobie zaufam?
Te moje utwory są o tym, jak być dobrym człowiekiem. Jestem bardzo wrażliwa na krzywdę drugiego człowieka. Nie lubię generalizowania ludzi i narodów. Myślę, że ci "źli" jeszcze bardziej nas potrzebują.
Jesteś kobietą urzekającą – patrząc na ciebie, chce się żyć. Pełna optymizmu, radości… Czy ty smucisz się z jakiegoś powodu, coś cię niepokoi?
Cierpię z tego powodu, że mogłoby być tak pięknie, gdyby ludzie przyjęli do swego serca miłość Boga. Chciałabym, żebyśmy tak żyli, żeby inni ludzie zaczynali się zmieniać patrząc na nas.
Mam takie bardzo mocne doświadczenie związane z Nowenną pompejańską. Wiem, że łaską jest możliwość odmawiania tej modlitwy i podczas jej trwania coraz bardziej otwierały mi się oczy.
Zaczynałam dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałam. Można śmiało powiedzieć, że dała mi wolność. Wolność do tego, żeby odważnie i bez strachu mówić o tym, co mi się nie podoba. Do tego, żeby nie bać się śmierci. Do walki z lękiem, który kiedyś mocno mnie trzymał.
Jestem po wielu operacjach, dwa razy otarłam się o śmierć, wiem, że życie zawdzięczam Bożej Opatrzności. Jasne, że czasami jestem smutna i płaczę, ale swoim życiem chcę dawać radość.
W sieci krąży świadectwo o tym, że kursowałaś w latach 80. na trasie Wrocław – Niepokalanów – Wrocław ze szczególną misją…
Miałam szesnaście lat i mój profesor łaciny wybrał mnie, żebym przewoziła cudowne medaliki, on je rozprowadzał. Groziło mi za to wyrzucenie ze szkoły, ale jakoś się nie bałam. Te medaliki są po dziś dzień w mojej rodzinie, wszyscy je nosimy. Moja mama mówi, że Maryja trzyma mnie w swoich rękach. I myślę, że ma rację.
Za co jesteś wdzięczna Bogu i ludziom?
Bogu za to, że zawsze miałam wewnętrzne przekonanie, że nie jestem sama, że Boża Opatrzność nade mną czuwa. Ludziom dziękuję za to, że ze mną są i uczą mnie życia.
*Maria Bober - piosenkarka i dyplomowana pielęgniarka. Wydała trzy płyty i jeden singiel. Występuje w Polsce z programem „Piękny jest Bóg. Recital poświęcony bł. Karolinie”. Prywatnie szczęśliwa żona i mama, mieszka w Niemczech.