Adwent to czas spełniania obietnic wobec człowieka. Mamy nabrać wiary, że Bóg nas nigdy nie opuści, a Syn Boży narodzony w betlejemskiej stajence obejmie nas z czułą miłością w wigilijną noc.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Adwent: radosny czy smutny?
Teksty i postacie proroków ze Starego Testamentu, które przypomina nam liturgia w czasie Adwentu, wskazują na niezwykłą konsekwencję Boga w wypełnianiu obietnic danych człowiekowi. Podobnie jak lud Starego Przymierza powinniśmy ufać, że w niepewnym i zmiennym świecie decydujące słowo zawsze należy do Pana czasu i historii.
Czytaj także:
Adwentowe antyfony „O”. Nie każdy o nich wie, a kryją ważną obietnicę
Adwentowe oczekiwanie na przyjście Zbawiciela znakomicie wyraża ta staropolska pieśń. Zaczyna się od wersów: „Spuście nam na ziemskie niwy, Zbawcę z Niebios – obłoki. Świat przez grzechy nieszczęśliwy, wołał w nocy głębokiej: gdy wśród przekleństwa od Boga, czart panował, śmierć i trwoga, a ciężkie przewinienia zamknęły bramy zbawienia”.
Ktoś może zapytać, skąd w radosnym, kilkutygodniowym okresie przygotowań do Bożego Narodzenia „noc głęboka, śmierć i trwoga”? Przysłowiowe „czekanie na święta” z wszystkimi poprzedzającymi je rytuałami towarzyszącymi już od połowy listopada, stanowi jeden z najradośniejszych momentów w ciągu roku.
Kogo z nas nie cieszy wybór choinek, przyrządzanie potraw na Wigilię, którymi przez kilka dni pachnie cały dom? Przedświąteczne porządki i wielogodzinne wyprawy w poszukiwaniu prezentów dla najbliższych – czynności same w sobie przecież męczące fizycznie i absorbujące nasz czas?
Pan przychodzi do słabego świata
Za tą niewątpliwie przyjemną, choć płytką jak pierwszy śnieg warstwą wydarzeń, wciąż kryją się jednak nasze codzienne większe lub mniejsze kłopoty, słabości i dramaty.
Chorzy w Adwencie cudownie nie zdrowieją, samotni i opuszczeni nie znajdują nagle bratniej duszy, a małżeństwa przeżywające kryzys nie odbudowują automatycznie poprzerywanych więzi. Przedświąteczne „opłatki” i „Wigilie” w miejscach pracy bywają raczej narzuconą z góry koniecznością, niż autentyczną potrzebą spędzenia czasu ze współpracownikami.
Co będzie, jeżeli przy świątecznym stole znów spotkamy się z ciekawskimi ciociami i wujkami zadającymi wciąż te same, drażniące pytania? Czy przy Wigilii nie dojdzie do rodzinnych kłótni i czy kogoś znów nie zabraknie? Czy wszystkich czekają rzeczywiście ciepłe i radosne święta?
W istocie, nasze życie przypomina czasy starotestamentowych proroków, których liturgia godzin i teksty czytań podsuwają nam w okresie przed Bożym Narodzeniem.
Na kilkaset lat przed cudowną nocą betlejemską, pośród burzliwych wydarzeń politycznych i społecznego ucisku, w czasach powszechnego upadku moralnego i szerzącego się zła w Królestwie Izraela, cierpliwie wyglądali oni przyjścia Pana i realizacji zapowiedzi o przyjściu Mesjasza. Króla, którego panowanie odmieni ludzkość, uleczy to, co chore, wzmocni słabych i da nadzieję.
Nam nie jest łatwo czekać kilka tygodni na Wigilię, im – nie było łatwo czekać na noc Narodzenia przez wieki i pokolenia.
Proroctwa Starego Testamentu
Od samego początku Adwentu aż do połowy grudnia teksty czytań proroków w Liturgii Godzin zapowiadają, że Pan przyjdzie i wyzwoli swój lud. „Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” – czytamy w 11 rozdziale Księgi Izajasza podczas jednej z adwentowych jutrzni.
„Jak ziemia wydaje swe plony, jak ogród rozplenia swe zasiewy, tak Pan Bóg sprawi, że się rozpleni sprawiedliwość i chwała wobec wszystkich narodów” – oznajmia ten sam prorok podczas modlitwy popołudniowej.
Czytaj także:
Tajemnice Maryi. Przesłania, proroctwa i sekrety
„Pan jest blisko” – te słowa Izajasza przeplatają się w adwentowym brewiarzu bardzo często, dodając nam otuchy i świadomości, że jakie by nasze życie nie było, Bóg zawsze wypełni dane nam obietnice.
Nawet, gdy wydaje nam się, że w naszym życiu nie wydarzy się już nic dobrego, ważnego i głębokiego, a czas oczekiwania na Boże Narodzenie kolejny raz przecieka nam przez palce – Bóg jest ponad i poza ziemskim czasem i to, co zapowiedział, bezapelacyjnie wykona.
Nie jest politykiem mnożącym atrakcyjne obietnice podczas kampanii wyborczych lub akwizytorem zapewniającym, że nabycie oferowanego przezeń produktu uczyni nas bezgranicznie szczęśliwymi. Jego szczęście to szczęście tych, którzy wraz z prorokiem „wstępują na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba”, który „nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami, bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pana z Jeruzalem (czytanie z jutrzni 12 grudnia).
Zaufaj, a cię wyzwolę
W tradycji wschodniej w czasie przed Bożym Narodzeniem wspominamy także mniejszych proroków, których księgi stanowią jedne z najkrótszych w całym Starym Testamencie. To Abdiasz, Nahum, Habakuk i Sofoniasz – wspominani w kalendarzu liturgicznym w końcu listopada i przez pierwsze trzy dni grudnia.
To prorocy, widzący słabość Izraela i zapowiadający nadejście Bożej sprawiedliwości, ale również – pełni nadziei, że zapowiadany Mesjasz całkowicie odmieni świat i otworzy człowiekowi wrota swojego miłosierdzia.
To także postaci świętych Joachima i Anny – dziadków Chrystusa, których Bóg po latach bólu niepłodności obdarzył w starości łaską poczęcia Matki Bożej, która odegra tak wielką rolę w historii zbawienia.
Zbliżającą się radość bliskiego Narodzenia Chrystusa podkreśla zaś piękny hymn o Dziewicy podążającej do betlejemskiej groty, aby zrodzić niewypowiedzianie Odwieczne Słowo, śpiewany od święta Wprowadzenia Matki Bożej do Świątyni (4 grudnia) aż po Wigilię Bożego Narodzenia.
Adwent to czas spełniania obietnic wobec człowieka znajdującego się w złożonej i trudnej sytuacji życiowej. Ma on nabrać wiary, że Bóg go nigdy nie opuści, a Syn Boży narodzony w betlejemskiej stajence obejmie go z czułą miłością w wigilijną noc.
Czytaj także:
Mesjańska droga krzyżowa: każda stacja odsłania coś o tobie i twojej misji