Koncepcję hipster-szopki zrozumie pokolenie millenialsów, które nowinki technologiczne ma w małym palcu. To ich życie. A przecież Jezus ma się narodzić nie w szopie, ale właśnie w naszym życiu!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zastanawiasz się czasem, jak wyglądałoby Boże Narodzenie dzisiaj? Co byłoby gdyby Jezus narodził się w XXI wieku? Szopka, zwierzątka, sianko, brak miejsca w gospodzie i trzej królowie na wielbłądach… – taki obraz raczej nie przemówiłby do współczesnego człowieka.
A gdyby tak Jezus narodził się w hipster-szopce?
Dary z Amazona
Szopka, jak szopka, ale w środku same cuda. Modnie ubrany Józef, oczywiście z obowiązkową brodą a’la hipster, robił seflie. iPhonem, rzecz jasna. Do zdjęcia pozuje Maryja – z kubkiem kawy ze Starbucksa (wiadomo, że młodej matce nic tak nie jest potrzebne do życia, jak kofeina) i ustami złożonymi w dzióbek – fundamentalny element selfików.
Trzej Królowie? Proszę bardzo! Zamiast na wielbłądach, osłach, koniach czy innych biednych zwierzątkach (wiadomo, hipster jest wege, dba o prawa zwierząt), zmierzają do szopki na segwayach. A dary dla małego Jezuska lecą prosto z Amazona. A propos zwierząt – przecież nie może ich zabraknąć w szopce. Ale tylko z gwarancją jakości (100 proc. organic), które dostają wyłącznie bezglutenową karmę.
Poniosła mnie wyobraźnia? Niekoniecznie. Taką hipster-szopkę naprawdę można kupić w jednym z amerykańskich sklepów za jedyne 129,99$. Komercja? Trochę tak, ale czy inne, gotowe szopki, pod którymi już w listopadzie uginają się sklepowe półki, nie są komercyjne? Oczywiście, że trochę są, nawet jeśli całkiem tradycyjne.
Szopka dla millenialsów
Przesada? Dla tradycjonalistów pewnie tak. Zrozumiem też osoby, które mają inną wrażliwość, a którym wszystkie gadżety, ten cały blichtr i trochę metroseksualni Trzej Królowie (jeden nawet z nawoskowanymi wąsami, co za dbałość o detal!) po prostu nie odpowiadają.
Ale do mnie ta szopka przemawia. Może dlatego, że należę do pokolenia millenialsów, dla którego rzeczywistość zawarta w szopce jest nieodłącznym elementem codzienności. Pokolenia, dla którego robienie zakupów przez telefon na Amazonie to bułka z masłem. Pokolenia, które w małym palcu ma wszelkie nowinki technologiczne. A to właśnie dla tego pokolenia adresowana jest hipster-szopka.
Zresztą, taka hipsterska stajenka bardziej przemawia do mnie, niż propozycje postmodernistycznej szopki, w której zamiast figurek są… drewniane klocki. Sebastian Bergne, który bada znaczenie i wykorzystanie koloru w różnych obiektach, zaproponował minimalistyczną szopkę, w której zamiast Maryi, Józefa, Dzieciątka i pozostałych postaci są kolorowe, prostokątne klocki z drewna. Kolory oczywiście nie są przypadkowe, a każdy klocek ma swoje miejsce w szopce. Taka szopka spodoba się raczej komuś z naprawdę dużą wyobraźnią.
Opcja minimum
Dla tych, co nie dysponują aż tak wielkimi jej zasobami, odpowiedniejsza będzie, także minimalistyczna, szopka Olivera Fabela. Tu także mamy drewniane klocki, tyle że w naturalnym kolorze, z podpisami: Maria, Józef, Jezus, królowie, pasterz, owieczka.
Współczesne szopki, w odróżnieniu od tradycyjnych, bogatych, wręcz barokowych, są bardzo proste. Bez żadnych zbędnych ozdób. Wpisują się w trend minimalistycznych mieszkań, architektury, etc. W tym klimacie utrzymany jest zestaw Little Sapling Toys, który również składa się z drewnianych elementów. Ta wersja, w porównaniu z poprzednimi, jest jednak „na bogato” – na klockach wyrzeźbione zostały poszczególne postaci, nawet owieczki i gwiazda betlejemska.
To ja już wolę hipsterską szopkę, która jest zdecydowanie bliższa mojemu życiu, z tymi wszystkimi fejsami, selfikami, iPhone’ami, etc.