Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wielu z nas do dzisiaj pamięta, jak podczas konferencji prasowej jeden z polityków powiedział: „Rozpoczynamy święta. Po świętach, przypomnę, jest SZEŚCIU króli”. Chodziło oczywiście o święto Trzech Króli, bo tak potocznie nazywana jest uroczystość Objawienia Pańskiego.
W rzeczywistości Ewangelia według Mateusza mówi jedynie o mędrcach ze Wschodu (a dokładnie o magach, czyli prawdopodobnie kapłanach zaratustrianizmu). Nie nazywa ich w ogóle królami ani nie precyzuje ich liczby (choć wzmianka o trzech darach może ją sugerować).
Pomijam tu kwestię historyczności wizyty tych tajemniczych przybyszów w Betlejem. Jak wiadomo, tak zwane Ewangelie dzieciństwa nie były pisane jako relacja kronikarska. Do opowieści w nich zawartych należy więc podchodzić z pewnym dystansem. Natomiast fascynującą kwestią jest to, jak ten krótki epizod opisany przez św. Mateusza został wzbogacony przez wyobraźnię religijną późniejszych pokoleń.
Przede wszystkim próbowano, w mniej lub bardziej udany sposób, połączyć wersję obecną u św. Łukasza (o spisie ludności, podróży z Nazaretu do Betlejem, narodzinach w grocie i o pokłonie pasterzy) z tradycją obecną u św. Mateusza (o gwieździe, wizycie magów w Betlejem i ucieczce do Egiptu przed siepaczami Heroda).
Czy Trzech Króli odwiedziło Jezusa w stajence?
Ewangelia według św. Mateusza pokazuje sytuację, w której Józef, Maryja i mały Jezus po prostu mieszkają w Betlejem. Nie pisze nic o tym, że przybyli tam z powodu spisu. Można więc odnieść wrażenie, że Święta Rodzina mieszkała tam od samego początku. Zresztą czytamy wyraźnie, że magowie, którzy chcieli oddać pokłon Jezusowi, weszli do domu (a nie do żadnej stajenki czy groty).
Ojcowie Kościoła, którzy próbowali zharmonizować ewangeliczne tradycje, zwracali uwagę na fakt, że przybycie magów nastąpiło znacznie później niż narodzenie Jezusa. Przy czym jako górną granicę wyznaczano dwa lata, co tłumaczyłoby, dlaczego Święta Rodzina miała już własne lokum.
Natomiast ludowa wyobraźnia poszła w tym harmonizowaniu jeszcze dalej. Postawiła ona mędrców ze Wschodu w towarzystwie pasterzy, którzy oddali pokłon Dzieciątku po tym, jak zostali obudzeni przez anioła.
Liczne szopki i kartki świąteczne pokazują więc taki obrazek: stajenka ze Świętą Rodziną, pasterze, trzej królowie, no i obowiązkowa Gwiazda Betlejemska z ogonem.
Taką samą wizję utrwalają liczne kolędy:
Śpiewajcie aniołowie, pasterze, grajcie Mu. Kłaniajcie się królowie, nie budźcie Go ze snu.
Wszyscy razem przy narodzonym Jezusie. To chyba jedno z najbardziej żywotnych ikonograficznych wyobrażeń Bożego Narodzenia. Całkowicie nieprawdziwe, ale zakorzenione bardzo głęboko. Identycznie zresztą ukazują te wydarzenia filmy biblijne, jak chociażby Narodzenie (The Nativity Story, 2006), który osobiście bardzo lubię.
Ilu mędrców ze Wschodu odwiedziło Jezusa?
Zanim utrwaliła się liczba trzech mędrców, pojawiały się też inne wersje. Na malowidłach z II i III w., znajdujących się w rzymskich katakumbach, mamy dwóch, czterech albo sześciu mędrców. Tak, tak! Sześciu! Nikt jakoś nie wpadł na pomysł – to w kwestii wspomnianego polityka – że posługiwanie się utartym zwrotem „trzej królowie” jest myśleniem stereotypowym i niekoniecznie słusznym.
Warto jednak dodać, że niektórzy podawali jeszcze większą liczbę mędrców, którzy przybyli do Jezusa z pokłonem. W Kościele ormiańskim wierzono, iż było ich 12 (tyle, ile plemion Izraela oraz apostołów). Wszystko natomiast bije na głowę obecna w tradycji koptyjskiej liczba 60 cudzoziemców! To absolutny rekord!
Czy królowie byli naprawdę królami?
Trudno wyśledzić, kiedy po raz pierwszy mędrców nazwano królami. Źródłem przypisania im godności królewskiej była prawdopodobnie interpretacja słów Psalmu 72, 10-11.
Królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary,
królowie Szeby i Saby złożą daninę.
I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie,
wszystkie narody będą mu służyły.
Dlatego teraz śpiewamy: „Mędrcy świata, monarchowie, gdzie spiesznie dążycie” i nikogo nie dziwią korony na ich głowie.
Paradoksalnie zdziwienie budzi to, co mają na głowach mędrcy na mozaice z VI wieku, znajdującej się w bazylice Sant Apollinare Nuovo w Rawennie. Otóż noszą oni tam coś na podobieństwo czerwonej czapki Papy Smerfa. Jest to tak zwana czapka frygijska – wełniane lub filcowe ściśle przylegające nakrycie głowy w kształcie stożka, z opadającym do przodu szpicem. Jeśli słowo „magowie” użyte przez Mateusza oznacza kapłanów religii zaratusztriańskiej, takie nakrycie głowy pasuje do nich zdecydowanie bardziej niż korona i ma większy sens.
Imiona Trzech Króli
Na tej samej mozaice pojawiły się po raz pierwszy rzekome imiona mędrców, które brzmią: Kacper, Melchior i Baltazar. To one ostatecznie utrwaliły się w naszej wyobraźni i kiedy nad drzwiami wypisujemy kredą C + M + B, większość ludzi myśli, że jest to skrót właśnie od nich. Tak naprawdę chodzi jednak o mnemotechniczny skrót zdania: „Christus Mansionem Benedicat” – Niech Chrystus błogosławi domowi.
Podawano jednak także inne imiona mędrców. We fragmencie zaginionej apokryficznej Ewangelii Hebrajczyków z II wieku zostali oni przedstawieni jako: Malchus, Caspar i Fidizarda. W tradycji syryjskiej spotykamy imiona: Kagpha, Badalilma i Badadakharida, w etiopskiej: Ator, Sater i Paratoras, w greckiej: Apellicon, Amerim i Serakin. Z kolei w mistycznych wizjach Anny Katarzyny Emmerich nazywali się oni Menzor, Sair i Teokenon, a mieszkańcy Mediolanu nadali im imiona: Rustico, Eleuterio i Dionigio.
Czy Trzej Królowie reprezentowali różne rasy?
Kolejnym utrwalonym stereotypem jest przypisywanie mędrcom przynależności do różnych ras. Jako pierwszy bodajże Beda Czcigodny (na przełomie VII i VIII w.) uznał, że pochodzili oni z trzech kontynentów: Europy, Afryki i Azji (choć Ewangelista wyraźnie pisze, że byli oni ze Wschodu).
Przez "Wschód" w tamtych czasach rozumiano cały obszar na wschód od rzeki Jordan – a więc Arabię, Babilonię i Persję. W pokłonie reprezentantów różnych ras i kontynentów widziano jednak symboliczne uznanie godności Jezusa przez przedstawicieli całego świata pogan, a zarazem uniwersalność zbawienia, ponad wszelkimi podziałami.
W konsekwencji mamy więc wśród nich zarówno skośnookiego Azjatę o żółtym kolorze skóry, jak i Afrykańczyka, co jest bardzo poprawne politycznie. Podobna poprawność polityczna każe twórcom hollywoodzkich filmów dodawać postać o ciemnym kolorze skóry nawet tam, gdzie jest to trudne do obronienia (np. Samsona w serialu The Bible z 2013 r.).
Legenda, że jeden z magów pochodził z Afryki, wywodzi się ze wspomnianego już przeze mnie Psalmu 72, gdzie jest mowa o królestwie Saby (a tak nazywano Abisynię, czyli współczesną Etiopię). Poza tym nawiązuje do wersetu z Księgi Izajasza:
Zaleje cię mnogość wielbłądów, dromadery z Madianu i Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, ofiarują złoto i kadzidło (Iz 60, 6).
Skojarzenie z darami, które otrzymał Jezus od magów, było wręcz nieuniknione.
Jak widać z tymi Trzema Królami wszystko wygląda inaczej, niż to sobie wyobrażamy. Pełno tu pobożnych zmyśleń. Dla nas jednak najważniejszy powinien być sens tego święta, a nie rozważania, czy mędrcy w ogóle istnieli, ilu ich było i jak się nazywali. Mateusz zamieścił tę historię w swojej Ewangelii, aby pokazać, że Chrystus nie przyszedł tylko dla narodu wybranego. W gruncie rzeczy jest to święto tych wszystkich, którzy nie będąc Żydami, uznają Jezusa za swojego Zbawiciela.