Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Modlę się słowami modlitwy Jezusowej częściej lub rzadziej już od czterdziestu lat, odkąd się jej nauczyłam. Znów powróciła do mojej codziennej modlitwy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dorastałam jako katoliczka, a mimo to nigdy nie słyszałam o modlitwie Jezusowej, a przynajmniej nie w tej formie, w jakiej jest zachowywana od wieków i odmawiana przez chrześcijan prawosławnych. Najprostszą formą tej modlitwy jest krótkie powtarzające się wezwanie – „Panie, Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”.
Jest ono oczywiście do pewnego stopnia znane z historii ewangelicznych, jak na przykład tej o uzdrowieniu niewidomego (Mk 10,46-52). Pojawia się także w skromnym wyznaniu celnika w przypowieści (Łk 18,9-14). Jest to na swój sposób trochę bardziej wyszukana wersja Kyrie eleison („Boże, zmiłuj się”), innego zawołania modlitewnego, które odziedziczyliśmy ze Wschodu.
Modlitwa Jezusowa została spopularyzowana przez XIX-wieczną książkę rosyjską „Opowieści pielgrzyma”, zaliczaną do duchowej klasyki, która jest kojarzona z modlitewną kontemplacją trwająca cały czas. Św. Paweł nazywał ją modlitwą „nieustanną”. Modlitwa ta jest tak ukochana przez wschodnich (a obecnie coraz częściej zachodnich) chrześcijan, że mówi się, iż jest to najczęściej odmawiana modlitwa po Ojcze Nasz i Zdrowaś, Maryjo.
Stawanie się modlitwą
„Opowieści pielgrzyma” to książka, która opowiada o wędrówce mnicha-żebraka, który przemierzając Rosję, próbuje się nieustannie modlić. Pielgrzym napotyka Starca (bizantyjski odpowiednik mistrza duchowego), który uczy go modlitwy Jezusowej i instruuje go, poprzez powtarzające się ćwiczenia, jak przejść od głośnego powtarzania słów modlitwy do cichego modlenia się, a w końcu do stawania się samemu modlitwą.
Chociaż niektóre komentarze porównują tę praktykę do hinduskiego czy buddyjskiego powtarzania mantry, istnieje jednak zasadnicza różnica. Celem medytacji niechrześcijańskiej jest oczyszczenie umysłu i zatarcie świadomości samego siebie, podczas gdy celem modlitwy Jezusowej jest napełnienie umysłu, serca i duszy miłosierną obecnością Jezusa, w celu kontemplacji tej obecności z podziwem i miłością. Kontemplacja ma wnieść doświadczenie własnej, intymnej komunii z Jezusem w każdym oddechu tak, że nawet dla mnie (szczególnie dla mnie!) grzesznika, świat jest wypełniony miłosierdziem i łaską, a wszystko jest ciągłym wychwalaniem Boga.
Światu potrzeba miłosierdzia
Nie pamiętam czasów w Kościele, w moim kraju i na całym globie, kiedy to miłosierdzie było tak bardzo potrzebne i zarazem tak atakowane, jak dzisiaj. Nieustanna modlitwa stała się minimum potrzebnym do nawigacji w ciemnościach, do podążania za małymi migoczącymi płomyczkami łaski. Zatem propozycja na dzisiejszy tydzień – ćwiczenie miłosierdzia poprzez nauczenie się i odmawianie modlitwy Jezusowej – jest bardzo pomocna.
Modlę się słowami modlitwy Jezusowej częściej lub rzadziej już od czterdziestu lat, odkąd się jej nauczyłam. Znów powróciła do mojej codziennej modlitwy. Jeśli chcesz włączyć ją do swojego codziennego życia modlitewnego lub przypomnieć ją sobie, oto kilka wskazówek.
Nie ma złego sposobu odmawiania modlitwy Jezusowej, chyba że ktoś próbował używać jej jak zaklęcia New Age lub mantry. Poeksperymentuj więc, aby przekonać się, co będzie najlepsze dla ciebie.
Powtarzaj modlitwę na różańcu. Wschodni mnisi odliczają swoją modlitwę Jezusową na paciorkach różańca. Możesz dodać modlitwę Jezusową po każdej dziesiątce różańca (razem z Modlitwą fatimską, która go uzupełnia) lub po Koronce do miłosierdzia Bożego. Możesz także po prostu odmawiać modlitwę Jezusową na każdym z paciorków różańca.
Odmierzaj modlitwę oddechem. Jest to także praktyka bizantyjskich chrześcijan, kiedy modlili się w milczeniu. Odmawiaj słowa: „Panie, Jezu Chryste, Synu Boży” powoli, przy wdechu, a następnie: „zmiłuj się nade mną grzesznikiem” powoli wydychając powietrze. Dla mnie jest to bardzo przydatna praktyka, kiedy czuję strach, niepokój, żal lub gdy nie mogę zasnąć, co chyba nader często przydarza się wielu z nas.
Skup się na słowach i kontempluj ich znaczenie. „Panie” jest przyznaniem naszego oddania się woli Bożej oraz wyznaniem wiary w Jego Opatrzność. „Jezu Chryste” – to imię, które jest ponad wszelkie imię – jest potężną modlitwą, która zawiera w sobie inne modlitwy. „Synu Boży” jest wezwaniem, które obejmuje nas bezpieczną komunią z Trójcą Świętą. „Zmiłuj się” apeluje do Zbawiciela o uzdrowienie, pociechę oraz strumień Jego przebaczenia, miłości i łaski. „Nade mną” jest osobistą modlitwą o przemianę mojego życia, o miłosierdzie dla innych. „Grzesznikiem” – najwcześniejsza formuła modlitwy kończyła się słowami „nade mną”, ale dodanie tego słowa oznacza, że nie jestem godzien, że ja też przyczyniam się do braku miłosierdzia na świecie, a także że łaska Boża dosięga mnie, chociaż na nią nie zasługuję. Ten rodzaj kontemplacji naprawdę staje się modlitwą serca, tak jak całe przesłanie o Zbawieniu zawiera się w tych kilku słowach.
Czytaj także:
Modlitwa Jezusowa nie jest skomplikowana. Przenika do serca i prowadzi do oczyszczenia
Czytaj także:
Jaka modlitwa podoba się Jezusowi? Św. Faustyna pisze o tym w „Dzienniczku”