Z małżeńskich sypialni przyglądają się nam wielkie oczy strachu. To lęk przed zranieniem, przed grzechem, przed dzieckiem, przed swobodą, przed zabawą, przed pełnym oddaniem.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jakiś czas temu usłyszałam od młodej mężatki: „seks jest przereklamowany. Najpierw czekasz na nie wiadomo co, a potem nawet jak możesz, to nie możesz, bo dni płodne i jeszcze do tego tyle niejasności, jeden ksiądz mówi to, drugi tamto. Bez sensu”.
Może byłoby łatwiej, gdyby w Kościele istniał jakiś oficjalny indeks gestów, słów, myśli i pozycji zakazanych. Tymczasem mamy Dekalog oparty na przykazaniu miłości i naukę, którą świetnie streszczają słowa świętego Augustyna “kochaj i rób co chcesz”. Znajdą się od czasu do czasu odważni księża, którzy próbują uszczegółowić i ukonkretnić tę sztukę kochania, ale im bardziej przykładają do małżeńskiej alkowy miarę krawiecką, tym jej obraz staje się coraz wyraźniej karykaturalny.
Z małżeńskich sypialni przyglądają się nam wielkie oczy strachu. To lęk przed zranieniem, przed grzechem, przed dzieckiem, przed swobodą, przed zabawą, przed pełnym oddaniem. To lęk, który dopomina się o listę moralnych gadżetów, pieszczot i erogennych punktów. Mówi się o nim na konferencjach, rekolekcjach, w anegdotkach ze spowiedniczych doświadczeń, ale mówią też o nim same kobiety podczas babskich spotkań lub na fejsbukowych grupach wsparcia. To, co powinno być wolne od skrupułów, to co w założeniu jest darem z siebie, czystym pragnieniem pełni szczęścia drugiej osoby, tęsknotą za bliskością inną, niż wszystkie inne tęsknoty świata, to co jest błogosławieństwem, dopełnieniem sakramentu, bożym darem tylko i wyłącznie dla tego naszego duetu, okazuje się być utrapieniem sumienia, a czasem przykrym obowiązkiem lub miejscem przemilczanych potrzeb i emocjonalnej bierności.
Niedopasowani? Odpowiedź nasuwa się niemalże automatycznie. Na szczęście, to jeden ze sztandarowych mitów około-łóżkowych.
Seks to nie puzzle, gdzie każdy element musi się idealnie łączyć. W seksie nie musisz być szyty na miarę. Bo jest to spotkanie psycho-fizyczne dwóch niedoskonałości, które przyrzekły sobie miłość. Kiedy stajesz zupełnie nagi przed ukochaną osobą, to przyjmujesz całą historię tego komu się oddajesz. To jest najlepszy moment na to, by być takim jakim się jest. Seks to nie jazda na rowerze. Bywa, że zapomina się o najważniejszym. Można w pierwszym roku małżeństwa przekraczać próg sypialni niczym młody bóg, a po pojawieniu się dziecka, choroby, zmiany zamieszkania, pracy wypaść z roli męża/żony. Codzienność pisze zaskakujące scenariusze, dlatego nie da się dopasować raz na zawsze. A żeby nie minąć się w małżeńskim łóżku, potrzeba zabiegać o coś więcej, niż fizyczne zaspokojenie, trzeba zabiegać o wzajemną przyjaźń. Potrzeba uważności na siebie.
Seks rodzi się w głowie. I tylko ty, w swoim sercu, masz przepis na to niepowtarzalne spotkanie. Jeśli do tego serca dopuścisz tego kogo kochasz, nie zostawisz tej sfery w kategorii “domyśl się”, to możesz być pewien, że siłą małżeńskiej jedności, pozbędziecie się z sypialni lęku, duchowego konfesjonału i krawieckiej miary.
Kochajcie – módlcie się razem, za siebie!
Kochajcie – zostawcie egoizm przed drzwiami sypialni!
Kochajcie – rozmawiajcie i jeszcze raz rozmawiajcie ze sobą!
Kochajcie – odkrywajcie siebie jak nieznany ląd!
Kochajcie – zaakceptujcie siebie z tymi wszystkimi wadami, zaletami, potrzebami i obawami!
Kochajcie – każdego dnia ustawiajcie azymut na swoje małżeństwo!
Kochajcie i róbcie co chcecie!
Przeczytaj także “Sztuka kochania” według papieża Franciszka