separateurCreated with Sketch.

Dobry Dziadziuś, który uczy, że pomagać można zawsze i wszędzie

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Łukasz Kobeszko - 30.01.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Historia bułgarskiego „świętego starca” brzmi jak baśń, czy opowieść o świętych sprzed kilku wieków.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Zebrał kilkadziesiąt tysięcy euro na renowację świątyń oraz opłaty komunalne dla domów dziecka. Nie jest pracownikiem wielkiej organizacji charytatywnej ani fundraiserem ze służbowym samochodem i laptoptem z szybkim internetem, lecz liczącym 103 lata staruszkiem z małej wsi. Poznajmy Dobre Dobrewa, uważanego w Bułgarii za jednego z ostatnich żyjących „świętych starców”.

Gdy odpowiadamy na pytanie, dlaczego regularnie nie wspomagamy osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, najczęstszymi usprawiedliwieniami są niewystarczające środki finansowe, brak czasu lub zabieganie. Postać Dobre Dobrewa, nazywanego przez wielu Bułgarów „Dobrym Dziadziusiem” pokazuje jednak, że pomagać można wszędzie i w każdej sytuacji, niezależnie od grubości portfela, wieku i pozycji społecznej.

 

 

Dobry Dobrev. Tajemniczy żebrak

Nikt z mieszkańców Sofii nie jest w stanie precyzyjnie wskazać, kiedy na ulicach stolicy Bułgarii, a szczególnie pod jej najbardziej znanymi cerkwiami prawosławnymi, jak chociażby soborem Świętego Aleksandra Newskiego znajdującym się w samym centrum miasta, pojawił się dziwnie wyglądający starszy człowiek. Przypominający nie tyle przeciętnego emeryta, co świętego ze starych ikon.

 

 

Z długimi, utrzymanymi w nieładzie siwymi włosami, w zniszczonym i dziurawym palcie, zimowej, baraniej czapce i w zniszczonych chłopskich butach, wyglądających jak eksponat z muzeum etnograficznego. Jednocześnie, o bardzo łagodnej i  uduchowionej twarzy, noszącej już ślady długiego i zapewne niełatwego życia. Obok starca znajdują się puszka lub zniszczony garnek oraz napisana odręcznie tabliczka, informująca przechodniów o zbiórce na utrzymanie bułgarskich świątyń i pomoc dla znajdujących się w złej kondycji finansowej domów dziecka.



Czytaj także:
Bułgaria dla kreatywnych. Tekst niesponsorowany

Dziennikarzom zajęło dobrych kilka lat zidentyfikowanie staruszka, gdyż sam mówi o sobie bardzo mało. Jednocześnie, nie unika zwykłych kontaktów z ludźmi. Wielu przechodniów, nawet tych, którzy nie wrzucali nic do jego puszki, pozdrawia miłymi słowami, zapewnia o modlitwie i często błogosławi znakiem krzyża. Głaska i przytula małe dzieci, nie odmawia też, gdy turyści chcieli zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie. Szybko więc stał się jednym z elementów sofijskiego kolorytu, a mieszkańcy miasta nazywać go zaczęli „Dobrym Dziadziusiem” (bułg. „Djadjo Dobri”).

 

 

Ascetyczny starzec z Bajłowa

Po intensywnym śledztwie mediów udało się ustalić, że staruszek nie mieszka w samej Sofii, tylko dojeżdża tam codziennie autobusem z małej wsi Bajłowo, leżącej niecałe 45 km od stolicy. Obecnie zamieszkuje tam w małym pokoju przy miejscowej cerkwi prawosławnej. Wszystko wskazuje na to, że w tej wsi starzec żyje od samych narodzin, które według ksiąg parafialnych miały miejsce…w 1914 roku.

Namówiony w końcu na krótki wywiad telewizyjny przyznał, że nazywa się Dobre Dobrew i przez lata był rolnikiem. Na zbieranie pieniędzy na ulicy zdecydował się po śmierci małżonki, z którą ślub wziął jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. W jej trakcie, podczas jednego z alianckich nalotów, starzec stracił słuch w jednym uchu. Mieli z żoną czwórkę dzieci, z czego dwoje już nie żyje. Większej ilości szczegółów ze swojego życia starzec nie chce zdradzać, tłumacząc się coraz słabszą pamięcią oraz tym, że szczegółowa znajomość jego życiorysu na niewiele się może się ludziom przydać.


LOGAN,GRANDPA
Czytaj także:
Dziadek z oddziału intensywnej terapii. Przytula dzieci od 12 lat

Dochodzenie dziennikarzy pokazało, że Dobrew pobiera bardzo skromną emeryturę w wysokości 200 lewów miesięcznie (około 100 euro). W pokoju, w którym nocuje nie ma elektryczności ani żadnych urządzeń technicznych w rodzaju telewizora, radia lub kuchenki. Jest tylko polowe łóżko, mały stolik, umywalka, a na wszystkich ścianach znajdują się ikony. Jedną część emerytury oddaje swojej parafii, inną ofiarowuje jednej z sofijskich jadłodajni dla bezdomnych, gdzie regularnie się stołuje. Jako emeryt, od ukończenia 80 roku życia ma bezpłatny, roczny bilet, więc oszczędza również na komunikacji. Od lat nie kupił żadnych nowych ubrań lub nawet rzeczy codziennego użytku w rodzaju zegarka lub okularów.

 

 

Daję to, co niezbędne

Każdego dnia po wieczornym nabożeństwie, w którym starzec uczestniczy, zanosi on wszystkie zebrane danego dnia pieniądze proboszczowi soboru Świętego Aleksandra Newskiego, a ten przekazuje datki wydziałowi charytatywnemu Patriarchatu Bułgarii. Dzięki zebranym przez Dobre Dobrewa środkom, których suma od 2005 roku wyniosła ponad 40 tys. euro, udało się odnowić m. in. cerkiew Równym Apostołom Świętych Cyryla i Metodego w rodzinnym Bajłowie, monaster Zaśnięcia Bogurodzicy w miejscowości Elesznica oraz sofijski sobór katedralny. Zebrane przez Dobrewa datki trafiły również do kilkunastu domów dziecka w Bułgarii. Staruszek powiedział dziennikarzom, że zazwyczaj nie zagląda w ciągu dnia do naczynia, w którym zbiera pieniądze. Najczęściej ludzie wrzucają tam drobne, choć zdarzają się bogaci darczyńcy, wkładający banknoty o nominałach 200 lub nawet 500 euro.

We współczesnej Bułgarii, trawionej plagą korupcji i niejasnych dochodów uzyskiwanych przez elity finansowe, Dobrew pozostaje symbolem bezinteresownej pomocy i uczciwości. Pytany przez media, dlaczego w tak podeszłym wieku zajmuje się zbieraniem datków dla Cerkwi i domów dziecka, odpowiada z rozbrajającą szczerością, że pomaga w tym, co jest ludziom najbardziej potrzebne – w utrzymywaniu i upiększaniu świątyń, w których człowiek może zrobić najpiękniejszą rzecz w życiu – spotkać się z Chrystusem oraz w życiu sierot, które pozbawione miłości ze strony najbliższych zasługują, żeby mieć zaspokojone choć najbardziej elementarne potrzeby życiowe.

 

 

Mimo że starzec nigdy nie korzystał z Internetu, jego wielbiciele założyli stronę poświęconą jego działalności oraz profile na portalach społecznościowych.


TAJEMNICZA KOBIETA W OKNIE
Czytaj także:
Jak duch pradziadka Ksawerego pomógł swojej ukochanej wnusi

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.