separateurCreated with Sketch.

„Być jak motylek”. Trudna walka z anoreksją

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Anorektycy potrafią skutecznie ukrywać objawy choroby. Do perfekcji opanowali metody manipulacji. Tymczasem w ich duszy rozgrywa się prawdziwy dramat.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Zaczyna się niewinnie. Od pragnienia, by schudnąć, poczuć się bardziej atrakcyjnym. Oczywiście, nie każda dieta kończy się anoreksją. Istnieje jednak pewien zespół cech, które jej sprzyjają: niska samoocena, dążenie do perfekcjonizmu, brak akceptacji wśród rodziny, rówieśników, poszukiwanie tożsamości i pewności w panowaniu nad ciałem i stałe przesuwanie granic, by tą pewność budować. Według lekarskich statystyk, na chorobę częściej zapadają kobiety, ale nie brak przypadków anoreksji u mężczyzn.

Za gruba

Kasia chciała zrzucić kilka kilogramów. Była otyła. Pamięta, jak podczas rozmowy z kolegą na szkolnym korytarzu usłyszała: „Przemek, chyba nie umawiasz się z tą grubą świnią?!”. Zabolało. Zaczęła chodzić na siłownię, by wspomóc spalanie „tłuszczyku”. Dietę ułożyła samodzielnie. Na śniadanie jadła dwa wafle ryżowe, jabłko, z czasem już tylko wafle. Kolacja wyglądała podobnie. Na obiad dietetyczna zupa-krem i jakaś sałatka. Do tego dużo wody i środki przeczyszczające. Zaczęła zwracać uwagę kolegów. W końcu doszła do rozmiaru XS, ale dla niej to było za mało. Odmawiała jedzenia. „Wciąż miałam poczucie, że jem za dużo i jestem za gruba. Widziałam tłuszcz na brzuchu, biodrach, chociaż coraz częściej słyszałam, że schudłam i blado wyglądam” – przyznaje. Rodzina zaczęła coś podejrzewać.

Kobieta unikała wspólnych posiłków. Zaczęły się awantury i późne wracanie do domu. Śniadanie przygotowane przez mamę tuż po wyjściu z domu wyrzucała. To już była obsesja. Piekło. Z trudem skończyła maturę i dostała się na studia. Miała coraz większe problemy z pamięcią, mdlała. „Gdy z uczelni do domu przywiozła mnie taksówka i czułam ogromne mdłości, uświadomiłam sobie, że zaszłam za daleko” – opowiada. Badania wykazały problemy z trzustką i nerkami. „Wystraszyłam się i pierwszy raz od prawie roku zjadłam normalny posiłek” – dodaje.

Kasia czasem jeszcze myśli, że za grubo wygląda. Odczuwa skutki anoreksji: problemy z cerą, żołądkiem i sercem, szybko się męczy. „Mam osłabiony wzrok, wypadają mi włosy, mam kłopoty z utrzymaniem właściwego poziomu cukru” – wylicza. Marzenia? Kasia chciałaby mieć rodzinę, dzieci. Ma świadomość trudności z zajściem w ciążę, poprzez rozregulowany układ hormonalny, co potwierdziły badania lekarskie.

Walka

Agnieszka skończyła studia doktoranckie. Jest prawnikiem. Kobieta sukcesu. Zawsze dążyła do perfekcji. Nieliczni wiedzą o jej przeszłości. Jej ojciec nadużywał alkoholu, mama nie potrafiła poradzić sobie emocjonalnie z tą sytuacją. „To ja byłam matką swojej mamy” – wspomina.

Zaczęła się odchudzać. Przesuwała granice o kolejne kilogramy. Zaczęły wypadać włosy, zatrzymał się jej okres. Każdy kolejny dzień był schematem. „Czułam się szczęśliwa, kiedy z każdym dniem ważyłam coraz mniej. Wszyscy zaczęli mnie denerwować. Czułam się osaczona, zmuszana do posiłków. Odseparowałam się od rówieśników. Piłam po kilkanaście torebek herbatek przeczyszczających dziennie” – opowiada. Agnieszka odmawiała wyjść, czuła wewnętrznie, że nie może zdradzić swojej przyjaciółki „any”.

Trafiła do lekarza psychiatry, następnie na oddział warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Jej dieta wynosiła 300 kcal dziennie, chciała popełnić samobójstwo. Obsesyjnie liczyła kalorie. Odczuwa zmiany w zachowaniu, nastroju wynikające z zachwiania równowagi metabolicznej i hormonalnej. „W tamtym czasie czułam się opuszczona, bolała mnie dusza i ciało. Teraz jest lepiej” – mówi.

Agnieszka i Kasia wygrały walkę z anoreksją. Wiele osób przegrywa ją lub jej nie podejmuje. Wolą umrzeć, niż przestać się odchudzać.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!