Czy ta dziecięca niewinna naiwność nie doprowadzi do tragedii? Czy ktoś, komu zaufa, nie wyrządzi jej krzywdy? Na samą myśl robi mi się niedobrze, a statystyki nie są optymistyczne.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Moja córka jest bardzo pogodna i wyjątkowo łatwo przychodzi jej nawiązywanie nowych znajomości. Na placu zabaw zaraz dołącza do innych dzieci, a gdy mamy gości najchętniej przeniosłaby przyjęcie do swojego pokoju i usadziła wszystkich wujków przy plastikowych filiżankach na herbatę, nie zważając na brak zachwytu z ich strony. Lecz gdy zaczęła opowiadać o dniu spędzonym w przedszkolu panu ochroniarzowi stojącemu przy wjeździe na nasze osiedle, wywiązał się między nami taki dialog:
– Kochanie, ale jak ktoś nas nie zna, to nie opowiadaj mu o tym. Z resztą pewnie ten pan niezbyt interesuje się tym, jak nam mija dzień, bo to jest ktoś dla nas obcy i my jesteśmy obce dla niego.
– Ale przecież mówimy mu dzień dobry!
– Tak, to fakt. Tego pana widujemy tu codziennie i on pracuje dla nas (naszego osiedla), dlatego jak go mijamy to kulturalnie się witamy, ale przecież to nie znaczy, że się dobrze z nim znamy, nie wiemy nawet jak ma na imię!
– Aha, rozumiem.
Po czym po chwili zastanowienia dodała z nowym entuzjazmem: “To ja jutro do niego podejdę, zapytam jak ma na imię i mu się przedstawię! I już będziemy go znać lepiej!”.
Zupełnie nie o to mi chodziło! Jej ufność i towarzyskość są urocze i rozbrajające, kojarzą mi się z tytułową Polianną. Ale to moja córka, a nie bohaterka książki, więc jest to dla mnie zarazem niezwykle alarmujące.
Czy ta dziecięca niewinna naiwność nie doprowadzi do tragedii? Czy ktoś, komu zaufa, nie wyrządzi jej ogromnej krzywdy? Na samą myśl robi mi się niedobrze, a statystyki nie są optymistyczne.
Co 5 dziecko w Europie doświadczyło jakiejś formy przemocy seksualnej, a według danych z Polski co siódme dziecko pada ofiarą jakiejś formy wykorzystania seksualnego przed ukończeniem 15 roku życia! To daje przynajmniej troje, czworo dzieci w każdej szkolnej klasie.
Nie uchronię jej przed wszystkim, więc co mogę zrobić? Oczywiście rozmawiać. Ale nawet ja, orędowniczka rozmów z dziećmi na każdy temat bez wyjątku, bez tabu, po prostu boję się tego i czuję się niepewnie. Nie dlatego, że nie wypada, ale dlatego, że nie chciałabym zaburzyć jej poczucia bezpieczeństwa, nie zniszczyć tej niewinności, nie wzbudzić niepotrzebnego lęku przed światem.
Dlatego jestem ogromnie wdzięczna za GADKI – przejrzysta i konkretna broszura Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, przychodzi nam, rodzicom z pomocą w tym temacie. GADKI to akronim powstały z 5 podstawowych zasad, których wprowadzenie w rodzinie pomoże nam uzbroić nasze dzieci w naturalne mechanizmy obronne przed przemocą seksualną.
1. Gdy mówisz “nie”, to znaczy “nie”
W zabawie podczas łaskotania, ale też gdy chce się z Tobą przywitać daleka ciotka-kuzynka: jeśli nie chcesz kontaktu fizycznego, masz prawo powiedzieć nie. Dlatego zamiast strofować, chwalę moją córkę, gdy na prośbę kogoś z rodziny “poproszę całuska, bo będę płakać”, odpowiada “to płacz” i z zaciekawieniem czeka na realizację deklaracji.
Dziecko, którego prawo do odmowy kontaktu fizycznego jest respektowane wśród najbliższych, ma potencjalnie większe szanse postawić się obcemu. Choć gwoli ścisłości należy dodać, że 80% dzieci zostało wykorzystanych seksualnie przez znaną im osobę (!), co moim zdaniem tym bardziej powinno nas przekonać do uświadomienia dziecku, że nawet tym, którym ufa, może powiedzieć “nie!” w kontakcie fizycznym.
2. Alarmuj, gdy potrzebujesz pomocy
Jak zimny prysznic były dla mnie słowa mojej córeczki, które usłyszałam przypadkiem, stojąc akurat za drzwiami łazienki. Na pytanie swojego taty: “co robisz?” odpowiedziała: “przelewam mydło do pudełka, tylko nie mów mamie”. Zabolało, ale i oprzytomniło. Ileś razy wcześniej na jej “doskonałe eksperymenty” zareagowałam złością, niechęcią, reprymendą… To oczywiście nie znaczy, że teraz przyklaskuję każdemu szalonemu pomysłowi, ale od tego czasu bardzo się pilnuję, by moja reakcja nie była przesadzona i za ostra. Nie chcę stracić jej zaufania, nie chcę, by wolała milczeć, ukrywać przede mną “coś złego” w obawie przed moją reakcją.
Czy to w rzeczach małych, czy w tych naprawdę ważnych, walczę ze sobą o to, by córki czuły, że nie muszą się bać powiedzieć mi o wszystkim. W naszym domu nie straszymy też złym panem policjantem, szczepieniem u lekarza, czy jakimś innym “panem, który karze dzieci”, bo chcę, by moje dziecko nie bało się prosić o pomoc również obcą osobę, gdy mnie nie będzie obok.
3. Dobrze zrobisz, mówiąc o tajemnicach, które Cię niepokoją
Dziewczynki są teraz na etapie, na którym uwielbiają szeptać sobie coś na ucho. Traktują to jako świetną zabawę (są to tajemnice mniej więcej takiej wagi jak “trele morele hahaha”), a ja mówię że jeśli to “nic brzydkiego, niedobrego”, to tak samo jak prezent dla taty czy inna niespodzianka, jest to “dobra tajemnica”, do której mają prawo. Jeśli jednak czułyby się z jakimś sekretem źle, przed nami nie muszą tego ukrywać, przypominam, że rodzicom można powiedzieć wszystko, nawet jeśli ktoś prosił “tacie o tym nie powiemy”, nie muszą go słuchać, jeśli wywołuje to ich dyskomfort.
4. Koniecznie pamiętaj, że Twoje ciało należy do Ciebie
Przekaz ma być jasny: nikt nie ma prawa dotykać Cię w sposób, który sprawia Ci przykrość. Dlatego też nie lekceważmy skarg naszego dziecka na zaczepki w przedszkolu czy szkole. Jeśli ktoś ciąga za włosy, popycha – reagujmy. Dziecko ma prawo czuć się bezpiecznie, to znaczy, że nawet jeśli ktoś jest wobec niego natarczywy, to nauczyciel, rodzic, pedagog – ktoś stanie w jego obronie, “zawalczy” o nie, nie zostawi samemu sobie.
Nie wmawiajmy też dzieciom, że agresywne zachowanie chłopców wobec dziewczynek jest właściwie okej, bo “kto się lubi ten się czubi” i pewnie “mu się podobasz”. Robiąc tak uczymy, że przemoc jest okazaniem zainteresowania czy uczucia! Agresor nie powinien być bezkarny, a ofiara lekceważona.
5. Intymne części ciała są szczególnie chronione
Ten temat poruszyłam któregoś razu przy okazji kąpieli niemowlaka, przy której asystowały starsze córki. Tłumaczyłam, że jak dzidziuś jest mały, to myją go rodzice, a jak już dziecko urośnie, to myje się samo, szczególnie w miejscach intymnych, wrażliwych (czyli tych okrytych bielizną). Rodzic czy lekarz może mieć do nich dostęp, tylko gdy ma ku temu ważny powód i za Twoją zgodą.
Tak bardzo dbamy o ich odżywianie, adekwatny ubiór, edukację – tych kilka prostych zasad nic nas nie kosztuje, a mogą być pierwszą linią obrony naszego dziecka. Czy uchronią je przed molestowaniem? Nikt nam tego nie obieca. Ale na pewno wprowadzając je w życie, zwiększamy szansę naszych dzieci, dajemy im siłę, by nie stały się pasywną ofiarą.
I oczywiście, dotyczy to przede wszystkim rodziców, ale z całą mocą chcę podkreślić, że to jest sprawa nas wszystkich. Ciotki, kuzynów, nauczycieli, lekarzy, sąsiadów, Twoja i moja – każdy ktokolwiek ma kontakt z dzieckiem, może wspomóc ten przekaz, bo jest podany w bardzo delikatnej formie, a mądrość z niego płynącą można by w zasadzie zawrzeć w jednym zdaniu: dziecko to odrębny człowiek, szanuj i wzmacniaj jego poczucie godności i prawo do odrębności.