„Żaden z papieży w przeciągu kilku wieków nie spędził w takim miejscu aż trzech godzin, nie zjadł z przestępcami posiłku i nie odpoczywał na więziennej pryczy” – relacjonuje Vatican Insider. 30-minutowa sjesta za murami San Vittore była zaplanowana przez Franciszka jako „coś normalnego”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Bezprecedensowa wizyta” – piszą o sobotnim pobycie Franciszka w Mediolanie watykaniści. Do historii bowiem musi przejść kadr, którego jeszcze nie byliśmy świadkami nie tylko w tym, ale i poprzednich stuleciach.
Dla mnie jesteście braćmi
Przy pięćdziesięciometrowym stole nakrytym żółtym ceratowym obrusem, na białych plastikowych talerzykach (sztućce też są plastikowe) paruje risotto. Na drugie danie kotlet po mediolańsku z ziemniakami i karczochami. Ponad stu osadzonych w zakładzie San Vittore – mężczyźni w jasnych koszulach lub t-shirtach, kobiety z subtelnym i wyjątkowo na tę okazję zrobionym makijażem – spoglądają bacznie na księdza w bieli.
Prostota, uśmiech i ewangeliczny język Franciszka przełamują granice: „Jezus powiedział: Byłem więźniem, a przyszliście do Mnie. Dla mnie jesteście Jezusem, jesteście braćmi. Nie mam odwagi powiedzieć nikomu z was: zasłużyłeś sobie na to. Pan kocha mnie, tak jak i was, ten sam Jezus jest w was i we mnie, jesteśmy braćmi, grzesznikami. Pomyślcie o waszych dzieciach, rodzinach. Spędzam z wami tyle czasu, bo jesteście zranionym sercem Jezusa. Dziękuję wam, módlcie się za mnie”. Słuchają w skupieniu. Kilku mężczyzn ukradkiem wyciera oczy.
Sjesta na więziennej pryczy
Dwie godziny przed obiadem Franciszek przemierza korytarze oddziałów San Vittorio: te dla morderców, przestępców seksualnych, złodziei. Z każdym papież rozmawia, wielu przytula.
Wśród 860 osadzonych jest grupa matek z malutkimi dziećmi. „Boimy się popaść w ciemność – zwraca się jedna z nich do papieża. – Nosimy pragnienie normalnego życia, pracy, by móc wracać wieczorem do domu. Jesteśmy grzesznicami, ale i potrafimy czuć, jak inni”. Jakiś mężczyzna, na tzw. oddziale „zamkniętym” chwyta biskupa w bieli za ramię: „Czy możesz się ze mną pomodlić za tych, których skrzywdziłem?”. Obaj zastygają w ciszy.
Czytaj także:
10 więźniów pisze listy do Franciszka. To piękne świadectwa!
„Nigdy dotąd żaden z papieży w przeciągu kilku wieków nie spędził w takim miejscu aż trzech godzin, nie zjadł z przestępcami posiłku i nie odpoczywał na więziennej pryczy” – relacjonuje Vatican Insider. 30-minutowa sjesta za murami San Vittore była zaplanowana jako „coś normalnego” przez Franciszka.
Choć jego poprzednicy (od Jana XXIII) odwiedzali więzienia, to papież Bergoglio wprowadził to jako stały punkt każdego wyjazdu poza Rzym. Obok znanego pobytu w jednym z najgroźniejszych zakładów karnych w Palmasoal w Boliwii czy Ciudad Juàrez w Meksyku, Franciszek sporo czasu spędził też z mafijnymi przestępcami w Poggioreale w Neapolu. Często też z Rzymu dzwoni do więzień we Włoszech.
Kapłan jest wybrany z ludu i jemu ma służyć
Prostota i Jezusowa wręcz symbolika z San Vittore towarzyszyła całej wizycie Ojca Świętego w lombardzkiej metropolii. Od wczesnych godzin porannych, 25 marca, kiedy to na peryferiach miasta papież przedstawił się witającym go tłumom jako „zwykły ksiądz”, wiadomo było, że przybysz w bieli wcale nie jest taki zwykły.
Kiedy Franciszek przekracza próg stolicy Lombardii, wczesnym rankiem w sobotę, nad miastem unosi się typowa tutaj mgła. Na powitanie papieża bije jednocześnie 1107 dzwonów w całej archidiecezji. Na samym lotnisku Linate, zanim wsiądzie do samochodu, Franciszek podchodzi do grupy niepełnosprawnych na wózkach. Pierwszy punkt wizyty to peryferie stolicy mody i przemysłu.
Czytaj także:
Pasterz, który był we wszystkich slumsach swojego miasta. 80 urodziny Franciszka
W tzw. Case Bianche (białe domy) w dzielnicy Forlanini mieszka ponad 420 rodzin włoskich i obcokrajowców. Bezrobocie, bieda, głód to codzienność tej okolicy. Na obdrapanych budynkach rozwieszono tu transparenty: „Dziękujemy, że o nas nie zapomniałeś”.
Z tutejszej parafii Ojciec Święty w towarzystwie kard. Angelo Scoli, metropolity Mediolanu, kieruje się do jednego z blokowisk. Po schodach wchodzi do mieszkania ciężko upośledzonego Lino Pasquale (59 lat), potem puka do rodziny muzułmańskiej i wreszcie do włoskiego małżeństwa z 61-letnim stażem. Adele, żona Nuccio ma 81 lat i rozchorowała się. Nie ma jej w domu. Papież prosi więc o telefon komórkowy. I… dzwoni do szpitala. Rozmowę kończy: „Adele, proszę żeby się pani za mnie pomodliła”.
Na placu, w sercu nędznych peryferii, wita go ponad 10 tys. osób. Dzieci podają papieżowi ręcznie uszytą przez ich rodziców z Case Bianche stułę. Franciszek jest wzruszony: „Uświadamia mi to, że jestem tu jako zwykły ksiądz, a fakt, że została uszyta przez was, przypomina, że kapłan jest wybrany z ludu i jemu ma służyć”.
Wyzwania należy brać za rogi!
Przed mediolańską katedrą, Duomo, w sercu miasta czeka na papieża ponad 100 tys. osób. Franciszek znika w głębi katedry, gdzie po chwili ciszy przed Najświętszym Sakramentem, ucałowaniu przechowywanych tu relikwii Świętego Krzyża spotyka się z czterema tysiącami księży i osób konsekrowanych z Lombardii. Dialog trwa ponad półtorej godziny.
Czytaj także:
Franciszek wysyła abp. Krajewskiego, by robił zakupy na terenach dotkniętych trzęsieniami ziemi
„Nie wolno nam bać się wyzwań, wyzwania należy brać za rogi!” – mówi papież do ks. Gabriele Gioia. „Macie teściowe, nie traktujcie się jako pół księży – pół świeckich, bo to oznaczałoby sformalizowanie diakonatu – mówi z kolei do diakona stałego. – Jesteście Bożym sakramentem w służbie bliźnim, Kościołowi, przy ołtarzu, ubogim”.
Dajcie mi słowo
Ciekawy dialog odbył się też na słynnym San Siro. Na stadionie aplauz – bez wątpienia konkurencyjny dla kibiców AC Milan – gotuje papieżowi 80 tysięcy ludzi, głównie szkolnych dzieci.
Po rozmowie z nimi m.in. o dziadkach, szkole i obietnicach papież rzuca pytanie: „Naśmiewaliście się kiedyś z kogoś w szkole? A może zazdrościliście i dlatego uprzykrzaliście mu życie? Dajcie mi słowo: że nigdy, jako dorośli, nie będziecie nikogo zastraszać ani mobbingować w pracy! Wytykać palcami, ani piętnować. Czy jesteście w stanie przysiąc to Jezusowi?”.
Ten jeden papieski dzień w Mediolanie watykaniści określili mianem Tour de Force, nawiązując do słynnego, wyczerpującego Tour de France. Wyścig Franciszka jednak zdecydowanie zwolnił w więzieniu. To pierwszy tak długi pobyt biskupa Rzymu w zakładzie karnym.
Nie bez powodu więc kard. Scola w zielonym Parco di Monza, wobec ponad milion pielgrzymów, patrząc w oczy Franciszkowi mówił: „Twoje gesty otwierają nam nowe perspektywy: przytulenie najuboższych, imigrantów, cierpliwe towarzyszenie więźniom (…), to ważne szczególnie wobec kontynentu Europy wciąż jeszcze zniewolonego przez nadmierny intelektualizm i technokrację”.
Czytaj także:
Narkomani, prostytutki, byli księża… Najbardziej zaskakujące papieskie „piątki miłosierdzia”