“To zdjęcie, jak żadne inne, jest dowodem na to, że jako ludzkość po raz kolejny niewybaczalnie przekroczyliśmy pewną granicę, której mieliśmy juz nie przekraczać” – pisze na swoim blogu Jakub Szymczuk
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
“Rzadko publikuję nie swoje zdjęcie, ale to jest dla mnie wyjątkowe” – napisał na swoim mikroblogu fotoreportera Jakub Szymczuk. I opublikował zdjęcie: młody mężczyzna właśnie padł na kolana. Widać, że płacze. Obok ciało zabitego dziecka. W tle dym, palące się wraki. Wokół rozrzucone resztki ubrań, karoserii, jedzenia…
Emocje zatrzymane w kadrze. Co mówią?
Młody mężczyzna to syryjski fotograf Alkader Habak. Chwilę wcześniej biegnie do karetki, trzymając w ramionach ranne dziecko.
– Widziałem, że oddycha. Więc złapałem go w ramiona i pobiegłem do karetki. Nie wiem, co z nim – będzie później opowiadał reporterom Channel 4 News. – Zabrali go do jednego ze szpitali na terenie kontrolowanym przez rebeliantów.
Krótka informacja Channel 4 News wyjaśnia, co się stało.
Sobota, 15 kwietnia 2017 roku, Al Rashidin, obrzeża Aleppo. Trwa ewakuacja cywilów, którą filmuje Alkader.
– Stałem przy autobusie, w którym dzieciom była wydawana żywność – opowiada. – Dosłownie kilka metrów od niego, gdy powietrze przeszyła potężna eksplozja. Kamera wypadła mi z rąk. Podmuch odrzucił mnie na plecy.
Niewyłączona kamera filmuje dalej, a on biegnie ratować dzieci.
– Z relacji korespondentki BBC Liny Sinjab wynika, że ciężarówka pułapka specjalnie była wypełniona przekąskami i słodyczami, żeby wokół zgromadziło się jak najwięcej dzieci – pisze Jakub Szymczuk.
I dodaje: – To będzie dość osobiste i subiektywne, ale przyznam, że dla mnie to zdjęcie, jak żadne inne, jest dowodem na to, że jako ludzkość po raz kolejny niewybaczalnie przekroczyliśmy pewną granicę, której mieliśmy już nie przekraczać.
Przekroczyliśmy. I?
Tej soboty w Al Rashidin zginęło 112 osób, w tym 68 dzieci.