separateurCreated with Sketch.

Córka-niespodzianka. Dlaczego warto iść na “Jutro będziemy szczęśliwi”

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jutro będziemy szczęśliwi, mądrzejsi, zadbamy o siebie, pomożemy dziecku, odwiedzimy znajomych. Jutro…

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Ile rzeczy odkładamy na jutro, nie zastanawiając się, co będzie, jeśli jutro nie nadejdzie nigdy? Takich dylematów nie ma też bohater filmu „Jutro będziemy szczęśliwi”. Nie zadaje pytań i, wbrew tytułowi, nie planuje, lecz łapczywie chwyta każdą chwilę.

Na tym filmie w reżyserii Hugo Gélina będziecie się dobrze bawić i nieraz uronicie łzę ze śmiechu. Do czasu… Ale nie będziemy spoilerować, choć francuski komediodramat pełen jest zarówno przezabawnych sytuacji, jak i mocno refleksyjnych chwil.

 

 

A wszystko zaczyna się, gdy traktującego życie dość swobodnie, czarnoskórego Samuela (w tej roli Omar Sy znany m.in. z „Nietykalnych”) odwiedza była dziewczyna. Przystojny mężczyzna, mieszkaniec Francuskiej Riwiery, znakomicie odnajduje się w towarzystwie pięknych turystek. Swoje obowiązki traktuje niezbyt serio i ani myśli się ustatkować. Los ma jednak wobec niego inne plany.

Była partnerka nie przyjeżdża sama; na ręku trzyma cudnej urody dziewczynkę o czekoladowej skórze. Nowa rzeczywistość spada na Samuela niczym grom z jasnego nieba. Dalej nie trzeba już wiele tłumaczyć… Oczy osłupiałego ze zdziwienia „taty” przybierają kształt przysłowiowych… pięciozłotówek, choć we Francji zamienionych raczej na walutę euro. Matka dziewczynki znika zaś równie nagle, jak się pojawiła.

W naszej kulturze filmowej przywykliśmy do stereotypów i według nich to raczej mężczyzna ulatnia się za szybko, zostawiając zrozpaczoną młodą matkę. We Francji bywa, jak widać, inaczej.

Samuel o dzieciach nie ma pojęcia, a jednak nie rozpacza, ale od razu próbuje zaradzić sytuacji. Ta zaś okazuje się mocno skomplikowana – brak dachu nad głową, pracy i środków do życia. Zdaje się, że pod każdą szerokością geograficzną samotni rodzice przeżywają podobne problemy. Z biegiem czasu jednak Samuel się uczy. Okazuje się kochają­cym, choć niekonwencjonalnym tatą, który nie wyobraża sobie życia bez najdroższej córki.



Czytaj także:
Dobry ojciec… Niech będzie prawdziwie obecny!

Zwłaszcza że kiedy wychodzi na prostą, otrzymuje równie ekscytującą jak samotne ojcostwo posadę kaskadera filmowego. Córka dorasta, pozostając z ojcem w doskonałej komitywie. Wspaniale urządzonego pokoju dziecięcego, zjeżdżalni, która wiedzie wprost do drzwi wejściowych, a przede wszystkim zrozumienia w pół słowa pozazdrości im niejedna rodzina.

„Jutro będziemy szczęśliwi” to także film o odpowiedzialności i poświęceniu, choć utrzymany w mocno komediowej atmosferze. Jak śpiewała Anna Jantar, nic nie może jednak wiecznie trwać i scenarzyści również zafundowali widzom kilka niespodziewanych zwrotów akcji.

Suspens pojawi się wielokrotnie, utwierdzając publiczność w przekonaniu, że w życiu naprawdę najważniejsze są zdrowie i rodzina. A kiedy dwoje najbliższych sobie ludzi znajdzie idealne porozumienie, świat wyda się piękniejszy mimo przeciwności losu. Również dlatego warto obejrzeć ten film. Na pewno wyjdziecie z kina bogatsi o porcję dobrego humoru, ale i z refleksją o tym, co naprawdę się liczy…

Film trafi do regularnej dystrybucji 19 maja, jednak w wybranych kinach już można oglądać pokazy przedpremierowe.



Czytaj także:
Sama nie miała dobrego ojca, ale mówi: Tata wszystko robi najlepiej! Poruszający projekt

 

Tags: