Gdyby ktoś traktował Cię w trudnej sytuacji tak, jak Ty traktujesz siebie, to chciałbyś być z nim blisko?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Każdy z nas, niezależnie od ogólnego poziomu szczęścia i zadowolenia z życia, miewa trudniejsze momenty. Czasem są to duże kryzysy i poważne wyzwania, jak utrata pracy czy rozpad ważnej relacji, a częściej – mniej znaczące, choć w danej chwili być może równie frustrujące, takie jak przypalenie obiadu, spóźnienie na autobus czy zaplamienie koszuli tuż przed wyjściem.
Niezależnie od ich obiektywnej wagi (jeśli coś takiego w ogóle istnieje), są to sytuacje, w których doświadczamy przykrych emocji. Naturalną reakcją wydawałoby się więc okazanie sobie zrozumienia i wsparcia.
Jednak o ile większość z nas potrafi zareagować w taki sposób w stosunku do bliskiej osoby, o tyle rzadko korzystamy z tej możliwości w relacji ze sobą. Mało tego, czasem nie tylko nie pomagamy sobie, ale wręcz – poprzez różne wyuczone mechanizmy – utrudniamy sobie radzenie z problemem.
„Znowu wszystko schrzaniłeś”, „to wszystko twoja wina”, „gdybyś bardziej uważała…”, „do niczego się nie nadajesz”… Wielu z nas tego rodzaju komentarze są dobrze znane. W końcu słyszymy je regularnie… od siebie samych.
Dobrym testem relacji ze sobą jest odpowiedzenie sobie na pytanie: czy gdyby ktoś traktował Cię w trudnej sytuacji tak, jak Ty traktujesz siebie, to chciałbyś być z nim blisko? Czy zwracałbyś się do tej osoby po wsparcie? Jeśli nie, to może czas na zmiany.
Czytaj także:
Jak być dla siebie dobrym i zmniejszyć wewnętrzną presję?
W końcu relacja ze sobą jest jedyną, którą masz na zawsze. Z jednej strony może to być przerażające, bo nie jesteś w stanie od siebie uciec, nawet gdy doświadczasz ogromnych przykrości. Z drugiej strony jest w tym ogromny potencjał – dzięki temu nigdy nie będziesz sam, a jeśli ta relacja będzie pozytywna, to masz szansę zyskać przyjaciela, który nigdy Cię nie opuści i zawsze, niezależnie od przeciwności losu, wesprze Cię i podniesie na duchu. Warto?
Być może zastanawia Cię, skąd w Tobie gotowość do bycia tak surowym wobec siebie. Niektórym identyfikacja źródeł wewnętrznego krytyka przyjdzie z łatwością – często jest to uwewnętrzniony głos rodzica, który nie szczędził nam negatywnych komentarzy, rzadziej innej bliskiej bądź znaczącej osoby (jak na przykład babcia, nauczyciel, wychowawca).
Zdarza się też, że nie ma jednego konkretnego pierwowzoru, ale różne doświadczenia – nawet sporadyczne i nie związane ze sobą – zapadają nam w pamięć i łączą się w destrukcyjną konstelację, która utrwala się w postaci głosu wewnętrznego. I tak, mimo że tego nie chcemy, w dorosłości odtwarzamy te treści, co – zamiast pomagać – tylko pogłębia negatywny stan emocjonalny.
Najważniejszą zmianą, której warto dokonać w pracy nad relacją ze sobą jest więc monitorowanie destrukcyjnych monologów wewnętrznych, by następnie wyeliminować je oraz wprowadzić na ich miejsce pozytywne i wspierające.
W tym ostatnim pomocne może być zadanie sobie pytań: co by mi pomogło? Jakie słowa chciałabym usłyszeć w tej sytuacji? Jeśli skontaktowanie się z potrzebami będzie za trudne na początek, zacznij od: jak pomógłbym bliskiej osobie, gdyby znalazła się na moim miejscu? Odpowiedzi pomogą stworzyć swoją własną „instrukcję samouspokajania”, z której będzie można skorzystać w trudnych chwilach.
W kształtowaniu pozytywnego stosunku do siebie wielu osobom pomaga odkrycie w sobie „wewnętrznego dziecka”, które potrzebuje wsparcia i ukojenia. O ile czasem trudno nam wykrzesać opiekuńcze uczucia wobec siebie dorosłego, o tyle większości z nas przychodzi to naturalnie w stosunku do dzieci – a więc i do dziecięcej części siebie. Aby zapoczątkować ten proces, najłatwiej przypomnieć sobie jakieś znaczące zdarzenie z dzieciństwa i odtworzyć je w wyobraźni, ale z perspektywy trzeciej osoby – siebie dorosłego, patrzącego na siebie jako dziecko.
Gdy uda ci się to zobaczyć, spróbuj nawiązać z tym dzieckiem relację. Możesz podejść, przywitać się… Być może przytulić. Oczywiście samo zainicjowanie kontaktu to dopiero pierwszy, choć niezwykle ważny krok. Warto więc w tej lub innej formie – pasującej Tobie – praktykować to regularnie. Ten „mały Ty” cały czas w Tobie żyje i potrzebuje Twojego wsparcia, by czuć się dobrze. W zamian ma wiele do dania, a zatem korzyści są obustronne – Ty dorosły możesz zaoferować opiekę, ale to właśnie wewnętrzne dziecko jest źródłem energii, radości życia, spontaniczności i napędu do działania. Im więcej włożysz w tą relację – tym więcej możesz czerpać!
Czytaj także:
Przekonania – jak wpływają na nasze życie?
Dodatkowym dobrym sposobem na wspieranie siebie w trudnych chwilach, zwłaszcza takich, które wzbudzają lęk i napięcie, jest stworzenie własnej wizualizacji „bezpiecznego miejsca”, czyli takiej przestrzeni, w której możesz poczuć się w pełni komfortowo i bezpiecznie.
Poświęć chwilę na wykreowanie takiego azylu dla siebie (na przykład teraz). To może być miejsce, które znasz, lub zupełnie abstrakcyjne. Skup się na tym, by kojarzyło Ci się ze spokojem i tym wszystkim, czego najbardziej potrzebujesz w stresującej chwili. Postaraj się zaangażować wszystkie zmysły. Gdy uda Ci się stworzyć takie miejsce – wracaj do niego zawsze, kiedy będziesz potrzebować. To pomoże Ci przywrócić wewnętrzny spokój.
Zwróć uwagę, że to Ty – poprzez swoje myśli i wyobrażenia – w dużej mierze wpływasz na to, jak się czujesz, a więc i na to, jak reagujesz. Jeśli straszysz się czarnymi wizjami i mówisz sobie przykre rzeczy – masz mniej zasobów do tego, by stawiać czoła trudnościom.
Jeśli zaś dbasz o to, by zwracać się do siebie z miłością, lub co najmniej pozytywnym nastawieniem, oraz by tworzyć sobie warunki do dobrego samopoczucia, to i Twoje działania stają się bardziej efektywne.
Wprowadzając zmiany w relacji ze sobą pamiętaj, że każda zmiana wymaga czasu, a dobre traktowanie siebie obejmuje też cierpliwość i zrozumienie, gdy nie wszystko od razu się udaje. Nie zapominaj też, że tak jak o każdą ważną znajomość, tak i o relację ze sobą trzeba dbać regularnie, by była ona bliska i dobra. Jednak jest to jedna z tych inwestycji, które zwracają się wielokrotnie.
Czytaj także:
Poszłam na randkę z… samą sobą! To było wzruszające spotkanie