Wzruszenia nie kryli nawet papiescy ochroniarze. Franciszek, ocierając łzy, przez prawie trzy godziny przytulał każdego z 1,7 tys. zgromadzonych w Watykanie chorych.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Aula Pawła VI chyba jeszcze nie była świadkiem takich scen. Ludzie z powykrzywianymi, oszpeconymi twarzami, jedni mieli powykręcane dłonie i nogi, drudzy z braku kontroli nad ruchami unosili się z krzeseł i opadali na nie bezwiednie, machając w różne kierunki rękami. Czterdziesto-, pięćdziesięciolatkowie i dzieci.
„Takiego zgromadzenia nigdy jeszcze nie widziano. Dotknięci pląsawicą Huntingtona żyją w ukryciu i z poczuciem wstydu. Teraz z odwagą, by nie uginać się pod ciężarem ignorancji i przesądów pokazali się w takiej grupie światu” – mówiła prof. Elena Cattaneo, neurobiolog, która prowadzi badania nad chorobą Huntingtona na Uniwersytecie w Mediolanie. „Ci chorzy, Ojcze Święty, czekają na Twój uścisk – dodała wyraźnie łamiącym się ze wzruszenia głosem. – Będzie on dla nich znakiem rewolucji dzisiaj i dla ich przyszłości”.
Hidden No More
„Nigdy więcej w ukryciu!” – zaczął Franciszek, po czym objął spojrzeniem prawie dwa tysiące chorych z 23 krajów świata, najwięcej z Kolumbii i Wenezueli, gdzie choroba Huntingthona jest niemal plagą. I gdzie – jak mówił na konferencji prasowej w przeddzień audiencji kard. Gianfranco Ravasi – oznacza drastyczne wykluczenie społeczne i izolację.
Czytaj także:
Gdy najważniejszy katolik spotkał najważniejszego agnostyka. Stephen Hawking w Watykanie
„W krajach Ameryki łacińskiej chorych tych traktuje się jako ofiary przekleństwa, jak opętanych przez demony, które wywołują pląsy swoich ofiar. (…) Chorzy są stygmatyzowani też w miejscach rozwiniętych, jak Nowy Jork, gdzie izoluje się ich z bezradności i braku leczenia” – wyjaśniał purpurat.
Tymczasem „Jezus burzył mury stygmatyzacji i odrzucenia, dotykał chorych odrzuconych przez społeczeństwo. Dla Jezusa choroba nigdy nie była przeszkodą w spotkaniu z człowiekiem, wręcz przeciwnie – podkreślił Franciszek. – On nas nauczył, że każdy człowiek jest cenny w oczach Boga, ma swoją godność, której nikt i nic nie może zaprzeczyć, nawet choroba (…). Niech nikt z was nie czuje się już sam, ani ciężarem, niech nie nosi w sobie chęci ucieczki. Jesteście cenni w oczach Boga i Kościoła!”.
„Nie” dla wykorzystywania embrionów
Pląsawica Huntingtona to dewastująca choroba genetyczna: niekontrolowane ruchy, zmniejszenie napięcia mięśni, drżenie ciała, zaburzenie osobowości, lęki, omamy, urojenia. Choroba postępuje powoli, aż do zaniku mowy i połykania. Wielu przez to próbuje targnąć się na swoje życie. Nie ma skutecznej metody leczenia pląsawicy. Od lat trwają badania.
Pionierskie postępy osiągają tu (także w łagodzeniu objawów) m.in. lekarze Szpitala Dom Ulgi w Cierpieniu w San Giovanni Rotondo, których papież prosił by byli „punktem odniesienia, jak rodzina” oraz „jak ramiona, których Bóg używa do siania nadziei”.
Tu Franciszek zwrócił się do genetyków: „Od waszych wysiłków zależy nadzieja na znalezienie drogi do leczenia tej choroby”. Ale „wiem, że niektóre badania wymagają użycia ludzkich embrionów powodując ich zniszczenie. Żaden, nawet najszlachetniejszy cel (…) nie może usprawiedliwiać niszczenia ludzkich embrionów. Każdy z nich ma swoją godność!”.
I na koniec papież dodał: „«Hidden No More», to nie jest zwykły slogan, a zaangażowanie, którego będziemy bohaterami”. Stolica Apostolska z Uniwersytetem Gemelli będzie mocniej dofinansowywać badania nad pląsawicą Huntingtona.
Gesty i łzy
Papież mówił tylko przez kilka minut. Potem przez prawie trzy godziny podchodził do każdego z chorych z osobna. Nagle rzuciła się na niego powykręcana kobieta. Głośno szlochała. Franciszek mocno ją przytulił i z miłością próbował okiełznać nieskoordynowane ruchy chorej. Nie ukrywał wzruszenia. Potem łzy ocierali już wszyscy, matki pląsających dzieci, starsi na wózkach, idąca za papieżem prof. Cattaneo oraz… papieska asysta i ochroniarze.
To bezprecedensowe wydarzenie odbyło się z woli Franciszka, po tym jak chory na Huntingtona, poprosił go o pomoc: „Bo nikt nie chce z nami się spotykać”.
Czytaj także:
Franciszek spotyka się z „bluźnierczym” artystą. Martin Scorsese w Watykanie