Jezus idzie razem ze wszystkimi ludźmi przygnębionymi, kroczącymi ze spuszczoną głową. I mówi: idź naprzód, jestem z tobą!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Wspólnota chrześcijańska nie jest zamknięta w ufortyfikowanej twierdzy, ale podąża w swoim najbardziej żywotnym środowisku, to znaczy w drodze. I tam spotyka ludzi, z ich nadziejami i rozczarowaniami” – mówił Franciszek podczas środowej audiencji. Publikujemy najważniejsze fragmenty papieskiej katechezy:
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
Dziś chciałbym poruszyć doświadczenia dwóch uczniów z Emaus, o których mówi Ewangelia św. Łukasza (por. 24,13-35). Wyobraźmy sobie tę scenę: idzie dwóch rozgoryczonych ludzi, przekonanych, iż zostawili za sobą gorycz wydarzenia, które zakończyło się źle.
Zatem w ten niedzielny poranek ci dwaj uciekają z Jerozolimy. W oczach mają jeszcze wydarzenia męki i śmierci Jezusa. Opuszczają Jerozolimę, aby sobie pójść gdzie indziej, do spokojnej wsi. Zdają się być ludźmi zmierzającymi do usunięcia palącego wspomnienia. Są więc w drodze i podążają.
Spotkanie Jezusa z tymi dwoma uczniami wydają się zupełnie przypadkowe: wygląda jak jedno z wielu zetknięć, które zdarzają się w życiu. Dwaj uczniowie idą zamyśleni i dołącza do nich ktoś nieznany. To Jezus, ale ich oczy nie są w stanie Go rozpoznać. I wtedy Jezus rozpoczyna swoją „terapię nadziei”.
Czytaj także:
Franciszek: czasami nazbyt racjonalizujemy naszą wiarę
Przede wszystkim pyta i słucha: nasz Bóg nie jest Bogiem nachalnym. Pomimo, że już zna przyczynę rozczarowania, pozostawia im czas, aby dogłębnie wniknęli w gorycz, która ich ogarnęła. Wypływa z tego wyznanie, które jest refrenem ludzkiego życia: „A myśmy się spodziewali…”.
Ileż smutków, ileż klęsk, ileż niepowodzeń jest w życiu każdego człowieka! W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy trochę tacy, jak ci dwaj uczniowie. Ileż razy w życiu żywiliśmy nadzieję, ile razy czuliśmy się niemal na skraju szczęścia, a potem okazało się, że jesteśmy rozczarowani na ziemi. Ale Jezus idzie razem ze wszystkimi ludźmi przygnębionymi, kroczącymi ze spuszczoną głową. I idąc z nimi, w sposób dyskretny, potrafi przywrócić im nadzieję.
https://vimeo.com/218761579
Jezus mówi do nich przede wszystkim za pośrednictwem Pisma Świętego. Kto bierze do ręki Bożą księgę, nie napotka w niej opisów łatwego heroizmu, nieoczekiwanych i zwycięskich kampanii. Prawdziwa nadzieja nigdy nie jest za niską cenę: zawsze przechodzi przez porażki. Nadzieja tych, którzy nie cierpią, może wcale nie jest nawet nadzieją.
Następnie Jezus powtarza dla dwóch uczniów kluczowy gest każdej Eucharystii: bierze chleb, błogosławi go, łamie go i daje go im. Czyż w tej serii gestów nie mieści się cała historia Jezusa? I czyż w każdej Eucharystii nie ma również znaku czym powinien być Kościół? Jezus bierze nas, błogosławi nam, „łamie” nasze życie – bo nie ma miłości bez ofiary – i daje je innym, dla wszystkich.
Spotkanie Jezusa z dwoma uczniami zmierzającymi do Emaus jest spotkaniem szybkim. Tym niemniej jest w nim zawarte całe przeznaczenie Kościoła. Mówi nam, że wspólnota chrześcijańska nie jest zamknięta w ufortyfikowanej twierdzy, ale podąża w swoim najbardziej żywotnym środowisku, to znaczy w drodze. I tam spotyka ludzi, z ich nadziejami i rozczarowaniami, czasami ciężkimi.
Kościół słucha opowieści wszystkich, tak jak się wyłaniają ze szkatułki osobistego sumienia; aby następnie oferować Słowo życia i świadectwo miłości Boga, miłości wiernej aż do końca. A wówczas ludzkie serce na nowo pała nadzieją.
Wszyscy mieliśmy w życiu chwile trudne, mroczne. Chwile, kiedy szliśmy smutni, zamyśleni, bez perspektyw, mając przed sobą jednie mur. A Jezus jest zawsze z nami, aby obdarzyć nas nadzieją. Aby rozpalić nasze serce, mówiąc: idź naprzód, jestem z tobą!
Czytaj także:
„Byłem pokraką, niedorajdą”. Fantastyczny dialog Franciszka z dziećmi
Zawarta jest tutaj cała tajemnica drogi prowadzącej do Emaus: również poprzez pozory przemawiające przeciw temu, jesteśmy stale miłowani, a Bóg nigdy nie przestanie nas kochać. Bóg będzie podążał z nami zawsze, zawsze, nawet w chwilach najbardziej bolesnych, okrutnych, w chwilach porażki: tutaj jest nasz Pan, a to jest nasza nadzieja. Idźmy naprzód z tą nadzieją! Ponieważ On jest u naszego boku, zawsze podążając wraz z nami!
[Do pielgrzymów z Polski]
Witam serdecznie uczestniczących w tej audiencji Polaków. Każdy człowiek, każdy z nas, w trudnych momentach życia bywa zagubiony i bezradny. Potrzebujemy czyjegoś wsparcia, pomocy, rady – zwłaszcza w sferze ducha. Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, Wspomożycielki Wiernych, które dzisiaj obchodzimy, uświadamia nam wielkość daru, jakim dla każdego z nas jest wsparcie i opieka Matki Bożego Syna. Zawierzajmy Jej nasze życie. W zwątpieniach często wzywajmy Jej pomocy: Wspomożycielko Wiernych wstawiaj się za nami. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
KAI/ks