Trochę mi zajęło, zanim zrozumiałam, że jeśli tak uparcie będę wciskać męża do roli tego, który ma zarobić na życie i czasem MI POMÓC w opiece nad dziećmi, to w końcu wygram i wcale z tej wygranej nie będę się cieszyć.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ja: Dyplom Matki Roku i prawo do bycia specjalistkOM w blogosferzĘ parentingowej, powinnam dostać wraz z wypisem ze szpitala, po urodzeniu pierwszego dziecka. Nie dostałam, ale sama sobie go wręczyłam.
On: ZERO przeczytanych książek z działu „wychowanie”. Ojciec dwójki dzieci.
Babeczki, Wy pewnie doskonale mnie rozumiecie. Na początku nie było łatwo.
„Nie rób tego w ten sposób”, „zostaw”, „nie znasz się na tym”, „daj spokój, ja to zrobię”, „posłuchaj mnie”, „wiem lepiej”, „nie tak!”.
Znacie to skądś?
No właśnie… Taka tam niewinna kastracja. Matka Roku dała ciała na całej linii.
Trochę mi zajęło, zanim zrozumiałam, że jeśli tak uparcie będę go wciskać do roli tego, który ma zarobić na życie i czasem MI POMÓC w opiece nad dziećmi, to w końcu wygram i wcale z tej wygranej nie będę się cieszyć. A najwięcej stracą na tym dzieci.
Czytaj także:
Przystojny tata czterech córek dzieli się zabawnymi rodzicielskimi poradami [ZDJĘCIA]
Dziś kiedy wychodzę z domu, czuję totalny spokój. Bo wiem, że dzieciaki są w najlepszych rękach. To tata weźmie je do lasu i zrobi tor przeszkód z patyków. To tata upiecze z dzieciakami Apple Pie (zresztą bardzo smaczne!). To tata zorganizuje wieczorny teatrzyk z kartonu, wykałaczek, dwóch krzeseł i pościeli. W tzw. międzyczasie ugotuje obiad, zrobi pranie, umyje podłogę i położy maluchy do snu. A kiedy wieczorem siądziemy razem, na pytanie „jak było?”, odpowie „fajnie, jak zawsze”.
Ktoś powie: szczęściara!
A ja powiem: nic mi z nieba nie spadło.
Mamo.
Zrób krok w tył, kiedy on przychodzi z pracy i chce pobyć z dziećmi, nie kontroluj, nie patrz na ręce, nie upominaj, nie krytykuj przy dzieciach (pogadać możecie na spokojnie wieczorem), ale zachęcaj, wspieraj, doceniaj, komplementuj, wybaczaj błędy, koncentruj się na tym co wyszło, co dobre. Traktuj jak pełnoprawnego rodzica, nie jak nianię. Popatrz z boku, uśmiechnij się i bądź dumna. Zaufaj mu!
Tato.
Prawdopodobnie wiele rzeczy robisz inaczej, niż Twoja żona – i dobrze! Bo mama to nie to samo co tato. Wy jesteście różni. I Twoja „inność”, to Twój atut.
Nie rezygnuj z tych kilku godzin, nawet jeśli dzień w pracy był do De***. Jesteś potrzebny bardziej, niż myślisz. Wyjdź z inicjatywą. Stwórz własną, jedyną w swoim rodzaju przestrzeń z dzieckiem. Zapewniaj swoją żonę, że świetnie dasz sobie radę, nawet jeśli totalnie na opak. Chwal się swoimi sukcesami z rodzicielskiego poletka. To ją uspokoi i upewni w przeczuciu, że jesteś best of the best! Wejdź w rolę ojca na 100%. Złotej statuetki nie dostaniesz, ale dostaniesz coś więcej: szczęśliwą rodzinę!
Czytaj także:
Tata jak z filmu. 3 wizerunki ojca w kinowych produkcjach