Chcesz, by Twoje dziecko wierzyło w siebie? Powtarzasz mu codziennie, że jest OK? To za mało. Nie wierzysz? Przeczytaj.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kilka kobiet. W różnym wieku. Piękne okoliczności przyrody. Rozmowa. Jedna z tych ważnych, o życiu. I nagle pada pytanie:
– Mamo, ale jak ja mam wierzyć w siebie?
– Przecież zawsze ci powtarzałam, że jesteś super.
– Tak, ale ty jesteś ode mnie sto razy lepsza, mądrzejsza i ładniejsza, a nigdy w siebie nie wierzyłaś. Wiec jak ja miałam uwierzyć?
Ta krótka wymiana zdań mojej przyjaciółki (super kobieta) i jej córki (świetna dziewczyna) dała mi do myślenia.
Znam sporo znakomitych kobiet, które doskonale sobie radzą w życiu, zręcznie łącząc obowiązki domowe z zawodowymi i odnosząc przy tym sukcesy w obu dziedzinach (absolutnie wbrew twierdzeniu, że czas nie jest z gumy).
Ale na pytanie: w czym są dobre? robią wielkie oczy i śmiejąc się, wyliczają: w roztrzepaniu, zapominaniu, niekończeniu… Tu możesz wstawić dowolny czasownik określający słabość. Pytania, za co siebie lubią, lepiej w ogóle nie zadawać. – No co ty? – odpowiedzą, jeżeli w ogóle. Brzmi znajomo?
To teraz przykład obrazkowy. Trochę w stylu: 5 powodów, dla których nie warto mieć wagi w łazience. Filmik robi furorę w sieci.
Dlaczego? Czyżby chodziło tylko o umiejętności aktorskie małej dziewczynki? Znakomite uchwycenie miny mamy? Bo przecież nie naśladuje taty. A może o coś więcej? I jaki ma to związek z dialogiem, który przytoczyłam na początku?
Dzieci, niezależnie od wieku, na nas patrzą. Bardzo uważnie. Dużo uważniej niż pewnie byśmy nawet chciały. Słyszą nie tylko wypowiadane słowa, czytają także gesty i zachowania. A te mówią prawdę, bo nie jesteśmy w stanie do końca ich kontrolować.
– Zawsze słyszałam, że przede wszystkim mam być grzeczna i słuchać. Moje zdanie nie ma znaczenia. Jak będę grzeczna, to będę lubiana – to zdanie często pada w babskich rozmowach. Niezależnie od wieku.
Czyli zwalamy winę na przeszłość. Ale zawalamy teraźniejszość. Czasami także przyszłość. I to tę najważniejszą – naszych dzieci.
A przecież równie często słyszymy: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego.
Więc czemu miłość własną tak szybko odrzucamy, utożsamiając ją z egoizmem? Stawianie granic, definiowanie potrzeb, zauważanie swoich dobrych stron (bo z zauważaniem złych raczej nie mamy problemu) nie sprawią przecież, że przestaniemy dostrzegać drugiego człowieka. Wprost przeciwnie.
Bo miłość to poszukiwanie dobra. Także w sobie.
Czytaj także:
Jak być dla siebie dobrym i zmniejszyć wewnętrzną presję?
Rozumiecie zatem, że brak akceptowania samych siebie, życie w niezadowoleniu i myślenie w sposób negatywny oznacza brak uznania naszej najprawdziwszej tożsamości: to jakby odwrócić się w inną stronę, kiedy Bóg chce, by na mnie spoczęło Jego spojrzenie, i to jakby chcieć zgasić marzenie, jakie Bóg żywi wobec mnie – mówił papież Franciszek w na zakończenie ŚDM w Krakowie.
Kochając również siebie, widzisz więcej, jesteś uważniejsza, także na drugiego człowieka, i nie skupiasz się na narzekaniu, jak bardzo Ci źle w życiu. Czyli łatwiej możesz wstać z kanapy – to także z Franciszka.
Nie polubisz świata, jeśli nie polubisz siebie. Nie nauczysz pewności siebie córki, jeśli sama będziesz długą listą kompleksów.
Wniosek? Tu wracamy do najlepszego prezentu dla Twojego dziecka. Takiego o przedłużonym działaniu, i który ma realny wpływ na jego życie. O czym mowa? O kochającej (także) siebie, pewnej swoich zalet i wybaczającej sobie swoje niedoskonałości mamie.
Bo słowa to czasem za mało. Zwłaszcza w miłości.
Czytaj także:
10 cytatów, które poprawią Ci nastrój i dadzą nadzieję