Czy katolik może być zadeklarowanym prawicowcem lub lewicowcem? W uroczystość Zesłania Ducha Świętego papież Franciszek dał interesujący komentarz do tej dyskusji.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Obecny biskup Rzymu ma talent homiletyczny. W krótkim kazaniu potrafi zawrzeć ciekawą refleksję na kanwie czytań biblijnych, przejść płynnie do ważnego problemu duchowego, kulturowego lub społecznego i nie zapomnieć w tym wszystkim o priorytecie głoszenia Dobrej Nowiny. Przykładem jest homilia wygłoszona podczas mszy świętej sprawowanej w uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
Franciszek rozpoczął od wskazania na przymiot Ducha Świętego, jakim jest łączenie, budowanie jedności w różnorodności:
„Każdemu daje dar i wszystkich gromadzi w jedności. Innymi słowy, ten sam Duch tworzy różnorodność i jedność, kształtując w ten sposób lud nowy, zróżnicowany i zjednoczony: Kościół powszechny. Najpierw z wyobraźnią i nieprzewidywalnością tworzy różnorodność. W każdym czasie sprawia rzeczywiście rozkwit nowych i różnych charyzmatów. Następnie ten sam Duch dokonuje jedności: łączy, zbiera, na nowo tworzy harmonię”.
Następnie papież przeszedł do wyłożenia dwóch aktualnych także dziś pokus, jakie nam towarzyszą w związku z tym tematem. Pierwsza pokusa to dążenie do różnorodności bez jedności:
„Dzieje się tak, kiedy chcemy się wyróżnić, kiedy tworzone są koalicje i partie, gdy dochodzi do usztywnienia stanowisk wykluczających, do zamknięcia się w swoich partykularyzmach, być może uważając siebie za lepszych lub tych, którzy zawsze mają rację. Wówczas wybiera się część, a nie całość, przynależność do tego czy innego kręgu, bardziej niż przynależność do Kościoła.
Stajemy się fanami danej części, zamiast być braćmi i siostrami w tym samym Duchu; bardziej chrześcijanami prawicowymi lub lewicowymi, niż Jezusa; nieugiętymi stróżami przeszłości lub awangardystami przyszłości bardziej, niż pokornymi i wdzięcznymi dziećmi Kościoła. W ten sposób mamy do czynienia z różnorodnością bez jedności”.
Druga pokusę stanowi dążenie do jedności bez różnorodności. To także – zdaniem Franciszka – nie jest pożądana droga dla chrześcijan:
„W ten sposób jedność staje się jednolitością, obowiązkiem czynienia wszystkiego razem i wszystkiego w ten sam sposób, myśląc wszyscy zawsze w ten sam sposób. Tak jedność staje się w końcu uniformizacją i nie ma już wolności. Ale, jak mówi Paweł, «gdzie jest Duch Pański – tam wolność» (2 Kor 3,17)”.
Kluczowe dla zrozumienia pierwszej pokusy jest słowo „bardziej”. Dla gospodarza Watykanu preferowanie jakiejś postawy nie jest złe. Prawicowość czy też lewicowość chrześcijanina jawi się jako problem dopiero wtedy, gdy staje się ważniejsza od przynależności do Jezusa i gdy jest wykluczająca; gdy owo „bardziej” przechyla nas w stronę ideologii, partykularyzmów i zamknięcia, odsuwając od Kościoła jako wspólnoty braci i sióstr zjednoczonych w tym samym Duchu.
Natomiast druga pokusa podniesiona tu przez papieża przypomina prawdę, o której często dziś zapominamy. W jednym Kościele wcale nie musimy wszystkiego robić tak samo, co więcej: nie musimy wszyscy myśleć dokładnie w ten sam sposób. Byłby to grzech przeciwko wolności.
Innymi słowy, Franciszek mówi tu mniej więcej tak: możesz być chrześcijaninem o poglądach bardziej prawicowych lub lewicowych, o ile przed tym wszystkim najpierw jesteś uczniem Jezusa. Wniosek pierwszy? Prawicowość lub lewicowość nie powinna być twoją główną tożsamością. Wniosek drugi? Inaczej myślącym pozwól inaczej przeżywać ich chrześcijaństwo w ramach Kościoła powszechnego.
Papież jednak jest realistą, twardo stąpa po ziemi, dobrze wie, że chrześcijanie tak dawniej, jak i dziś niekoniecznie stosują się do tych wskazań. Jakie zatem daje nam remedium? Przypomina słowa Jezusa, który zaraz po „Weźmijcie Ducha Świętego!” dalej mówi: „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. I tak je komentuje:
„Jezus nie potępia swoich uczniów, którzy Go opuścili i zaparli się podczas Męki, ale daje im Ducha przebaczenia. Duch jest pierwszym darem Zmartwychwstałego i zostaje dany przede wszystkim po to, aby przebaczać grzechy. Oto początek Kościoła, to jest spoiwo, które nas zespala, cement jednoczący cegły domu: przebaczenie”.
Istnieją w Kościele tendencje, by do Dobrej Nowiny dorzucać elementy, które by rzekomo miały wzmacniać naszą katolickość czy też pogłębiać wiarę. Dla niektórych jest to wspomniana prawicowość lub lewicowość, dla innych na przykład idea narodu. Tu zaś Franciszek – jak na biskupa Rzymu przystało – znów odsyła nas do Dobrej Nowiny.
To nie prawicowość lub lewicowość budują jedność w Kościele. To przebaczenie – przyjmowane od innych oraz udzielane innym, czasem inaczej myślącym. Wniosek? Brak przebaczenia to brak spoiwa, czyli osłabianie wspólnoty Kościoła.
Czytaj także:
Czy chrześcijanin może być zwolennikiem konkretnej partii politycznej?
Cytaty za KAI