Św. Cezary z Arles uważał jałmużnę za warunek konieczny dla osiągnięcia życia wiecznego. Dlatego mówił o jałmużnie materialnej, „jałmużnie serca” polegającej na przebaczeniu krzywdy oraz o jałmużnie wyrażającej się w modlitwie i życzliwości wobec wszystkich potrzebujących.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Modlitwa, post, jałmużna – to praktyki pokutne na ogół dobrze znane. Do ich praktykowania zachęca szczególnie okres Wielkiego Postu. Czy jednak nie warto spojrzeć na nie jako na styl chrześcijańskiego życia?
Świadomość o konieczności codziennej modlitwy jest dla chrześcijan zwykle czymś zwykłym i naturalnym. Nieco gorzej jest z praktykowaniem postu, ale przynajmniej w niektóre dni roku zwracamy na niego szczególniejszą uwagę. Jednak czym jest i na czym powinna polegać jałmużna – to nie jest już takie oczywiste.
Niektórzy sprowadzają ją do rzucenia pieniążka osobie potrzebującej lub przeznaczenia określonej kwoty na cel charytatywny. Warto zatem zapytać, czy jałmużna polega jedynie na tym? Czy nie chodzi w niej o coś o wiele głębszego?
Prawdziwy sens jałmużny można odkryć jedynie wtedy, gdy popatrzy się na nią w kontekście modlitwy i postu. Modlitwa pomaga rozeznać komu i w jaki sposób pomagać, a post pozwala odmówić sobie czegoś, by dać to co niezbędne drugiemu człowiekowi. Tak więc jałmużna wypływa z naszego „ja”, ale jest skierowana ku drugiemu. Sprawdza jakość naszej modlitwy i sensowność naszego postu.
Czytaj także:
Co mogą dać małżeństwu post, jałmużna i modlitwa?
Chociaż wszystkie dobra stworzonego przez Boga świata zostały przeznaczone dla każdego człowieka i dla każdego narodu, to jednak niesprawiedliwy podział dóbr od wieków sprawia, że jedni żyją w skrajnym ubóstwie, a inni mają nadmiar. Ten ogromny brak symetrii pomiędzy bogactwem i ubóstwem jest zaproszeniem do tego, by umieć dostrzegać potrzeby bliźnich oraz by czuć się wezwanym i zobowiązanym do materialnej pomocy tym, którzy jej naprawdę potrzebują.
Jałmużny zatem nie można traktować jedynie jako wyrazu dobrej woli, chwilowego kaprysu, ale jako obowiązek płynący bezpośrednio z Pisma i Bożego Prawa. Przywracając sprawiedliwość pojedynczemu człowiekowi oraz społeczeństwu, jałmużna łagodzi przepaście dzielące ludzi, zbliża ich do siebie, a wszystkim praktykującym ją daje nadzieję lepszej przyszłości.
Wezwanie do łaskawości i miłosierdzia pojawia się bardzo często na kartach Starego Testamentu i zwykle jest zaproszeniem do okazywania łaskawości najbardziej potrzebującym, czyli ubogim, sierotom, wdowom i przybyszom: „Bądź dla biednego łaskawy i nie daj mu długo czekać na jałmużnę” (Syr 29, 8). Księga Tobiasza poucza: „Lepiej jest dawać jałmużnę, aniżeli gromadzić złoto. Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem” (Tb 14, 8-9).
Jezus w swoim nauczaniu uznał jałmużnę, obok modlitwy i postu, za główny filar życia duchowego: „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. (Mt 6, 3). Dlatego dla pierwszych chrześcijan jałmużna była przede wszystkim wyrazem miłości Boga.
Takie rozumienie jałmużny wypływało ze słów Chrystusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Ten, kto dawał jałmużnę spotykał samego Pana. Wielu chrześcijanom, którzy nie mogli przyjmować komunii świętej zalecano dzieła dobroczynne, jako sposób spotkania z żywym Bogiem.
Za formy jałmużny od wieków w Kościele uważano wiele różnych praktyk, które dzisiaj określane są jako „uczynki miłosierdzia co do duszy i co do ciała”. Zaliczano do nich m.in.: nakarmienie głodnego, odzianie nagiego, odwiedzenie chorego lub przebywającego w więzieniu, pomoc słabemu, pocieszenie smutnego, wskazanie drogi błądzącemu, udzielenie dobrej rady czy przebaczenie grzeszącemu. Największą wartość miała jednak jałmużna wyrażająca się w darowaniu wyrządzonej krzywdy.
Św. Jan Chryzostom w IV wieku twierdził, że wszystko to, co ludzie zamożni mają w nadmiarze, należy do biednych. Biednych nazywano „panami biedakami”, a nawet „wikariuszami Chrystusa”. Św. Cezary z Arles natomiast uważał jałmużnę za warunek konieczny dla osiągnięcia życia wiecznego, dlatego mówił o jałmużnie materialnej, „jałmużnie serca” polegającej na przebaczeniu krzywdy oraz o jałmużnie wyrażającej się w modlitwie i życzliwości wobec wszystkich potrzebujących. Uważał, że nikt nie może wymówić się z obowiązku udzielenia pomocy na któryś z trzech sposobów.
W średniowieczu jałmużna oznaczała już nie tylko czyn miłosierdzia, ale stanowiła akt rytualny. Wszystkim, którzy podczas dni świątecznych zapukali do drzwi klasztorów zapewniano pożywienie. Jałmużny udzielano w zakonach, przez dziesięć kolejnych dni po śmierci zakonnika oraz na dworach królewskich po śmierci władcy, księcia lub hrabiego.
W kolejnych wiekach jałmużnę uważano za sposób walki z biedą. Dlatego udzielano jej nie tylko sierotom i wdowom, ale wszystkim, których spotkała w życiu krzywda i których zaliczano do marginesu społecznego, a więc: chorym, trędowatym, prostytutkom, włóczęgom. Jałmużny nie traktowano już jedynie jako aktu pokutnego czy oczyszczenia z grzechów, ale uważano ją za powinność każdego sumienia chrześcijańskiego, która wynika ze sprawiedliwego podziału dóbr.
Troska o sprawiedliwość oraz hojność w dawaniu ubogim od wieków uznawana była w Kościele nie tylko za akt pokutny, ale za ubogacenie tego, kto tej jałmużny udziela, gdyż pozwalała nabrać dystansu do posiadanych dóbr oraz uświadamiała, że wszystko to, co człowiek posiada jest darem od Boga.
Czytaj także:
Pomagamy niechętnie. Dlaczego?
Dzięki jałmużnie już tu na ziemi możemy doświadczyć Królestwa Bożego oraz dać nadzieję tym, którzy przez różne doświadczenia utracili wiarę i sens życia.
Podczas jednej z katechez papież Franciszek powiedział, że jałmużna to „gest szczerej uwagi wobec tych, którzy się do nas zbliżają i proszą nas o pomoc”. Według papieża jałmużna łączy się z miłością, dlatego nie wystarczy ofiarować potrzebującemu pieniądze, ale trzeba tej osobie popatrzeć w oczy, aby dostrzec w niej człowieka.
Często bywa, że cenniejszym od ofiarowania pieniędzy okazuje się poświęcenie czasu drugiej osobie, dobre słowo czy odbudowanie utraconej relacji. Bo jałmużna to obecność, to chrześcijański styl życia. Jałmużna to miłość.
Szerzej na ten temat autorka pisze w najbliższym numerze kwartalnika „Być dla innych”, dostępnym w salonach Empik.