To nie jest koncert, za który można dostać kasę i owacje. Ten koncert to dar nieba. Człowiek może być szczęśliwy tylko wtedy, kiedy sam coś tworzy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Chcecie posłuchać dobrej muzyki? To sami sobie zaśpiewajcie! Bo człowiek może być szczęśliwy tylko wtedy, kiedy sam coś tworzy” – nie ma koncertu, na którego początku nie padłyby te słowa.
Termin? Boże Ciało!
A wszystko dlatego, że w 2003 roku w jednym miejscu i czasie „zagrały” wieloletnie pragnienia, pielęgnowane talenty, entuzjazm i dobra wola. Jan Budziaszek objechawszy ze Skaldami kawał świata doszedł do wniosku, że jedynie chwalenie Boga ma sens. Ks. Mariusz Mik po zorganizowanych wcześniej rekolekcjach z udziałem chrześcijańskiego zespołu (a Budziaszek zagrał wówczas w zastępstwie) w luźnej dyskusji powiedział o pomyśle koncertu, w którym także publiczność mogłaby śpiewać. Ks. Andrzej Cypryś, duszpasterz akademicki w parafii, gdzie pracował ks. Mariusz, zapalił się do współpracy. A ówczesny ordynariusz rzeszowski, bp Kazimierz Górny, choć początkowo odradzał termin (wieczór Bożego Ciała – i główna procesja miejska, i popadać lubi), w końcu dzieło pobłogosławił.
Co się okazało? Koncert „Jednego Serca Jednego Ducha” w tym roku znów zgromadzi 30-40 tysięcy osób, które stojąc na ziemi – tańcząc, klaszcząc, śpiewając, wznosząc ręce, dotykają nieba.
Czytaj także:
Mate.O dla Aletei: Zostaliśmy stworzeni, by uwielbiać Boga
Koncert pełen łaski
Biskup Górny miał rację – w wieczór uroczystości Bożego Ciała nad Rzeszowem lubią zgromadzić się deszczowe chmury. Ale nawet ściana deszczu, nawet trzaskające pioruny nigdy nie przegoniły uczestników JSJD. Co roku Park Sybiraków na osiedlu Baranówka cierpliwie znosi tony wwożonego sprzętu, tysiące nóg, które wydeptują dolinę, tworzącą naturalny amfiteatr. Rzeczywiście, w pamiętnym roku 2010 ilość opadów, także w dniach poprzedzających koncert, uniemożliwiła ustawienie sceny w tradycyjnym miejscu.
Ten jeden raz stanęła ona na parkingu pobliskiego centrum handlowego. I nawet wydawało się, że koncert będzie w wersji unplugged, bo na początku trzeba było wyłączyć prąd. Ale nikt nie ruszył się z miejsca. Niektórzy nawet nie otwierali parasoli! Po kilku minutach jednak prąd włączono i prócz ulewnych strug polał się ów specyficzny, rzeszowski deszcz – łaski w obfitości. Niezależnie od pogody bowiem, ten deszcz pada tam zawsze.
Duchowa ulewa
Kto był choć raz, wie, że to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Ma się wrażenie, że jest tu cały świat i że cały świat modli się właśnie tu i teraz, z tobą, ręka w rękę, serce przy sercu. Nie ma możliwości, żeby być obojętnym. Fenomen tego spotkania to z jednej strony muzycy na scenie (choć Marcin Pospieszalski, kierownik muzyczny przyznaje, że mogliby spokojnie przestać grać, a ludzie sami by śpiewali), mocno zaangażowani w życie duchowe. Profesjonaliści – bo nic tak nie rozprasza na modlitwie jak rozstrojona gitara.
Scena JSJD to Piotr Baron, jeden z najwybitniejszych saksofonistów jazzowych, Hubert Kowalski, Piotr Cudzich, Joachim Mencel, Beata Bednarz, rzeszowscy filharmonicy… długo by wymieniać. Śpiewali tu Eleni, Ryszard Rynkowski, Viola Brzezińska, Mate.O, Adam Rymarz, Tomasz Budzyński… Ale z drugiej strony to rzesza przed sceną – a jednocześnie jakby jej przedłużenie – dzięki tekstom wyświetlanym na telebimach każdy staje się „gwiazdą” koncertu. I każdy wyśpiewuje „Jezus jest tu”, „Oto są Baranki młode”, „Przychodzisz, Panie, mimo drzwi zamkniętych…”, „Z dawna Polski Tyś królową…”.
Czytaj także:
Nie lubię procesji Bożego Ciała. I co teraz?
Wielkie uwielbienie
Dzięki internetowi JSJD rzeczywiście łączy świat. Do tego stopnia, że na koncert przyjeżdżają teraz specjalnie ludzie i z Wielkiej Brytanii, i z Czech, i z Rosji, i z Australii! Jan Budziaszek wspomina rozmowę w Moskwie pośród prawosławnych, której był świadkiem. Jeden z nich opowiadał, że wybiera się na rzeszowski koncert. „A kto tam będzie występował?” – pytał jeden Rosjanin drugiego. „Nie wiem” – padła odpowiedź. „To dlaczego jedziesz? Przecież taka podróż to majątek…” – zapytał rozmówca. „Musisz stanąć sam w środku modlącego się tłumu, aby poczuć to, czego nie da się wyrazić słowami” – odparł mężczyzna.
Już teraz możesz poczuć namiastkę tego wyjątkowego – bodaj w skali świata – wydarzenia. Wystarczy, że wejdziesz na jednegoserca.pl. Zobacz, jak to wygląda. 15 czerwca, w wieczór uroczystości Bożego Ciała, znajdziesz tam także streaming live tegorocznego koncertu. Ale nic nie zastąpi skąpania w rzeszowskim deszczu uwielbienia. Jeśli tylko chcesz, przyjedź! Mamy specjalne miejsce także dla Ciebie w wielkiej rodzinie Jednego Serca Jednego Ducha.