separateurCreated with Sketch.

Nasze oryginalne wesele. Pomysł tylko dla odważnych!

Para młoda po wyjściu z kościoła
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Choć zupełnie nie chodziło nam o to, by silić się na oryginalność, to wyszło na to, że rzeczywiście mieliśmy ślub spoza kanonu – podwójny ślub i podwójne wesele. 

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Choć zupełnie nie chodziło nam o to, by silić się na oryginalność, to wyszło na to, że rzeczywiście mieliśmy ślub spoza kanonu – podwójny ślub i podwójne wesele. 

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Dzień ślubu sam w sobie jest już wyjątkowy. Mimo to wiele par chce dodać mu więcej oryginalności i zaakcentować swoją indywidualną historię. Stąd pomysły na ślub na polu golfowym czy pod wodą, na który para młoda jedzie konno lub rowerem. Nasz ślub również odbiegał od konwenansu, choć naprawdę nie to było naszym celem.

Trudno właściwie określić, kto z nas po raz pierwszy rzucił ten pomysł głośno. Najprawdopodobniej chodził nam po głowach równolegle, ale wydawał się na tyle kosmiczny, że nie był objęty specjalnym rozważaniem.

Aż do czasu, gdy ktoś ośmielił się zadać to pytanie: „Słuchajcie, a może zrobimy ślub i wesele razem?”.

I choć zupełnie nie chodziło nam o to, by silić się na oryginalność, to wyszło na to, że rzeczywiście mieliśmy ślub spoza kanonu – podwójny ślub i podwójne wesele. 


Tańczący na weselu
Czytaj także:
Jak na pierwszą randkę poszłam… na wesele

 

Podwójny ślub, podwójne wesele

Wszystko zaczęło się kilka lat wcześniej, kiedy to na licealnym kolędowaniu w domu dziecka mój brat grał na skrzypcach, a mój przyszły mąż odgrywał świętego Mikołaja. Wracając z tego wspólnego czynienia dobra, obaj panowie zapoznali się i od razu złapali wspólny język. Od tego niepozornego spotkania nitki naszego życia naprawdę zaczęły splatać się w niewiarygodny i cudowny sposób, o czym świadczy fakt, że mój mąż jeszcze mnie nie znając modlił się za mnie, gdy mój brat prosił go o modlitwę za „zbuntowaną i niezbyt wierzącą siostrę”.

Co więcej, to właśnie mój mąż zainteresował mojego brata Szkołą Kontaktu z Bogiem, jezuickimi rekolekcjami dla młodzieży, na których to rekolekcjach mój starszy brat przeżył swoje nawrócenie.

Według mnie zachowywał się po nim tak nieznośnie, uwierająco i niezrozumiale, że musiałam sprawdzić je również i ja. Kończąc z podobnym skutkiem. W pewnym więc sensie zawdzięczam memu mężowi i bratu moją relację z Bogiem. Nie dziwi więc chyba fakt, że obaj stali się moimi najlepszymi przyjaciółmi. Podobnie polubiłam i pokochałam ówczesną dziewczynę (a obecną żonę) mojego starszego brata i tak od lat licealnych tworzymy zgraną paczkę.

 

Podwójny ślub – zalety

Gdy więc na Wigilię oświadczył się mój brat, cieszyliśmy się razem z nim. Tak jak oni z nami, gdy tydzień później, w okolicach sylwestra zaręczyliśmy się my. Dyskutowaliśmy na temat planowanych dat, sal i innych przygotowań, zdążyliśmy nawet poprosić się wzajemnie o bycie swoimi świadkami, aż w końcu któreś z nas zapytało na forum o wspólny ślub i wesele. Trochę z obawami, ale też bardzo podekscytowani postanowiliśmy, że takim papierkiem lakmusowym weryfikującym nasz pomysł będzie reakcja naszych rodziców. O dziwo, nie byli przeciwni, choć nie byli też przekonani, czy rzeczywiście wiemy, na co się decydujemy.


Dwoje ludzi trzyma świecę w kościele
Czytaj także:
O dwojgu takich, co poznali się w kościele

Do niewątpliwych plusów należy podział kosztów. 3/4 z nas było studentami w tamtym czasie, więc bez wkładu finansowego naszych rodziców wesele byłoby niemożliwe, a podział na trzy rodziny kalkuluje się bardziej niż na dwie.

Ale to nie są wystarczające powody, by zdecydować się na takie szaleństwo. Bądź co bądź, to jednak podwójny ślub i słyszeliśmy wiele zastrzeżeń i obaw. Do największych hitów w kategorii najgłupszy komentarz ślubny usłyszeliśmy, że tak nie można, bo Pan Bóg pobłogosławi tylko jednej parze (ciekawe której?).

Poza tym ktoś kiedyś znał takich, co to wzięli podwójny ślub i jedna para się rozwiodła! Ale były też i bardziej sensowne. „To tak wyjątkowy dzień, czy nie chcecie mieć go «na wyłączność»? Jak będziesz się czuła, nie będąc jedyną panną młodą na sali?” – słyszałam. I jak podjąć decyzję w weselnych kwestiach, gdy decyzyjnych osób jest tak dużo (dwie pary młode plus w niektórych kwestiach akcept sześciorga rodziców)?

 

Wolność!

Wbrew pozorom zmierzenie się z tymi wątpliwościami było dla mnie wspaniałym przeżyciem, a właściwie cudownym oczyszczeniem. By móc doprowadzić do wspólnego świętowania, musieliśmy wszyscy naprawdę tego chcieć. Musiało nam zależeć na tym dużo bardziej, niż na swojej wymarzonej wersji wesela. Gdy uświadomiłam sobie, że być może tort nie będzie bezowy, a zaproszenia bez kursywy, zamiast ukłucia żalu, poczułam ogromną wolność. Od koloru kwiatów, od wyboru drugiego dania gorącego, a nawet od sukni ślubnej. Jasne, że chciałam, żeby było pięknie, ale akcent był gdzie indziej.

 

Zaczęły się liczyć priorytety – obecność lub brak dekoracji w kościele wydał się błahostką, w porównaniu z tym, że możemy przeżyć razem coś pięknego i wielkiego! Czuliśmy, że to ma głęboki sens, że sakrament małżeństwa przeżyty w ten sposób będzie nie tylko ładnym ślubnym obrazkiem, ale chwałą i błogosławieństwem wylanym na całą rodzinę. I tak właśnie było.

Na miesiąc przed tym Wielkim Dniem, podczas Święta Zesłania Ducha Świętego, dostałam na modlitwie te słowa, które wybraliśmy potem wspólnie na tekst Ewangelii ślubnej.

„Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.”

Amen.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags:
Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!