35 tysięcy par rąk wzniesionych w geście uwielbienia, poruszające konferencje, 6 osób wstających z inwalidzkich wózków. Organizatorzy spotkania mieli rację. Jezus faktycznie był na Stadionie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Niekończące się kolejki do spowiedzi, ok. 35 tysięcy par rąk wzniesionych w geście uwielbienia, poruszające konferencje, 6 osób wstających z inwalidzkich wózków, świadectwa uzdrowień fizycznych i duchowych, kaplica Adoracji Najświętszego Sakramentu w każdej chwili rekolekcji wypełniona po brzegi. Organizatorzy spotkania mieli rację. Jezus faktycznie był na Stadionie.
Sobota 1 lipca była się dla wielu katolików wyjątkowym świętem wiary. Rekolekcje „Jezus na Stadionie” odbyły się już po raz trzeci. Zapytaliśmy uczestników, dlaczego przejechali nieraz setki kilometrów, by spędzić te kilka godzin na Stadionie Narodowym.
„Wierzymy w to, że będziemy uzdrowione”, „Cały czas widzę i czuję działanie Boga w życiu, to spotkanie jest dopełnieniem i napełnieniem się jeszcze większą ilością łaski”, „Taka wspólna modlitwa to ogromne przeżycie. Liczymy na odnowienie swojej wiary” – mówili uczestnicy rekolekcji. Poza pragnieniem uzdrowienia wiele osób podkreślało potrzebę doświadczenia wspólnoty wiary.
„Jesteśmy tu po to, by wielbić naszego Boga. Tylko On może przemienić nasze życie” – mówił o. John Bashobora. Podkreślając, że Bóg kocha każdego człowieka bez wyjątku, kapłan z Ugandy zachęcił, by prosić Ducha Świętego o poznanie Boga – tego, który zna nas.
Czytaj także:
Dziesiątki tysięcy młodych Polaków w jednym miejscu dla Jezusa [foto]
Bóg, który przemienia
Agnieszka Kilińska, zaangażowana w inicjatywę „Młodzi Młodym”, podzieliła się z nami doświadczeniem swojej wiary.
„6 lat zajęło Duchowi Świętemu to, bym prawdziwie sercem doświadczyła Jego łaski, łaski chrztu. Pogubiłam się w życiu. Wybrałam miłość człowieka, a nie miłość Boga. Zapomniałam o tym momencie, kiedy po raz pierwszy doświadczyłam miłości Boga, obecności Ducha Świętego w moim sercu.
Wszystkie dary i charyzmaty traktowałam jak gadżety, uwielbiałam ich doświadczać, uwielbiałam „duchowe odloty”, uważałam, że te wszystkie dary są moje, że to jest tylko dla mnie. Chciałam tylko brać, byłam jak pijawka, która chciała wysysać z Ducha Świętego wszystko to, czego potrzebowałam. Byłam straszną egoistką.
Kiedy moje życie – ten domek z kart budowany na sobie i na drugim człowieku padł, trafiłam „przypadkiem” na rekolekcje ewangelizacyjne, na których po raz drugi przeżyłam nawrócenie. Wtedy Bóg Ojciec przebaczył mi mój grzech, Jezus uzdrowił mnie z grzechów, w które się uwiązałam, a Duch Święty rozlał się na nowo.
Od tamtego czasu mam wrażenie, że trwam nieustannie w łasce Chrztu Świętego, że to nie jest jednorazowe wydarzenie, ale że Duch Święty rozlewa się codziennie w moim życiu, że stoję w strumieniu Jego łaski.
Duch Święty przemienił całe moje życie, bardzo głęboko. Po pierwsze rzeczywiście wróciłam do Boga, On mnie zaprosił do bliskiej relacji, a ja na tę przyjaźń odpowiedziałam. Rozkochał mnie w Eucharystii, w adoracji, w czytaniu Słowa Bożego, w Kościele – bardzo kocham Kościół, chociaż jest grzeszny i często trudny.
Jezus powołał mnie do ewangelizacji i przygotowywał do tego moje serce. Posłużył się moją koleżanką, Moniką Brzozą, świecką ewangelizatorką, która zachorowała na raka i zmarła. Jej odchodzenie do Pana było dla mnie ogromnym świadectwem tego, że można ewangelizować wszystkim, także chorobą i cierpieniem. W czasie mszy pogrzebowej ksiądz powiedział, że Monika już dobiegła, i trzeba przejąć tę pałeczkę. Zapytał nas, obecnych na tej mszy, czy ją weźmiemy i zaniesiemy dalej. Ja wiedziałam, że to były słowa do mnie. I powiedziałam – tak, zgadzam się.
Owocem tego jest to, że w 2013 roku odpowiedziałam na zaproszenie Krajowego Zespołu Koordynatorów Odnowy w Duchu Świętym i zajęłam się prowadzeniem inicjatywy „Młodzi Młodym” – ewangelizacji młodych ludzi w Polsce.
Duch Święty pobudza serca wszystkich nas do mówienia o Nim, do miłości. I może przemienić każde przekleństwo naszego życia w błogosławieństwo i w łaskę, by każdy z nas mógł nieść nadzieję i pokój innym”.
Czytaj także:
Bp Solarczyk na Stadionie Narodowym: Kiedy wspólnota jest żywa, dzieją się wielkie rzeczy
„Święty nie jestem”
Andrzej z Gdańska przyznał z kolei, że nigdy święty nie był, przyjechał na Stadion, bo potrzebuje duchowego wsparcia. „Przyjechałem na rekolekcje ze wspólnotą. Mam różne problemy, choroby, a tutaj mogę «naładować» baterie. Kiedyś za dużo piłem, a od 14 lat jestem abstynentem, obecnie pracuję, rodzina mnie przyjęła, wspólnota mnie akceptuje. Święty nie jestem, mam tego świadomość. Dlatego tu przyjechałem – potrzebuję Boga”.
Karolina z Warszawy przyjechała na rekolekcje, by modlić się o wiarę dla swoich bliskich. Podkreśla także potrzebę wspólnej modlitwy. „Bóg jest moim Panem i chcę Go wielbić. Jestem tu drugi raz. Dzięki tym rekolekcjom zbliżyłam się bardzo do Niego, to jest bardzo dobra impreza dla wierzących ludzi. To bardzo ważne, by spotykać się w takiej wspólnocie, z ludźmi, którzy mają takie same wartości. I razem z nimi wielbić Boga”.
Z kolei dla Karoliny z Malborka rekolekcje to czas ładowania „duchowych baterii”. „Bardzo korzystam z tych rekolekcji, pomaga mi to w codziennym przeżywaniu wiary, w zauważaniu tego, że Pan Bóg jest obecny na co dzień, w różnych wydarzeniach i w drugim człowieku. Byłam wychowana w tradycyjnym domu, ale nigdy nie słyszałam o osobistej relacji z Jezusem. Dopiero potem doświadczyłam tego, że nie mówię do obrazu, że On jest żywy. A dziś widzę niebo na twarzach ludzi, radość, pokój. Przychodzę tu pusta, żeby mnie Pan Bóg wypełnił czym chce”.
Spotkanie rozpoczęło się z samego rana różańcem. Przeplatane modlitwą, konferencjami, momentami ciszy, możliwością spowiedzi i mszą świętą, trwało do późnych godzin wieczornych.
Oprócz o. Johna Bashobory – charyzmatycznego kapłana z Ugandy, konferencje i modlitwy prowadzili bp Marek Solarczyk, ks. Rafał Jarosiewicz, o. Stanisław Jarosz i świecki ewangelizator, lider wspólnoty „Głos Pana” ze Skierniewic, Marcin Zieliński.
Rekolekcje odbyły się pod hasłem: „Szczęśliwy naród, który wielbi imię Pana”.
Czytaj także:
Ks. Krzysztof Ołdakowski SJ: Wiara bez emocji będzie duchową sklerozą