Kiedy samochód z kobietą i dziećmi stoczył się do rzeki, Piotr Smoleński nie zastanawiał się ani sekundy. – Znalazłem się po prostu we właściwym miejscu we właściwym czasie – mówi. Irlandzkie media okrzyknęły go bohaterem.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W samochodzie w irlandzkim Cork, tuż nad brzegiem rzeki Lee, siedziała kobieta z dwojgiem dzieci. Nagle przypadkowo zwolniła hamulec ręczny i auto stoczyło się do wody, odpływając ok. 10 metrów od brzegu. Przez uchyloną szybę powoli wlewała się woda.
Ojciec dzieci Bart Waszczykowski usłyszał krzyki i natychmiast wybiegł z pobliskiego domu. Niestety, nie był w stanie sam ich uratować.
„Krzyczała ona, krzyczały dzieci. Myślałem: to moja rodzina. Twoja głowa jest pusta. Po prostu próbujesz zrobić coś, żeby pomóc” – wspomina.
Czytaj także:
Przechodnie uratowali mężczyznę, który próbował skoczyć z mostu
Mężczyzna wskoczył do rzeki. „Próbowałem pomóc, ale nie mogłem. Może wyjąłbym jedną osobę, może dwie. Ale nie wszystkie”.
Wtedy nadjechał 35-letni Piotr Smoleński. Kiedy zobaczył dach samochodu i mężczyznę zanurzonego w wodzie po szyję, błyskawicznie wskoczył do rzeki. Gdy podpłynął do rodziny, zorientował się, że ją zna.
Nie zastanawiałem się, po prostu wskoczyłem. Widziałem małe dzieci w środku, ich oczy. Drapały szybę od środka – opowiada. – Wszyscy płakali, wszyscy krzyczeli. Matka wołała: «pomocy, pomocy, pomocy». Krzyknąłem do kobiety: wszystko jest dobrze. Wrócę po ciebie.
Jak podaje „Irish Examiner”, Polak wydobył z samochodu najpierw jedno dziecko. Położył je na swojej klatce piersiowej i podpłynął do brzegu, by przekazać je stojącym tam osobom. Potem popłynął po kolejnego 5-latka.
Rodzina została zabrana do szpitala. Na szczęście nie odniosła poważnych obrażeń. Z samochodu uratował się także ich pies.
Czytaj także:
Ocalona w zamachu kobieta wkrótce poślubi strażaka, który ją uratował
35-letni Polak, który od 8 lat mieszka w Irlandii, wyszedł z akcji mocno podrapany.
Nie jestem żadnym bohaterem. Jestem po prostu człowiekiem. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo – mówi.
Ojciec uratowanej rodziny mówi: „Mieliśmy tylko sekundy, żeby pomóc. Chciałbym zachęcić innych, żeby robili to samo. Kiedy widzisz ludzi, którzy mają kłopoty, po prostu pomóż. Wciąż jestem w szoku, ale jest w porządku. Jestem szczęśliwy, że wszyscy są bezpieczni”.
Źródło: irishexaminer.com