separateurCreated with Sketch.

Rodzice Charliego Garda kończą walkę. Proszą, by mógł umrzeć w domu

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Trwająca pięć miesięcy walka z sądami dobiegła końca. Amerykański lekarz orzekł po badaniu, że jest już za późno na eksperymentalne leczenie dziecka. Teraz rodzice chcą prosić sąd o wyrażenie zgody na to, by Charlie mógł odejść w domu. Do modlitwy za nich wzywa papież Franciszek.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Chris Gard oraz Connie Yates w poniedziałek spotkali się z dziennikarzami, oświadczając, że nie będą już dłużej naciskać, by ich 11-miesięczny syn został wysłany na eksperymentalne leczenie.

Jak informowaliśmy wcześniej, rodzice Charliego wraz z amerykańskim neurochirurgiem oraz włoskimi lekarzami starali się o to, by skorzystać z terapii w USA. Na ten cel zebrano ok. 1,4 mln funtów. Jak informuje BBC, rodzice chłopca chcą teraz założyć fundację, która sprawi, że głos dzieci „dalej będzie słyszany”.



Czytaj także:
Słynny watykański szpital gotowy przyjąć małego Charliego

 

„Jest już za późno”

Para wycofała swój pozew z sądu, argumentując to stwierdzeniem, że „czas już minął”.

Reprezentujący ich prawnik Grant Armstrong poinformował w poniedziałek, że rodzice Charliego podjęli decyzję o zakończeniu walki, ponieważ amerykański lekarz, który był ostatnią nadzieją dla chłopca, orzekł po badaniu, że jest już za późno, by poddać go terapii nukleozydem.

„Najgorszy koszmar rodziców się potwierdził” – powiedział Armstrong, dodając, że amerykański neurolog dr Michio Hirano nie jest już w stanie podjąć się leczenia dziecka po tym, jak zapoznał się z nowymi wynikami rezonansu magnetycznego z zeszłego tygodnia. Lekarz miał orzec: „Dla Charliego jest już za późno… Leczenie nie ma szansy powodzenia”.



Czytaj także:
Uporczywa terapia, eutanazja, godna śmierć. Co trzeba wiedzieć w sprawie Charliego Garda?

 

Papież Franciszek i biskupi wzywają do modlitwy

Sprawę Charliego Garda niemal od początku śledzi z zaangażowaniem Ojciec Święty.

„Papież Franciszek modli się za Charliego i za jego rodziców, będąc im szczególnie bliski w tej chwili ogromnego cierpienia” – poinformował we wtorek dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Greg Burke. Jak czytamy w wydanym przez niego komunikacie, „Ojciec Święty prosi nas o przyłączenie się do jego modlitwy, aby mogli oni znaleźć Bożą pociechę i miłość”.

Głos zabrali także katoliccy biskupi Anglii i Walii, którzy „wyrażają najgłębsze współczucie i zrozumienie” – pisze rzecznik prasowy tamtejszego episkopatu.

Przypomina, że już przed kilku tygodniami papież zapewniał, iż śledzi z miłością i wzruszeniem przypadek chorego niemowlęcia, pozostając też bliskim jego rodzicom i modląc się w nadziei, że „nie zostanie zlekceważone ich pragnienie, aby aż do końca leczono ich dziecko”.

W oświadczeniu Konferencji Episkopatu Anglii i Walii czytamy:

„Właśnie za Charliego, za jego rodziców i krewnych modlimy się wszyscy, mając nadzieję, że będą oni mogli otrzymać wsparcie i warunki, aby znaleźć pokój w czekających ich dniach. Ich pożegnanie ze swym maleńkim, drogim dzieckiem porusza serca wszystkich, którzy tak jak Papież Franciszek śledzili jego smutną i skomplikowaną historię. Życie Charliego będzie pielęgnowane z miłością aż do naturalnego kresu. W tej chwili ważne jest pamiętać, że wszyscy, którzy musieli podejmować te bolesne decyzje, starali się działać zgodnie z etyką i tym, co uważali za dobre dla Charliego. Trzeba również uznać i pochwalić profesjonalizm, miłość i troskę stale okazywaną ciężko chorym dzieciom w szpitalu Great Ormond Street”.


Z lewej Papież Franciszek, z prawej mały Charlie
Czytaj także:
Papież zabiera głos w sprawie małego Charliego Garda

 

Przepraszamy, że nie mogliśmy Cię uratować

Chris Gard i Connie Yates przekazali, że chcieliby spędzić ze swoim synkiem jak najwięcej czasu, który im jeszcze pozostał.

Charlie skończyłby roczek 4 sierpnia. Jego rodzice twierdzą, że „niestety nie doczeka swoich pierwszych urodzin”.

Oskarżają Great Ormond Street Hospital o odraczanie leczenia do momentu, aż „było już za późno”. Matka chłopca zarzuca, że szpital „zmarnował czas”, nie wyrażając zgody na to, by lekarze z zagranicy mogli leczyć syna.

Władze szpitala wciąż nie orzekły jeszcze, kiedy aparatura podtrzymująca życie będzie odłączona.

Ojciec dziecka, Chris Gard na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami po rozprawie w Wydziale Rodzinnym Wysokiego Sądu przeczytał oświadczenie, w którym najpierw podziękował prawnikom, pielęgniarkom troszczącym się o ich syna oraz wszystkim innym ludziom, którzy wspierali ich w walce.

„Niestety, jest jedna prosta przyczyna, dla której leczenie nie może być kontynuowane. Jest nią… czas. Zmarnowano zbyt wiele czasu”.

„Mamy teraz zamiar spędzić ostatnie cenne chwile z naszym synem Charliem, który niestety nie doczeka swoich pierwszych urodzin, które są za niecałe 2 tygodnie”.

Na koniec rodzice zwrócili się do samego syna:

„Mamusia i tatuś bardzo Cię kochają, Charlie. Zawsze kochaliśmy i zawsze będziemy Cię kochać. I bardzo Cię przepraszamy, że nie mogliśmy Cię uratować.

Słodkich snów, Kochanie. Śpij dobrze, nasz śliczny, mały synku”.



Czytaj także:
„Optymizm”, „iskierka nadziei”. Charlie przebadany przez amerykańskiego neurochirurga

 

Ostatnia rozprawa

We wtorek po południu odbyć miała się kolejna rozprawa w Wydziale Rodzinnym londyńskiego sądu.

Zarówno adwokaci reprezentujący rodziców Charliego, jak i szpital Great Ormond Street Hospital powrócą jeszcze na salę sądową.

Rodzice chłopca wciąż dyskutują z lekarzami o tym, jak mają wyglądać ostatnie chwile ich dziecka.„The Telegraph” informuje, że rodzice będą dążyć do tego, by ich syn mógł umrzeć w domu. Lekarze z kolei wyrażali poważne wątpliwości co do tego, czy transport Charliego ze szpitala do mieszkania w zachodnim Londynie będzie możliwy.



Czytaj także:
Charlie ma umrzeć. Rodzice przegrali w sądzie z lekarzami

Źródło: The Telegraph, BBC, KAI