Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Krytycy zarzucali Kornelowi Makuszyńskiemu, że jego utwory są nie dość podniosłe, że ucieka w żartobliwy język. „Ja nie umiem płakać, tylko się śmieję, żeby ludziom wśród śmiechu łza dobra i łagodna zakręciła się w oku” – odpowiadał im.
Kornela Makuszyńskiego kochali wszyscy
Debiutował jako siedemnastolatek, pisząc sonety do „Słowa Powszechnego”. Czytający je Jan Kasprowicz nie mógł uwierzyć, że spod pióra tak młodego chłopaka wychodzi tak dobra poezja. Niemałe zdziwienie w redakcji wywołał widok nastolatka w przetartym mundurku, który zgłosił się po honorarium autorskie.
Szybko zdobył ogromną popularność, choć w dwudziestoleciu międzywojennym miał wielką konkurencję. Pisał wiele, wydawał czasami nawet dwie, trzy książki rocznie. Za „Pieśń o Ojczyźnie” otrzymał Państwową Nagrodę Literacką, najwyższe w owym czasie wyróżnienie tego typu. Dostawał setki listów od wdzięcznych czytelników, niektóre z nich zawierały prośby o rekomendacje, inne prośby o wsparcie finansowe. Starał się pomagać jak mógł, także nieznajomym.
Autor bajki „Koziołek Matołek” najbardziej kochany był przez dzieci, które świetnie rozumiał, co może dziwić tym bardziej, że nigdy nie miał własnych. Dzięki jego wysiłkom na stokach Gubałówki powstało sanatorium dla młodzieży.
Radosny pisarz nie na smutne czasy
Radosne, względnie spokojne życie brutalnie przerwała wojna i okupacja. Makuszyński w tym czasie pisał teksty dla konspiracyjnej prasy. Podczas bombardowania Warszawy został bezpowrotnie zniszczony rękopis „Drugich wakacji szatana”, drugiej części słynnego „Szatana z siódmej klasy”.
Po wojnie państwo Makuszyńscy nie byli mile widziani w stolicy przez nową władzę, musieli wyprowadzić się do Zakopanego. Próbowano im na wszelkie sposoby uprzykrzyć życie, cierpiącemu na cukrzycę pisarzowi utrudniano nawet zdobycie niezbędnej dla niego insuliny.
W 1951 roku książki Kornela Makuszyńskiego trafiły na „indeks ksiąg zakazanych”. Uznano, że są „ideologicznie szkodliwe”, ponieważ powstały „na podłożu negacji walki klasowej”. Pisarz, którzy wierzył w dobro, radość, piękno i słońce nie przystawał do nowej, szarej rzeczywistości. W tym czasie w ramach oczyszczania bibliotek zniszczono wiele uprzednio wydanych pozycji Makuszyńskiego. Jak bardzo było to przeciwne zapotrzebowaniu czytelników niech świadczy fakt, że kiedy – już po śmierci autora – zezwolono na wznowienie Koziołka Matołka – kilkusettysięczny nakład rozszedł się w ciągu jednego dnia.
Przypomnieć, co to miłość
Bohaterami powieści Makuszyńskiego są przeważnie młodzi ludzie, których świat nie zdążył jeszcze nauczyć zła, którzy rozczulają bezradnością i ufnością, cieszą się z drobiazgów, kochają i są kochani, bo nie sposób ich nie kochać. Otwierają zatwardziałe serca, które – nie zawsze ze swojej winy – zapomniały, co to miłość i szczęście.
Żartobliwy i ciepły ton narracji nie oznacza jednak w żadnym razie „przesłodzenia” opisywanego świata, ani ominięcia trudnych tematów. Nie udaje, że w życiu można uniknąć bólu, ale wierzy, że także ze zła może wyniknąć dobro. „Człowiekowi zdaje się zawsze, że jego osobiste cierpienie jest największe na świecie. A jego cierpienie jest tylko kropelką w oceanie” – słowa pana Mudrowicza z książki „Szaleństwa Panny Ewy” dobrze pokazują sposób patrzenia Makuszyńskiego.
Serce jak bochen chleba
Kornel Makuszyński zmarł 31 lipca 1953 roku. Ostatnie lata życia, kiedy próbowano skazać go na zapomnienie, osładzała mu sympatia okazywana przez przyjaciół, a tych nigdy wokół niego nie brakowało. Gdy pojawiał się na ulicy, zawsze otaczały go dzieci, żartował, że musiał kupić sobie beret, bo ręka bolała go od uchylania kapelusza w odpowiedzi na pozdrowienia. Po jego śmierci Kazimierz Wierzyński napisał: „Są ludzie, którzy nie powinni umierać, którzy nie pasują do śmierci, o których trudno myśleć jak o zmarłych. Do takich należał Kornel Makuszyński”.
Pisarza w listach do jego żony ciepło wspominał też kard. Stefan Wyszyński. Hierarcha cytował jego książki w kazaniach. Sam Makuszyński w wierszu „Inwokacja” pisał: „Chcę serce moje jako bochen chleba / pokrajać dla tych / których głód uśmierca / Ty zaś spraw to, o Panienko z Nieba / aby dla wszystkich starczyło mi serca”.
Tak go zapamiętamy – jako człowieka piszącego w swoim własnym stylu – ku pokrzepieniu serc.
*Ciekawy film o Makuszyńskim można obejrzeć tutaj