separateurCreated with Sketch.

Browar, który uratował powstańców warszawskich!

Żołnierze ładujący jęczmień do worków, obok reklama browaru, fot. Wikipedia

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 02.08.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
I nie był to jedyny raz, gdy w wojennej zawierusze przysłużył się Polakom...

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

I nie był to jedyny raz, gdy w wojennej zawierusze przysłużył się Polakom…

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Piwne tradycje Warszawy sięgają czasów średniowiecznych, tym niemniej gwałtowny rozkwit browarnictwa przypada w stolicy na połowę XIX w. – czasy rewolucji przemysłowej. Wśród ok. 40 powstałych wówczas w Warszawie browarów, w historii II wojny światowej szczególnie zapisał się jeden – Haberbusch i Schiele. A zapisał się nawet dwukrotnie…

Pierwszy raz, już we wrześniu 1939 r., gdy po zniszczeniu przez niemieckie bombardowania warszawskiej sieci wodociągowej browar udostępnił na potrzeby mieszkańców oblężonego miasta swoje studnie głębinowe, a w budynku słodowni zakwaterowano 500 uchodźców z zachodniej Polski. Można to uznać za formę rewanżu za przysługę sprzed 100 lat, gdy Haberbusch i Schiele, z braku własnych piwnic, magazynowali swoje piwo… w podziemiach kilku warszawskich kościołów.



Czytaj także:
Piwo z Polski, które uratowało życie papieżowi!

Najbardziej jednak browar przysłużył się ludności Warszawy już w Powstaniu Warszawskim, gdy, odbity z rąk Niemców, otworzył przed głodującymi mieszkańcami miasta zasoby swego magazynu. Olbrzymie zapasy niełuskanego jęczmienia stanowiły w tych dniach prawdziwy rarytas. O cukrze nawet nie wspominając.

To właśnie przy budynkach browaru (zaadaptowanych przez Armię Krajową jako dowództwo batalionu „Chrobry”) narodził się przepis na najsłynniejsze bodaj danie kuchni powstańczej: zupę-plujkę. Skąd nazwa? Od owego nieszczęsnego, niełuskanego jęczmienia, którego łupinami co i rusz pluli spożywający. Nie było to oczywiście najgorsze, co mogło spotkać w tych dniach żołądki warszawian. Kilka tygodni później, gdy sytuacja powstańców stawała się beznadziejna, miejsce jęczmienia zajmowały kasztany, a nawet… psie mięso.



Czytaj także:
Idziesz do baru na piwo, a tam… kościół

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!