Chociaż przyprawia mnie czasami o cierpienie, a czasami o mdłości, to nie pozwala mi zapomnieć, że zostałam powołana do miłości.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bycie wewnątrz
Jak to jest z tą wrażliwością? Czy ona jeszcze nam się do czegoś przydaje? Czy mi się do czegoś przydaje?
Francuski filozof Emanuel Levinas określał wrażliwość jako czucie. Czucie, czyli bycie wewnątrz, prowadzące do przeżywania. Nie do poznania. Przeżywanie uczuć będąc w środku samego siebie.
Jeżeli wrażliwość oznacza bycie wewnątrz, to zakłada też obcowanie z Panem Bogiem. Tymczasem z mojego doświadczenia wynika, że wrażliwość kojarzy się ze słabością. Z nadwrażliwością, z czymś, co mnie w jakimś stopniu upośledza. Wrażliwa osoba widzi więcej, czuje mocniej, słyszy wyraźniej. Skąd więc pomysł, że to ma być słabość?
Wczytując się w teorie na temat wrażliwość prof. Kazimierza Dąbrowskiego, dowiedzieć się można, że wrażliwość jest źródłem rozwoju. Empatia, czyli wrażliwość na drugiego człowieka, lęk przed utratą miłości, wrażliwość moralna i społeczna są oznaką zdrowia psychicznego. Oznaką nie-zdrowia jest w tym wypadku brak wzruszeń i poruszeń. Więc wrażliwość to nie słabość, ale dar. Warto nauczyć się go wykorzystać.
Czytaj także:
Masz niskie poczucie własnej wartości? Postaw na wrażliwość i autentyczność
Życie to ciągła troska
Wrażliwość pokazuje punkty w duszy, które są dla człowieka istotne. Osoby wrażliwe to często te, dla których sfera ducha wydaje się bardziej realna niż to, co za oknem. Niż to, co widzialne. Wracając jeszcze na chwilę do Levinasa. Określił on wrażliwość jako szczelinę. Pęknięcie. I przez to pęknięcie w duszy, w które skrada się „więcej, niż powinno”, wkradają się także pytania:
Kim jestem?
Dokąd zmierzam?
Skąd pochodzę?
Szczelina się otwiera. Jest niewygodna. Nakłania do przemyśleń. I gdy wrażliwość jest dobrze pokierowana, niestłamszona, to poszukuje odpowiedzi na te pytania. One się wiążą z rozwojem osobistym. Czułość, troska, ofiara – wszystkie wypływają ze szczeliny o nazwie „wrażliwość” i – tak się składa – są częściami składowymi życia. Życie to ciągła troska, jak mawiał Tischner.
Czytaj także:
Doświadczasz poczucia winy? 6 sposobów, jak sobie z nim radzić
Wrażliwość duchowa
Ta wrażliwość-szczelina będzie o sobie przypominać, będzie uwierać, ale po to, byś Ty, wrażliwy człowieku, mógł stać się jednością. Będzie pchać Cię do szukania odpowiedzi, żebyś mógł je znaleźć. I wprowadzić swoje życie na wyższy poziom!
Także życie duchowe, bo przecież i Bogu nieobca jest wrażliwość i delikatność. Tak pisał o Nim Jan od Krzyża:
O tchnienie łagodne, miłe i czułe, o Słowo, Synu Boży, możesz mnie dotykać tak mile i czule. Szczęśliwa dusza, której dotykasz tak miłe i czule, choć jesteś tak straszny i potężny! Okaż to światu; lecz nie, nie mów tego światu, bo on nie zna i nie odczuje Twego podmuchu delikatnego i nie może Cię przyjąć ani widzieć. Ci tylko, Boże mój i życie moje, ujrzą i odczują Twe czułe dotknięcie, którzy oddaliwszy się od świata wyrobili w sobie wrażliwość… i tak będą mogli odczuć Cię i radować się Tobą… (św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości 1, 17; 2, 17-18)
A więc czy wrażliwość może być moją siłą?
Jest nią każdego dnia. Chociaż przyprawia mnie czasami o cierpienie, czasami o mdłości. Nie pozwala mi zapomnieć, że zostałam powołana do miłości.