Są świeccy tacy jak Helenka Kmieć. W mediach ich nie widać. Dziś wszyscy łatwo oceniają jeden drugiego. Są świeccy, którzy nie mają czasu oceniać. Po prostu kochają i działają. W filmie „Pewność” pokazujemy współczesnych Bojanowskich. Żyją podobnie, choć nigdy o Edmundzie nie słyszeli.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Z Maciejem Syką z Grassroots Films – producentem m. in. filmów „The Human Experience” i „Outcasts – Szare Anioły”, a także pracownikiem Centrum Dzieł Społecznych Edmunda Bojanowskiego w Warszawie oraz reżyserem filmu „Pewność” – rozmawia Małgorzata Bilska.
Małgorzata Bilska: W jaki sposób „poznałeś” bł. Edmunda Bojanowskiego?
Maciej Syka: Słyszałem o nim już w szkole, w rodzinnej Bydgoszczy. W parafii Matki Bożej Kościoła na Błoniu znajduje się jego mała kapliczka. Potem zapadł mi w pamięć obraz relikwii, które widziałem w pokoju o. Jana Góry OP na Jamnej. Ojciec mówił, że Edmund jest z Wielkopolski, a akcenty z nim związane pojawiły się na jednym ze Spotkań Lednickich.
3 lata później, po tułaczce życiowej – dużo jeździłem po świecie, pomieszkiwałem w Australii i Stanach Zjednoczonych – trafiłem do parafii pw. Edmunda Bojanowskiego w Warszawie. Nie przypuszczałem wtedy, że będę pracował w Centrum Dzieł Społecznych jego imienia.
Czym zajmuje się Centrum? Wiele osób kojarzy Cię z wytwórnią Grassroots Films, organizowaniem pokazów filmów, ale nie z Bojanowskim.
W nazwie Centrum nie ma słowa „błogosławiony” – celowo, żeby od razu nie odsłaniać jego świętości. Był zwyczajnym świeckim, jak my. W 2012 roku przyleciałem ze Stanów Zjednoczonych z dwójką amerykańskich kolegów z wytwórni Grassroots Films na pokaz filmu „The Human Experience”. W Szkole Wyższej Przymierza Rodzin na Ursynowie zjawiło się mnóstwo ludzi, sala była pełna. Ta szkoła znajduje się… na terenie parafii pw. Bojanowskiego.
Czytaj także:
Reżyser „Szarych Aniołów” o filmie, ludziach ulicy i Polaku uratowanym w Nowym Jorku
Po pokazie podszedł do mnie jakiś człowiek i zaczął opowiadać, że tworzy systemy informatyczne i zabezpiecza budynki powstające na miejscu wież World Trade Center w Nowym Jorku, zniszczonych w czasie ataku terrorystycznego. Film bardzo go poruszył. I dodał, że gdybyśmy chcieli coś ciekawego robić w Polsce, to w tej parafii jest dobre miejsce do działania dla świeckich.
Przeżywałem akurat dylemat, czy wyjechać na stałe do Stanów, czy zostać. Różne znaki i przypadki, jak ten, pomogły mi w podjęciu decyzji. Dwa lata później dołączyłem do grona pracowników Centrum. Popularyzujemy Bojanowskiego głównie wśród młodzieży, w szkołach.
W 2014 roku (ogłoszonym przez KEP Rokiem Edmunda Bojanowskiego) zrobiliśmy na Malcie k. Poznania widowisko muzyczne o nim. Zagrał go Jerzy Zelnik. Robert Janson napisał muzykę, śpiewali Kuba Badach, Marek Kaliszczuk, Viola Brzezińska i Agnieszka Gertner-Polak. Przyszło 7 tysięcy ludzi! Całość poprowadził Szymon Hołownia.
Bojanowski, świecki mężczyzna, założył żeński zakon – Zgromadzenie Sióstr Służebniczek NMP. Nie znam drugiego takiego przypadku…
Był społecznikiem, pomagał dzieciom. Siostry służebniczki pracują na całym świecie. Żył w XIX wieku, kiedy nie było państwa polskiego. Panowała tu wielka bieda i głód. Dostarczał dzieciom pożywienie, edukował, wychowywał. Tworzył ochronki dla sierot.
Beatyfikował go Jan Paweł II w 1999 roku. Szerzymy jego kult i liczymy na to, że wkrótce będziemy mieć świeckiego świętego.
Sobór Watykański II pokazał nowe drogi dla osób świeckich i docenił powołania „pośród świata”. Bojanowski był więc prekursorem zmian soborowych?
Tak. Celem Centrum jest promowanie postaci Bojanowskiego, ale i pokazywanie wzorców aktywnej świętości dla świeckich. Naszym najnowszym projektem jest film o nim. Zadaliśmy sobie pytanie, co mogą robić świeccy dzisiaj? Czy są gdzieś jeszcze Edmundowie, skromni, pokorni, pomagającym innym?
Byliśmy z kamerą u sióstr służebniczek na Jamajce, w Stanach Zjednoczonych, w Afryce. Spotkaliśmy świeckich, którzy „znają” Edmunda. Czytają jego dzienniki, modlą się do niego, pomagają biednym.
Czytaj także:
Kenia. Historia uratowanej dziewczynki, ofiary handlu ludźmi
Jednym z bohaterów filmu jest Radek Malinowski. Mieszka w Kenii, ma żonę i 5 dzieci. Pomaga ofiarom handlu ludźmi. 15-to i 16-to letnie dziewczynki są tam sprzedawane do burdeli, jak coca cola w sklepie. Jak bydło. Handel ludźmi w Afryce kwitnie. To, co Radek robi w Afryce, tego nie przerobi 100 księży w Polsce…
Postawa Bojanowskiego nadal inspiruje? Problemy społeczne są inne niż za jego czasów, ale znaleźliście chyba jego wymiar uniwersalny.
Był ziemianinem, szlachcicem. Pochodził z dobrej rodziny. Koledzy, rówieśnicy, balowali i chodzili na imprezy. A on? Zajął się „pracą u podstaw”. Gdyby żył dzisiaj, najprawdopodobniej byłby równie dobrze wykształcony i pomagałby tam, gdzie potrzeba.
W Polsce nie ma już takiego głodu, są za to inne problemy. Alkoholizm, pornografia, z którą wielu młodych nie daje sobie rady. A może wsiadłby w samolot i poleciał pomagać komuś na drugi koniec świata?
Byłeś na sześciu Światowych Dniach Młodzieży, z Toronto i Sydney włącznie. Papież Franciszek namawiał na ŚDM w Krakowie do zejścia z kanapy. Bojanowski dał przykład, jak to zrobić?
200 lat temu nie było telewizji czy internetu. Natomiast hulanki i swawole – tak. Bojanowski nawet na kanapie nie siadał! Przechodził obok niej.
Kręcąc film, cały czas dostajemy znaki – co nas umacnia. Podam przykład. Kilka miesięcy temu, wracając ze zdjęć, wylądowaliśmy na lotnisku Okęcie w Warszawie. O 8.15 rano odpaliliśmy w samochodzie radio, żeby się dowiedzieć, co słuchać w kraju. I dziennikarz mówi: „A teraz doniesienia z Boliwii. Młoda Polka, wolontariuszka Helena Kmieć, została zamordowana w szkole im. Bojanowskiego…
Czytaj także:
Helena Kmieć i Anita Szuwald. Bóg dotknął je świętością: jedną powołał do siebie, drugą powołał na świadka
Mieliśmy łzy w oczach. Od 14 miesięcy jeździliśmy po świecie i jedynym miejscem, gdzie nie dojechaliśmy do sióstr służebniczek, była Boliwia.
Pojechaliście tam później?
Jeszcze nie. Ale Boliwię poczuliśmy wtedy całym sercem. Są świeccy tacy jak Helenka Kmieć. W mediach ich nie widać. Dziś wszyscy łatwo oceniają jeden drugiego. Są świeccy, którzy nie mają czasu oceniać. Po prostu kochają i działają. W filmie „Pewność” pokazujemy współczesnych Bojanowskich. Żyją podobnie, choć nigdy o Edmundzie nie słyszeli.
Główną rolę w filmie „Pewność” gra twój brat Tadek, znany widzom TVP, bo prowadził katolicki program dla młodzieży „Raj”.
Brat miał bardzo dobrą pracę w dyplomacji wojskowej. Ale brakowało mu pokoju serca. Zostawił ją i wyruszył z nami w podróż – w poszukiwaniu podobnych do Edmunda świeckich. Większość materiałów mamy nakręconych, zwiastun filmu jest na kanale Youtube.
Film „Pewność” jest o ludziach świeckich, którzy mają pewność, że to co robią – codziennie rano mówiąc „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen” – ma sens. Nie tylko o Polakach. Będzie gotowy na początku 2018 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=cXJe3VjcAP4