Troska, uwaga, serdeczność na co dzień mogą więcej znaczyć niż wielkie słowa.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Nie w każdym małżeństwie często słyszy się słowa: „Kocham cię”. Jeśli jednak słyszy się je nieustannie, wyznanie może niewiele znaczyć. Podobnie do rzuconego niedbale: „Na zdrowie”, gdy zdarza się nam kichnąć.
Nie tylko słowa
Co gorsza, według badań przeprowadzonych w Anglii przez międzynarodową internetową pracownię sondażową YouGov nawyk mówienia „kocham cię” w ostatnich latach drastycznie zmalał.
O swoich uczuciach najczęściej mówią osoby, które w związkach są od niedawna, od dwóch do pięciu lat. Spośród nich nawet połowa potrafi powiedzieć „kocham cię” każdego dnia.
W związkach trwających ponad dziesięć lat i dłużej liczba takich osób spada o dwie trzecie.
Wśród par, które przeżyły razem pięćdziesiąt lat, już tylko niespełna jedna piąta z nich często obdarza się tym wyznaniem.
I choć po trzydziestu latach małżeństwa zaliczamy się do niechlubnej grupy osób, które przestały wyrażać swoje uczucia słowami, postanowiłam nie pogrążać się w rozpaczy, tylko przyjrzeć się trochę bliżej znakom, które mój mąż wysyła codziennie, a które – jak sądzę – oznaczają, że mnie kocha.
Z niewypowiedzianą ulgą odkryłam, że istnieją setki sposobów, którymi mój mężczyzna wyraża swoje oddanie bez słów. Zaczęłam to sobie uświadamiać i tak powstała moja prywatna lista 12 drobnych gestów, które znaczą dla mnie więcej niż słowa „kocham cię”.
Czytaj także:
Miłość uchwycona na zdjęciu: mąż nie odstępuje chorej żony na krok
Znaczenie gestów
1. Walizka
Nie pytając, zawsze wnosi moją walizkę po schodach do mieszkania. A trzeba przyznać, że nigdy nie jest lekka.
2. Deszczowa miłość
Gdy pada deszcz i idziemy razem pod parasolem, pozwala mi go trzymać. Każdy wie, że tylko ten, kto dzierży parasol, ma z niego jakiś pożytek, drugiemu biedakowi w najlepszym wypadku woda leje się za kołnierz, w najgorszym zaś może stracić oko.
3. Komórkowy ratunek
Ładuje mi telefon komórkowy, bo wie, że zawsze o tym zapominam, a chce być ze mną w nieustającym kontakcie. Poza tym wielokrotnie ocalił mój telefon – często zdarza mi się zostawiać go w różnych dziwnych miejscach.
4. Tolerancja na słodkie babeczki
Choć sam prowadzi zdrowy tryb życia i codziennie ćwiczy, nie wytyka mi moich nadprogramowych kilogramów. Nie pyta też retorycznie: „Na pewno możesz?”, kiedy sięgam po kolejną słodką babeczkę. Choć, szczerze mówiąc, sama zadaję sobie to pytanie przy każdym kolejnym kęsie.
5. Miejsce siedzące
Swoim sokolim okiem zawsze wypatrzy jedyne wolne miejsce w tłumie i usadzi mnie na nim, żebym nie musiała się męczyć. Sam twierdzi, że zdecydowanie preferuje miejsce stojące, a ja wolę mu wierzyć na słowo.
6. Tankowanie benzyny
Nawet kiedy pada deszcz i wieje wiatr, pierwszy wyskakuje z samochodu, żeby zatankować benzynę. A to ja jestem kierowcą.
Czytaj także:
Słowo „przepraszam” powinno być częstsze w małżeństwie niż „kocham cię”
7. Humor
Śmieje się ze wszystkich moich dowcipów. Choć akurat to jest dla niego proste – jestem szalenie zabawną osobą, a przynajmniej… tak mi się wydaje.
8. Kalafior w zlewie
Bez słowa skargi naprawia wszystkie usterki. Za każdym razem w milczeniu przetyka zlew w kuchni, mimo iż doskonale wie, że zatkały go resztki kalafiora i moja niedbałość.
9. Lód w łóżku
W łóżku pozwala mi ogrzać stopy na swoim ciele. To nie takie proste, bo w porównaniu z moimi palcami gorące są nawet kostki lodu.
10. Sernik szwajcarski
Dzielnie zjada pozostawione przeze mnie porcje sernika wiedeńskiego, po których widać, że są z sera… szwajcarskiego. Bo wyjadam z nich wszystkie rodzynki.
11. Ulubiony program
Nagrywa mi nowe odcinki mojego ulubionego programu telewizyjnego, choć sam nie znosi muzycznych reality show. Na szczęście jestem łaskawa i nie śpiewam razem z uczestnikami.
12. Teściowa ponad piłką nożną
Nie narzeka, kiedy jedzie dwie godziny po moją matkę, żeby ją zabrać na urodzinowy obiad. Nawet jeśli w tym samym czasie jego ulubiona drużyna piłkarska bierze udział w rozgrywkach ligowych.
Cóż, starzejemy się razem i być może coraz rzadziej mówimy sobie: „kocham cię”, ale wcale nie dlatego, że kochamy się mniej. Moje małe, prywatne śledztwo pokazuje coś zupełnie przeciwnego.
Im dłużej jesteśmy w związku, im więcej za nami rocznic, tym lepiej wiemy, jak w szarej codzienności sprawić, by druga osoba odczuła miłość. Jako podsumowanie dodam, że choć zawsze miło jest usłyszeć te dwa magiczne słowa – a wyartykułowanie ich na pewno nie boli – to wypowiadanie ich głośno nie jest konieczne, żeby zapewnić się o wzajemnym uczuciu.
Czytaj także:
Jon Bon Jovi: Jestem gwiazdą rocka, która promuje małżeństwo