separateurCreated with Sketch.

Chcę nadal robić to, co kocham… Klienci pomagają właścicielce butików

JOANNA SZEWCZYK, GIA LA MODA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Joanna choruje na nowotwór, a jej firma upada. Zdecydowała się poprosić o pomoc. Pieniędzy jednak nie przyjmuje.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Joanna Szewczyk, która patrzy na Was ze zdjęcia, od stycznia choruje na złośliwy nowotwór piersi. Jest po mastektomii, chemioterapii, zaczęła radioterapię. I choć powoli dochodzi już do zdrowia, sen z powiek spędza jej inny problem.

„Drogie Klientki, proszę Was o pomoc. Jest mi wstyd, że muszę to robić… Firma jest na krawędzi – napisała na Facebooku swojej sieci sklepów Gia LaModa.  – Nikt nie chce mi rozłożyć długów do końca roku. Wszystkie 4 galerie, w których jestem zadłużona, chcą spłaty do końca września, co oznacza, że nie zostanie mi nic na podatki i nowy towar”.



Czytaj także:
Jak umierająca na raka dziewczynka wytłumaczyła, czym jest śmierć

Joanna kocha swoją pracę. W przerwach między chemioterapią pracowała po 12 godzin dziennie, „faszerując się zastrzykami, żeby móc chodzić i latać samolotem”. 4 dni po mastektomii była już w butikach.

 

 

Niestety, jak wyjaśnia, nieuczciwi wspólnicy wykorzystali jej chorobę i nieobecność w pracy, okradając ją na kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Chcę nadal prowadzić firmę i robić to, co kocham, dzięki niej miałam siłę, żeby walczyć z nowotworem, bo gdybym się poddała, nie miałabym do czego wracać. Chcę się nadal uśmiechać do mojego 15-letniego syna, którego samotnie wychowuję.



Czytaj także:
Diagnoza: rak. Jak poradziłam sobie z tą sytuacją?

42-letnia Joanna nie prosi o pieniądze, ale o to, by zaglądać do jej sklepów. Reakcja internautów przeszła jej oczekiwania. Jak pisze – zgłosiły się tysiące chętnych do zrobienia zakupów w jej butikach. Pojawiło się także wiele próśb o zorganizowanie sprzedaży internetowej, ale Joanna na tę chwilę nie jest w stanie podjąć się takiego projektu. Tych wszystkich, którzy nie mogą odwiedzić jej sklepów w Warszawie, prosi jednak, by przekazywali pieniądze tym, którzy potrzebują tego bardziej niż ona.

Nie chcę, żeby ten ogrom dobra jaki od Was otrzymałam się zmarnował. To jest wszystko niesamowite, co się teraz dzieje, uwierzyłam znów w ludzi. Błagam, błagam i jeszcze raz błagam wszystkie osoby, które zadeklarowały chęć zakupów przez internet o wpłaty dla innych bardziej potrzebujących. Mam jeszcze dwie silne ręce i całkiem sprawną głowię i ciężką pracą z pomocą klientek wyjdę z długów. Są ciężko chore dzieci, które potrzebują bardziej pomocy niż ja.


ONKOREJS
Czytaj także:
I co z tego, że mają raka? Wypłynęli w rejs po Bałtyku

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.