Podpisywanie czegokolwiek w małżeństwie nie kojarzy się najczęściej pozytywnie, bo przywodzi na myśl np. podpisywanie intercyzy lub papierów rozwodowych. Jest jednak kontrakt, który warto w pewnym momencie podpisać.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jesteśmy aktywnym małżeństwem. Mając małe dzieci i pracę, angażujemy się w wiele inicjatyw. Lubimy to i nie chcemy rezygnować z posługi we wspólnocie czy przy organizacji kursów ewangelizacyjnych. Oznacza to jednak wiele spotkań, przemyśleń, dopinania szczegółów, a co za tym idzie – dużo czasu.
W pewnym momencie zauważyliśmy, że stanowczo za mało czasu spędzamy tylko ze sobą lub jesteśmy już tak zmęczeni, że nie mamy ochoty nawet porozmawiać. Po jednej z rozmów „naprawczych” stworzyliśmy kontrakt małżeński. Brzmi poważnie i odstraszająco? Spokojnie, to tylko pozory. Ale od początku!
Czytaj także:
Notatniki. Czyli o zbawiennym działaniu zapisywania życia. Proste i skuteczne!
Kontrakt małżeński – co to takiego?
W naszym przypadku jest to zwykła żółta karteczka, na której spisaliśmy sobie absolutne minimum dla nas, abyśmy czuli radość w naszym małżeństwie. Przegadaliśmy na poważnie czego każde z nas potrzebuje, by w naszym związku czuć się dobrze.
Co na niej jest? Z mojej strony pojawiły się np. punkty dotyczące samotnego odpoczynku poza domem, a ze strony mojego męża przede wszystkim były to postulaty o dbanie o czas tylko dla nas – bez gości, pracy czy ustalania domowego budżetu.
Kontrakt małżeński, który proponujemy, jest to po prostu wpisanie przysięgi małżeńskiej w konkretne czyny.
Czytaj także:
7 prostych pomysłów na ożywienie relacji w małżeństwie
Nasz kontrakt – co na nim jest?
1. Co najmniej dwa razy w miesiącu robimy sobie wieczór tylko dla nas, „domową randkę”.
Jako, że nie oglądamy telewizji (co jest bardzo na plus dla relacji w ogóle), często wtedy oglądamy jakiś film lub przegadujemy masę spraw, ale dotyczących nas samych, a nie dzieci, prowadzenia domu czy pracy.
2. Czas tylko dla siebie (czas osobno) – dajemy sobie przestrzeń odpoczynku w ciszy od całego świata.
Jedno z nas zajmuje się dziećmi, a drugie ma czas na własne przemyślenia. Dla mnie najczęściej jest to adoracja Najświętszego Sakramentu lub spacer. Budujemy w ten sposób bazę swoich myśli, którymi przy herbacie się dzielimy i po prostu… wyłączamy się z wielu spraw dnia codziennego.
3. Mówimy o sobie dobrze. Zawsze.
Niby nic wielkiego, ale jest to bardzo twórcza siła dla małżeństwa. Pozytywnie nastraja i nastawia w stosunku do siebie. Nie przychodziło nam to nigdy szczególnie trudno, ale nazwanie tego głośno zmobilizowało jeszcze bardziej do mówienia o sobie dobrze.
Czytaj także:
Boisz się, że Twoje małżeństwo będzie nieudane? Wypróbuj tych 5 ćwiczeń i… przestań się martwić
Jak przygotować kontrakt małżeński?
1. Porozmawiajcie
Wybierzcie czas tylko dla siebie, by móc spokojnie porozmawiać bez świadków. Przygotujcie się też, że potrzeby drugiej strony wcale nie muszą się wam podobać. Nastawcie się na słuchanie i dajcie sobie taką przestrzeń.
2. Wybierzcie minimum
Wybierzcie z całej puli waszych wniosków z rozmowy to, co stanowi absolutne minimum dla waszego małżeństwa. W kontrakcie nie spisujcie swoich „marzeń, oczekiwań”, ale to, co faktycznie będziecie realizować. Kontrakt ma bowiem stać się trampoliną, która będzie was wybijała ku kolejnym krokom w małżeństwie.
3. Zanotujcie w punktach Wasze wnioski
To jak wasz kontrakt zostanie spisany, zależy już tylko od was. Nasz wisiał długo na tablicy obok kalendarza i wszystkich domowych przypominajek, ale w taki sposób, aby nikt poza nami go nie czytał. My wiedzieliśmy, co jest w środku, ale codzienne patrzenie na „żółtą karteczkę” mobilizowało do pamiętania o tym, co przecież… podpisaliśmy.
Czytaj także:
3 decyzje, które sprawią, że będziecie świetnym małżeństwem