Już sama lektura jego „Pamiętników” jest lekturą iście rozkoszną dla męskiej duszy. To unikat.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W ciemnej, zimnej celi
O zgrozo, mimo że przesiedział w więziennej baszcie ponad trzydzieści lat, po odbyciu całej kary, nie został uwolniony. Mimo że kara odbywała się w najstraszliwszym miejscu carskiej Rosji – w Baszcie Świetlikowej więzienia Szlisselburg na jeziorze Ładoga – gdzie był pozbawiony kontaktu z innymi więźniami, gdzie nawet strażnicy mieli zakaz rozmawiania ze skazanym, gdzie jego celę stanowiła ciemna, zimna, wilgotna, z ubitą ziemią zamiast podłogi komórka: mimo tego wszystkiego do końca Bóg pozwolił mu zachować niezmącony umysł, zdolność trzeźwego analizowania faktów.
To dzięki temu do końca życia (przetrzymywany już w nieco lepszej celi) mógł nadal tworzyć pamiętniki. To w nich wybaczył swoim katom.
Przez Rosjan uważany był za głównego prowodyra powstania listopadowego, choć prawda jest taka, że gdy powstanie wybuchało, on od ośmiu już lat był przetrzymywany kolejno w więzieniach w Zamościu, Górze Kalwarii i Warszawie.
Prawdziwy żołnierz
Oficer w armii Księstwa Warszawskiego. Major 4 pułku wojsk Królestwa Polskiego. Żołnierz biorący udział w kampaniach napoleońskich. Założyciel konspiracyjnego Towarzystwa Patriotycznego, którego celem było odbudowanie Polski w granicach przedrozbiorowych. Twórca Wolnomularstwa Narodowego. Wreszcie: najdłużej przetrzymywany więzień carski. Walerian Łukasiński. Niezwykła postać. Niezwykły heros. Niezwykły człowiek. Niezwykły mężczyzna.
Niewielu dziś o nim wie, niewielu pamięta. Szkoda. Przecież już niedługo, 28 lutego 2018 roku będziemy obchodzili 150. rocznicę jego męczeńskiej śmierci.
Prawdziwy mężczyzna
Pisząc o męstwie, szukam często inspiracji. A trudno o lepsze od tych, które pisze samo życie. Inspiracje w ludziach. Często tych, których już z nami nie ma. Dziś o oficerze Walerianie Łukasińskim. Co możemy z niego wziąć dla siebie? Czym się nakarmić? W jaki sposób naczerpać do naszego bukłaka z napisem „męstwo”? W przypadku tego Bohatera, róg obfitości jest nadzwyczaj głęboki.
„Sto razy orężem Polaki mogą być zmuszeni do posłuszeństwa. I sto razy powstawszy walczyć będą z powiększonym zapałem za swoją niepodległość dopóki nie zostaną wolnymi.” – to fragment jego „Pamiętników”.
Pamiętajmy, w jakich warunkach pisanych. W beznadziei na odzyskanie wolność, w więziennym lochu, w poczuciu niewysłowionej krzywdy, w cierpieniu i bólu. Mógłby się nad sobą użalać. Tak, mógłby. I jak mało który z nas miałby do tego bezsprzeczne prawo.
Mógłby przeklinać swych oprawców, którzy nie potrafili docenić jego hartu ducha i bohatersko honorowej postawy. Tak, mógłby. Wreszcie mógłby na to wszystko machnąć ręką i zająć się sobą. Tak, mógłby. A jednak… Łukasiński pisze o nas. Tak, pisze o nas – pisze bowiem o Polsce. O niepodległości i suwerenności. O nieporównywalnym z niczym innym niebiańskim smaku wolności.
Życie w wolności
„(Człowiek) jako niewolnik nie może nigdy stracić swojej wolności danej mu od Boga i przyrodzenia i żadne ustawy miejscowe, postanowione przeciwko niego, są nieważne i nie mogą odjąć od niego prawa odzyskania swej wolności w każdym czasie.” – przyznacie, że te słowa dotykają. Dziś nasza Ojczyzna już wprawdzie wolna. Ale słowa te można odczytywać przecież uniwersalnie. Są o powołaniu do życia w pełnej wolności. Bez zniewolenia grzechem. Można by na ten temat pisać i pisać. Ale dziś lepiej oddać głos komuś, kto tej wolności pragnął, jak mało kto z nas…
Już sama lektura „Pamiętników” Waleriana Łukasińskiego jest lekturą iście rozkoszną dla męskiej duszy. To unikat. Napisany przez prawdziwego Bohatera w czterdziestym trzecim roku więziennego żywota, po trzydziestu jeden latach spędzonych w podziemnym lochu w całkowitym odcięciu od świata i ludzi. Nie sposób wejść w rolę narratora. Nie sposób postawić się w jego sytuacji, w jego historii. Ale sposób czerpać z jego doświadczenia. Te zapiski są przesiąknięte prawdziwym męskim doświadczeniem. Nikt z nas takiego nie ma, Panowie.
„Pamiętniki” kończą się – a jakżeżby inaczej – modlitwą: „Boże Ojcze powszechny! Twoja Opatrzność, która nie zapomina o najmniejszym swoim stworzeniu i która słyszy głos małej w gnieździe ptaszyny wołającej o żywność i zadowalnia ją, słyszy głosy milionów biednych ludzi. Błagamy Cię, miłosierny Boże! Oddal od nas ten kielich, z którego z obrzydzeniem i wstrętem tak długo pijemy, lub daj nam od razu wypróżnić go aż do dna i uleczyć nasze boleści.
Lecz jeżeli zechcesz jeszcze doświadczyć nas i oczyścić z nieprawości naszych, przedłużając boleści nasze, wlej w serca nasze ufność w Tobie, a ta ufność da nam odwagę, wytrwałość i cierpliwość i razem zachowa nas od rozpaczy. Uzbrojeni ufnością w Tobie, my nie boimy się rad i chęci naszych prześladowców, z których jedni chcą nam wydrzeć religię ojców naszych, a drudzy zetrzeć nas z powierzchni ziemi. Jęki i płacz żyjących, krew drogich ofiar wylana i poświęć ona dla dobra ojczyzny, modły dusz poległych jej cnotliwych synów, które są już przed obliczem Twoim, dają nam nadzieję, że koniec cierpień naszych zbliża się. Jeżeli będzie wola Twoja, to podniesiesz z prochu wybawiciela, dasz mu mądrość i potęgę jego słabej ręce, i on uzbrojony pójdzie w Imię Twoje i zawstydzi możnych i zmusi ich do wyznania, że jeszcze jest coś wyższego w górze, które miesza zamiary śmiertelnych. Illya quelque chose en haut qui derange les desseins des mortels”.
Dzięki takim Bohaterom jak Ś.P. Walerian Łukasiński, mamy dziś wolność. Ciąg dalszy tej historii zależy już od nas samych.