Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Chyba niemal każdemu zdarzyło się usilnie zastanawiać, czy odprawił zadaną przy ostatniej spowiedzi pokutę, a jeśli nie, to jaka ona była. Jak postąpić, kiedy pamięć odmawia w tej sprawie współpracy?
Najpierw rada z serii banalnych i oczywistych: nie zapominać. Jeśli to tylko możliwe, odprawić pokutę jak najszybciej. I to wcale nie po to, żeby mieć „z głowy”. Pokuta to nie jest wyrównanie rachunków. Ceną za mój grzech jest krew Jezusa przelana za mnie na krzyżu. Ja sam nie jestem w stanie spłacić tego długu i właśnie dlatego On musiał przyjść i oddać za mnie życie.
Zadana w konfesjonale pokuta – najczęściej jakaś forma modlitwy, choć nie zawsze – jest ponownym zaproszeniem na drogę ku dobru. Ma być pierwszym krokiem na tej od nowa rozpoczynającej się drodze. Ma mnie otworzyć na współpracę z łaską, której Pan Bóg udziela mi, by przemieniać moje życie. Dlatego nie warto zwlekać z pokutą, bo bez Bożej łaski daleko nie zajdę.
Rozwiązania są dwa. Pierwsze z nich, to poradzić się kapłana. Nie musi to być ten sam ksiądz, u którego się spowiadałem, zwłaszcza że jego też mogę nie pamiętać. Można to zrobić zarówno w konfesjonale, jak i poza nim. Najprościej: Proszę księdza, zapomniałem pokuty zadanej mi na ostatniej spowiedzi. Czy może ksiądz wyznaczyć mi jakąś inną pokutę? I sprawa – kolokwialnie mówiąc – załatwiona.
Co prawda ten drugi kapłan nie słyszał naszego wyznania grzechów, więc trudno mu będzie zadać „adekwatną” pokutę, ale za to rozwiązanie to ma tę zaletę, że bazuje na posłuszeństwie Panu Bogu i Kościołowi w osobie księdza, którego proszę w ten sposób o pomoc. A posłuszeństwo to, którego brak jest cechą wspólną wszystkich grzechów, także jest sposobem otwierania się na łaskę Chrystusa – Pierwszego Posłusznego.
Jest jeszcze drugie rozwiązanie. Jeśli mniej więcej „majaczy mi”, jaka mogła być ta zapomniana pokuta, to odprawiam ją według tego, co mi się wydaje. Dla spokoju sumienia można ją nieco „rozszerzyć” – na przykład odmówić nie „dziesiątkę”, a całą część różańca.
Warto przedtem konkretnie sobie postanowić, co to będzie. Powiedzieć nawet: Panie Jezu, nie pamiętam zadanej mi przez kapłana pokuty. W jej duchu chcę jednak i postanawiam odmówić tę i tę modlitwę, albo zrobić taki i taki dobry uczynek. Amen.
Ważne jest, by pozostać tu wewnętrznie uczciwym i zbytnio sobie nie odpuszczać, ale także nie wpaść w skrupuły. Dlatego istotny jest konkret podejmowanego postanowienia. W tym wypadku warto też wspomnieć o tej zamianie przy następnej spowiedzi: Zapomniałem, jaką pokutę otrzymałem uprzednio, ale zamiast tego pomodliłem się w ten i ten sposób, albo zrobiłem to i to.
A przede wszystkim pamiętać, że to nie taka czy inna modlitwa lub uczynek sam z siebie mnie uzdrawia, ale dokonuje tego dobry Bóg, na którego działanie odprawiana pokuta na nowo mnie otwiera.