W naszej sypialni wiszą zdjęcia z bardzo ważnych momentów i z bardzo ważnymi ludźmi, np. dzieci, jeszcze z USG albo my z rocznicy ślubu. A między tymi ramkami pocztówka z krótkim tekstem: „Chcę uprawiać z tobą sens”. Ilekroć zerkam w jej kierunku, tylekroć uśmiecham się pod nosem i przypominam sobie, że seks bez Bożego sensu, jest bez sensu.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Przepis na „jedno ciało”: przysięga wypowiedziana w wolności, błogosławieństwo Kościoła, noc poślubna, która dopełnia sakrament i opuszczenie rodziców, by przyjąć siebie. A potem krok za krokiem do zbawienia, czasem w radosnych podskokach, a innych razem na kolanach. Jeny! Jakie to… trudne!
Przez życie, pod rękę
Podobnie jak ks. Jan Twardowski intuicyjnie czuję, że do Nieba wejdziemy parami. I tak jak o. Adam Szustak widzę czyściec jako maleńki, przyciasnawy pokoik. Będziemy w nim sobie siedzieć z kimś, kogo nie kochaliśmy, tak długo, aż pokochamy. Nie przejdą żadne pozory.
Dobrze jest więc zastanowić się sto razy i porządnie przemodlić, kogo zabieramy pod rękę, bo przyjdzie nam z tym kimś przejść kawał wyboistej drogi, zwanej życiem. A nawet jeśli po drodze coś się sypnie albo raczej my się sypniemy, to prawdopodobnie spotkamy się na „small talk” po drugiej stronie.
Gdyby jeszcze w małżeństwie chodziło o staż, o zachowanie względnego rozejmu, jako takiego dogadania się, mniejszego lub większego kompromisu, urodzenia przynajmniej jednego dziecka i od czasu do czasu wspólnej modlitwy, to myślę, że wyzwanie byłoby na naszą ludzką miarę. Ale Bóg chce czegoś więcej.
Czytaj także:
9 sposobów, by pokazać mężowi, że go kochasz
Boski pomysł
Lubię powracać do opisu stworzenia. Wyobrażam sobie ten gorący i suchy klimat, w którym ciężko łapać oddech. A gdzieś tam, nieopodal, piękny, zielono-soczysty ogród, cztery rzeki z przejrzystą wodą, łagodne dzikie zwierzęta na wyciągnięcie ręki i mnóstwo przepysznych owoców i Bóg, z którym można rozmawiać! A w tym wszystkim Adam. Człowiek. Mężczyzna. Nagi. Nie martwiący się o ubezpieczenie zdrowotne, o wypłatę, o urząd skarbowy. A jednak przygnębiająco samotny.
I wyobrażam sobie to jego nieziemskie poczucie szczęścia, kiedy pewnego dnia budzi się lekko nieprzytomny, przeciera zaspane oczy, a przed nim stoi Ewa. Człowiek. Kobieta. Naga. Piękna i tak bardzo mu bliska, że w euforii wykrzykuje „ta jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”. Co tam się musiało dziać, kiedy Bóg powiedział: bądźcie płodni i rozmnażajcie się, zaludniajcie, panujcie. Daję wam to wszystko!
Ktoś zapyta: a może przede wszystkim patrzyli sobie w oczy, hę?! Ktoś inny rozedrga się: oddawać Bogu chwałę w łóżku? Czy to nie brzmi obrazoburczo? No, może nie tak dosłownie w łóżku (Ikea i te sprawy), bo jak w Raju, to pewnie w wielu różnych miejscach. Pod palmą, na plaży, w wodzie. Niejednego zaskoczyłaby inwencja twórcza małżonków. Zwłaszcza tych, którzy nie odczuwali wstydu.
Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę.
Nieprzetłumaczalne: zakar, czyli płeć męska, coś twardego, spiczastego, samiec, penis oraz niewiasta nekebah, czyli „dziurawić, robić dziurę”.
To słowa, które dziś zakrywamy i banalizujemy, i cedzimy pod nosem, bo nie bardzo wiadomo, czy to tak po katolicku, i sprowadzamy do gadaniny o sprawach mało istotnych, a w opisie stworzenia, określają „mężczyznę” i „niewiastę”. Kontekst jest jasny, acz zaskakujący, bo czysto seksualny. Tacy właśnie, seksualni, jesteśmy w Jego zamyśle bardzo dobrzy. Tacy właśnie najwierniej Go obrazujemy!
Czytaj także:
Sposób na zrzędliwego męża. Seks?
Seks z sensem
W naszej sypialni wiszą zdjęcia z bardzo ważnych momentów i z bardzo ważnymi ludźmi, np. dzieci, jeszcze z USG albo my z rocznicy ślubu. A między tymi ramkami, pocztówka* z krótkim tekstem: „Chcę uprawiać z tobą sens”.
Ilekroć zerkam w jej kierunku, tylekroć uśmiecham się pod nosem. Przypominam sobie, że seks bez Bożego sensu, jest bez sensu. Że jeśli spotykamy się w seksie i szukamy samych siebie, to spotkamy się ze swoją samotnością i niewystarczalnością. Ale jeśli szukamy swojej „Ewy” lub swojego „Adama”, jeżeli stajemy przed sobą nadzy, w przekonaniu, że oto ty jesteś ciałem z mojego ciała i w tym seksualnym spotkaniu chcę t w o j e g o szczęścia, to znajdziemy sens. Boży sens.
Czytaj także:
3 ważne pytania o seks, które powinniście sobie zadać przed ślubem
*pocztówka autorstwa Odmęty Absurdu