Nowa katedra będzie drugim co do wielkości kościołem w Europie. Będzie ona rodzajem wotum przebłagalnego za zło dokonane w kraju.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jest w Europie kraj, w którym oddaje się do użytku 10 nowych kościołów miesięcznie. Nie jest to jednak Polska (chociaż w rankingu wciąż zajmujemy wysoką pozycję), lecz… Rumunia. W Bukareszcie powstaje cerkiew katedralna, która będzie drugą największą świątynią na Starym Kontynencie – po Katedrze Najświętszej Marii Panny w Sewilli.
Czytaj także:
Wygrała rumuński „Mam Talent”, doprowadzając publiczność do łez
Dyktatura Ceaușescu
Rozkwit budownictwa sakralnego w Rumunii widoczny jest w różnego rodzaju statystykach od prawie dwudziestu lat. W kraju, którego ponad 85 proc. mieszkańców należy do autokefalicznej Rumuńskiej Cerkwi Prawosławnej, w każdej mniejszej i większej miejscowości nowe cerkwie wyrastają jak grzyby po deszczu.
Jednym z wytłumaczeń tego zjawiska, obok pobożności samych Rumunów, jest reakcja na czasy dyktatury komunistycznej przed 1989 rokiem.
Zwłaszcza wieloletnie rządy Nicolae Ceaușescu (1965-1989) odcisnęły swoje piętno na losach współczesnego, rumuńskiego chrześcijaństwa. Cerkiew prawosławna mogła co prawda istnieć i w ograniczonym zakresie działać, niemniej poddana była silnej presji ze strony władz, wymagających całkowitego posłuszeństwa od biskupów i wiernych.
Rumuński patriarcha przeprasza
Nacisk ten był tak duży, że gdy w połowie lat osiemdziesiątych starzejący się dyktator wprowadził w życie dość szalony program przebudowy miast i wsi w stylu socrealistycznym, zwany w propagandowej nowomowie „systematyzacją”, hierarchowie nie sprzeciwili się zburzeniu w centrum Bukaresztu świątyń pochodzących z XVI i XVII wieku, o wielkim znaczeniu duchowym i historycznym.
Na gruzach starej dzielnicy z unikalnymi cerkwiami Ceaușescu nakazał wybudowanie gigantycznej siedziby władz – tzw. Domu Ludowego. Gmach miał być największą tego rodzaju budowlą w Europie. W momencie obalenia dyktatury w grudniu 1989 roku budowy jeszcze nie ukończono.
Tuż po rewolucji, ówczesny patriarcha rumuński Teoktyst poprosił duchownych i wiernych o przebaczenie za, jak sam stwierdził, spowodowany ludzkim strachem brak sprzeciwu wobec metodycznego burzenia świątyń.
Czytaj także:
„Jestem tylko grzesznikiem, który wie, że nie zdradzi swojego Mistrza”. Niezwykła historia pewnego Rumuna
Katedra Zbawienia Narodu
Od kilku lat w stolicy Rumunii trwa budowa olbrzymiej świątyni prawosławnej, nazwanej Katedrą Zbawienia Narodu (rum. Catedrala Mântuirii Neamului). Będzie ona drugim co do wielkości kościołem w Europie i dorównywać kubaturą rzymskokatolickim katedrom w Kolonii oraz Mediolanie. Powstaje ona dokładnie obok dawnego Domu Ludowego, w którym dzisiaj urzęduje parlament Rumunii.
Konsekracja świątyni ma mieć miejsce w 2018 roku. Będzie ona rodzajem wotum przebłagalnego za zło dokonane w kraju w czasach komunistycznych.
Licząca ponad 120 metrów wysokości cerkiew (odpowiednik kilkudziesięciu pięter wieżowca) i pomieści kilka tysięcy wiernych. W architekturze łączyć będzie wpływy bizantyjskie oraz łacińskie, co ma odzwierciedlać tożsamość kultury rumuńskiej.
Zgodnie ze wschodniochrześcijańską symboliką siedem kopuł świątyni symbolizować będzie siedem sakramentów Kościoła (kopuły wieńczyć będą krzyże w stylu łacińskim). Z lotu ptaka, katedra będzie przypominać okręt – Kościół, który na falach życia podróżuje ku Niebu i zbawieniu.
Za publiczne pieniądze
Wnętrze ma przypominać świątynię w Jerozolimie i wczesnochrześcijańskie kościoły z trzema przestrzeniami: dla wiernych, duchowieństwa oraz Świętym Świętych – specjalnym miejscem obok ołtarza, do którego dostęp będą mieli tylko patriarchowie. Umieszczony na górnym sklepieniu fresk Chrystusa-Pantokratora przypominać ma, że to Syn Boży jest głową Kościoła, a sama wspólnota wiernych – jego ciałem.
Na najwyższej wieży znajdzie się potężna dzwonnica, na której znajdować się będzie punkt widokowy z windami. Obok świątyni powstaną hotel i jadłodajnie dla pielgrzymów, księgarnia literatury i religijnej oraz dom patriarchy.
Budowę świątyni, której koszty wyniosą do kilkuset milionów euro, zgodnie z obowiązującym w Rumunii prawem finansują władze publiczne. Krytykom takiego rozwiązania wierni przypominają, że każda świątynia to nie tylko świadectwo dorobku kultury danego narodu, ale również, bardzo intymne miejsce spotkania z Bogiem i stopniowego przebóstwienia człowieka poprzez liturgię i sakramenty. Nie może więc być redukowana tylko do kwestii materialnych.
Czytaj także:
Rumunia nie jest krajem biedy i żebrzących Cyganów
Na podstawie: romanialibera.ro, catedralaneamului.ro