Sytuacja była bardzo nietypowa. 2-miesięczna dziewczynka została włożona do okna, a obok stał na chodniku wózek ze starszym dzieckiem. Czy ten przypadek nie zachwieje instytucją Okien Życia?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Znalezienie dwojga dzieci w Oknie Życia w Olsztynie wzbudziło na nowo dyskusję na temat Okien Życia. Czy takie miejsca to rzeczywiście – jak pisali niektórzy internauci – „średniowiecze” i „pułapki na kobiety”?
Nagiego, wychłodzonego noworodka znaleziono 10 października koło bloku w Szczecinku. Okazało się, że matka urodziła go w domu i wyrzuciła przez okno. Chłopiec zmarł w szpitalu. Jak napisała lokalna gazeta, kobieta ma problem z alkoholem i narkotykami, a mieszkający z nią konkubent i ojciec dziecka twierdzi, że nie wiedział o ciąży.
Pięć dni później w Oknie Życia w Olsztynie przy parafii Chrystusa Odkupiciela znaleziono dwoje dzieci: dwumiesięczną dziewczynkę i półtorarocznego chłopca. A dokładnie było tak: dziewczynka została włożona do okna razem z nosidełkiem (i zapasem jednorazowych pieluch), a obok okna stał na chodniku wózek ze starszym dzieckiem.
Czytaj także:
Gdzie by były te dzieci, gdyby nie Okno Życia? S. Barbara odsłania kulisy zza okna
Okna Życia: dziecko numer 102 i 103
Rodzeństwo z Olsztyna to 102. i 103. dzieci znalezione w Oknach Życia w Polsce od czasu, kiedy w 2006 r. otwarto w Krakowie pierwsze takie miejsce (w sumie w kraju działają 92 okna). Jednak żadna z tych sytuacji nie wzbudziła tylu emocji co ta z Olsztyna.
Policja odnalazła matkę dzieci – wbrew przyjętej od lat zasadzie, że Okna Życia gwarantują anonimowość rodzicom. Komentatorzy krytykowali policjantów. Jak często bywa w takich sytuacjach, dostało się też instytucji prowadzącej Okno Życia, czyli parafialnemu oddziałowi Caritas oraz Kościołowi jako całości.
Czy policjanci dobrze zrobili organizując poszukiwania? I czy ten przypadek nie zachwieje instytucją Okien Życia?
Sytuacja wyjątkowa: chłopiec przed Oknem Życia
Ks. Paweł Zięba, dyrektor Caritas Archidiecezji Warmińskiej, zauważa, że sytuacja w Olsztynie była wyjątkowa ze względu na starszego chłopczyka. W przypadku dziewczynki sprawa byłaby jasna – włożono ją do Okna Życia, więc po sześciu tygodniach, które ustawa daje matce na zmianę decyzji, sąd rodzinny prawdopodobnie uznałyby, że dziecko może zostać adoptowane.
Ale skoro obok okna znalazł się także starszy chłopiec, sytuacja się skomplikowała. Nie było stuprocentowej pewności czy maluch został specjalnie zostawiony na chodniku i czy jest bratem dziewczynki. Nie wiadomo też było, jaka jest jego sytuacja prawna, np. czy ojciec nie ma do niego praw rodzicielskich.
Olsztyńska policja wydała oświadczenie, w którym zapewniła, że rozumie ideę Okien Życia, ale chodziło o wyjaśnienie, czy nie doszło do przestępstwa, np. czy osoba, która zostawiła dzieci, działała dobrowolnie, czy rodzeństwo nie zostało uprowadzone itd.
Dzieci trafiły najpierw na badania do szpitala (przewiduje to standardowa procedura), a potem do Ośrodka Wsparcia i Opieki Nad Dzieckiem i Rodziną w Olsztynie. Policja ani ośrodek dla dobra rodziny nie udzielają informacji na temat ich losów.
Czytaj także:
Pro-life po polsku. Od małych stópek po okna życia
Dlaczego nie w szpitalu?
Ks. Paweł Zięba uważa, że źle by się stało, gdyby wydarzenie z Olsztyna spowodowało zmiany w funkcjonowaniu Okien Życia. „Przez wieki było wiadomo, że kościół to miejsce, w którym można bezpiecznie zostawić dziecko, jeśli ktoś uzna, że nie jest w stanie go wychować” – zauważa.
Oczywiście, matka może zostawić dziecko w szpitalu tuż po porodzie, ale nie każda kobieta, która znalazła się w trudnej sytuacji życiowej, chce wybrać takie rozwiązanie. Czasem woli mieć więcej czasu na decyzję, czasem nie chce odpowiadać na pytania ani narażać się na domniemane komentarze.
Poza tym niektóre dzieci rodzą się w domu. Jeśli matka zostawi dziecko w Oknie Życia, wie jak je odnaleźć, gdyby zmieniła decyzję. No i mniejsze jest ryzyko, że zostawi je na śmietniku albo wyrzuci przez okno.
Sąsiadka i lekarz
Chociaż zostawienie dziecka w Oknie Życia nie wiąże się z odpowiedzialnością karną i jest anonimowe, to jednak policja czasem musi się zainteresować takimi sprawami. Jeśli dziecko znika z jakiegoś domu, to prędzej czy później ktoś się tym zainteresuje, np. sąsiedzi, dalsza rodzina, lekarz z przychodni.
Wtedy policjanci wyjaśniają, co się stało z dzieckiem. Jednak jeśli matka powie, że zostawiła je w Oknie Życia i okaże się, że faktycznie tak się stało, zamykają sprawę. Siostry prowadzące Okno Życia w Warszawie przy ulicy Hożej mają wizyty policji czasem nawet wiele miesięcy po znalezieniu dziecka.
Wentyl bezpieczeństwa
Rok temu w Opolu odbyła się ciekawa debata o Oknach Życia. Uczestnicy przyznali, że nie jest to rozwiązanie idealne.
Dziecko zostawione w takim miejscu nie ma szansy, żeby wychowywać się w swojej biologicznej rodzinie ani poznać rodziców. Lepiej by było ułatwić kobietom, które chcą oddać dzieci do adopcji, zrobienie tego w sposób spokojny, przemyślany i nieobciążony odium społecznego potępienia. Jeszcze lepiej byłoby udzielić im wsparcia, żeby mogły same wychowywać swoje dzieci.
Jednak Tomasz Terlikowski zauważył podczas tego spotkania, że wśród wielu form pomocy matkom w kryzysowych sytuacjach potrzebne są także Okna Życia – jako wentyl bezpieczeństwa. Bo najważniejsze jest ratowanie człowieka.
Czytaj także:
Czego mnie, ojca, nauczyło kangurowanie noworodka?