Wyśrubowane standardy narzucane przez postronnych komentatorów życia mówią jedno: gotuj się, ale w środku. Inaczej grozi ci odpowiednia riposta, komentarz pod tytułem „co z ciebie za matka”.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
1. Musisz nad sobą panować.
2. Nie możesz krzyczeć.
3. Nie możesz się kłócić.
4. Naucz się zdrowej kuchni, koniecznie bez cukru.
5. Zawsze wykazuj się cierpliwością i spokojem.
6. Polub zabawy, wszelakie.
7. Wróć do pracy.
8. Nie wracaj do pracy.
9. Pamiętaj, że masz jeszcze pranie, gotowanie, lekarza i plac zabaw do zaliczenia.
10. Z uśmiechem i wdzięcznością!
Mama pod przykrywką
Ale są mamy, które dziesięć przykazań macierzyństwa mają w jednym paluszku. Przynajmniej oficjalnie. Błędy? No, może w przepisie na bezglutenowe i bezcukrowe ciasteczka.
Spotkałyśmy się po kilku miesiącach przerwy. Obie jesteśmy mamami. To jej pierwsze dziecko, więc wiadomo, świat jeszcze stoi na rzęsach. Z racji odległości, która nas dzieli, obserwuję ją na Instagramie i czytam bloga. Mówię: „Łał, świetnie wyglądasz! Co u ciebie? Widziałam na Insta, że ogarniasz naprawdę wzorowo!”. I wtedy na jej twarzy po raz pierwszy pojawia się grymas niepewności i zmieszania. „Wiesz, Natalia, jest trochę inaczej. – Złamany głos, świeczki w oczach. – Tak naprawdę to nie ogarniam, jestem do niczego, wszystko miało wyglądać inaczej, chcę uciec, ale nie mogę”.
Obie wiemy, że wrze. I obie wiemy, jakim kosztem przykrywa to wszystko, co parzy.
Wyśrubowane standardy narzucane przez postronnych komentatorów życia (czy to w mediach społecznościowych, czy wśród znajomych, czy w rodzinie) mówią jedno: gotuj się, ale w środku. Inaczej grozi ci odpowiednia riposta, komentarz pod tytułem „co z ciebie za matka”.
Czytaj także:
Baszak: Macierzyństwo jest moim powołaniem [wywiad]
Spowiedź matki nieidealnej
Bo już kiedy zachodzisz w ciążę, niepostrzeżenie i bez pytania stajesz się czyimś „oczekiwaniem” i „powinnością”. Od matki oczekuje się wiele. Jej błąd rozpatrywany jest w kategorii osobistej porażki i krzywdy dziecka, z którego za naście lat przyjdzie mu zdać relację terapeucie. Z takim obciążeniem trudno samej sobie wybaczyć. A jeszcze trudniej żyć.
„Dziewczyny, mój syn tak mnie zdenerwował, że chwyciłam go mocno i nakrzyczałam na niego. Jestem beznadziejną matką”.
„Czuję się jak zmięty kawałek śmiecia. Zostawiłam płaczące dziecko w łóżeczku i wyszłam z pokoju”.
„Jak nie mam na nic siły, to zamawiam zestaw z McDonalda i puszczam im bajki. Jestem do niczego”.
„Powiedzcie mi, czy ja jestem nienormalna, ale nie znoszę bawić się z moją córką w księżniczki i inne tego typu zabawy, siedzę na tym krzesełku jak na skazaniu. Mam straszne wyrzuty sumienia”.
„Kłócimy się z moim facetem przy dziecku. Daję ciała na całej linii. Czasami myślę, że lepiej naszemu małemu byłoby z kimś innym”.
Oto kompilacja zapisków z mamowych grup internetowych. Miejsc, w których błąka się bezpańskie poczucie wartości i matczyna intuicja. Bo płacz ukochanego dziecka brzmi jak oskarżenie. Jego złość staje się dowodem na wychowawczą porażkę. A każda pomyłka to banicja z kręgu „prawdziwych matek”. Wszystkie te przykłady znalazłam na forach bez imion i nazwisk. W anonimowym kręgu, gdzie kobiety upuszczają z siebie powietrze i szukają potwierdzenia, że nie należą do niechlubnych wyjątków. Nie wiem, czy dla usprawiedliwienia, czy raczej dlatego, by samym sobie wybaczyć i dalej żyć.
Przegrasz, jeśli odbierzesz sobie prawo do przegranej
Codziennie w czymś „przegrywam”. I codziennie powtarzam sobie, że mam prawo. Nie jestem figurą woskową albo matką perfekcyjną. I nie chcę być! Nie da się macierzyństwa wykuć na blachę. Kupić sobie przewodnik i odhaczać punkt po punkcie, w poczuciu, że jest się matką prymuską. Bo to, co przynosi nowa rola matki, to cały plik pustych kartek i znaków zapytania.
Popełniam błędy i koryguję je w miarę własnych możliwości. Nie zawsze jestem na pięć z plusem. Czasem na mocne „dostateczny” i to jest wystarczająco dobre. Chcę ci powiedzieć, że w tym naszym codziennym, nieidealnym macierzyństwie, wszystko jest OK. Nie ma sensu robić szczegółowego spisu własnych win. Inni zrobią to za nas lepiej.
Czytaj także:
Julia Roberts, oskarowa supermama
Gdzie twoja korona?
I właśnie w takich chwilach, gdy poczujesz, że ktoś uderza w ciebie dziesięcioma przykazaniami macierzyństwa i już wiesz, że temperatura twoich emocji i uczuć podnosi się, że lada chwila poparzysz się ty albo twoi bliscy, potraktuj to jak szansę. Daj sobie prawo do nieidealności, podnieś koronę i kochaj!