separateurCreated with Sketch.

Matka ucałowała dłonie mordercy córki. “Uśmiechnięta siostra” umierała z imieniem Jezusa na ustach

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Siostra Rani Marii Vattalil zginęła od 54 ciosów nożem, ponieważ pomagała ubogim. Na mszy beatyfikacyjnej w pierwszym rzędzie w gronie najbliższej rodziny siedział jej morderca…

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Był rok 1995. Pierwsze ciosy 41-letnią zakonnicę dosięgnęły w autobusie, którym jechała do swych ubogich podopiecznych. Następnie oprawca wyciągnął ją na ulicę i dalej się nad nią pastwił. Świadkowie mówią, że między kolejnymi ciosami przywoływała imienia Jezus.

Atak został przygotowany przez radykalnych hinduistów, którym nie podobała się jej działalność społeczna prowadzona w stanie Madhya Pradesh. Pomagając najuboższym i wykluczonym, dawała im lepsze życie i nadzieję.

Dla hinduistów było to jednoznaczne z występowaniem przeciwko odwiecznym w Indiach zasadom determinującej życie karmy i systemu kastowego. W praktyce chodziło jednak o to, że dotąd pogardzaną i wykorzystywaną ludność wyrywała spod wpływów bogatych właścicieli ziemskich i szefów wiosek.

Siostra Rani pomagała potrzebującym uzyskać w bankach specjalne dla nich linie kredytowe i ulgi podatkowe. Ludzie przestali więc uzależniać się od lichwiarskich pożyczek zaciąganych u bogaczy, którzy – gdy ubodzy nie mogli ich spłacić – bez mrugnięcia okiem odbierali im ziemię, domy czy plony.

Stworzyła też grupy wsparcia dla kobiet, ucząc je, jak można się wzajemnie wspierać w prowadzeniu cięższych prac, np. przy kopaniu studni czy ucząc się wzajemnie pisać i czytać. Te działania, które uniezależniały ludzi i czyniły ich wolnymi, budziły coraz większą wrogość.

Zaczęła otrzymywać listy z pogróżkami śmierci. Nadal jednak służyła potrzebującym, powtarzając, że nie robi przecież nic złego, jedynie głosi Ewangelię. Jej młodsza siostra Soni Maria, która za jej przykładem wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Klarysek Franciszkanek, wspomina, że często mówiła: „Nie obawiam się umrzeć dla ubogich i dla Jezusa”.

„Cieszę się, że didi (pełne szacunku wyrażenie oznaczające starszą siostrę) została uznana za męczennicę” – stwierdził po liturgii beatyfikacyjnej Samunder Singh (4 listopada 2017 r.). To właśnie on brutalnie zamordował siostrę Ranię. Zrobił to dla pieniędzy.

Na mszy siedział w pierwszym rzędzie, w gronie najbliższej rodziny błogosławionej. Gdy po raz pierwszy spotkał się z jej mamą, ta pobłogosławiła go mówiąc: „Cieszę się, że przyjechałeś. Witam cię jak syna”. Następnie ucałowała jego ręce, ponieważ, jak wyznała, na nich była krew jej córki.

Adorując krzyż, zrozumiała, że jednak nie tędy droga. „Łaskę przebaczenia dostała najpierw moja mama i mówiła o tym głośno w domu, przypominając, że Jezus też wybaczył swym oprawcom. Ale to ja jako pierwsza spotkałam się z oprawcą” – wspomina s. Soni Maria.

By przebaczenie mogło stać się faktem, musiało upłynąć kilka lat. Mordercę swej siostry odwiedziła w więzieniu.

Podobnie postąpili jej wszyscy bracia i siostry. Rodzina doprowadziła też do przedterminowego zwolnienia zabójcy i zatroszczyła się o jego przyszłość.

Co roku pielgrzymuje na grób swej ofiary, składając na nim pochodzące z własnego pola ziarno pod zasiew, jako symbol rodzącego się życia. W ten sposób, jak mówi, głosi Boże miłosierdzie, którego doświadczył, gdy matka zabitej przez niego zakonnicy ucałowała jego ręce na znak przebaczenia.

Pierwszą hinduską męczenniczkę popularnie nazywa się „uśmiechniętą siostrą” – ze względu na jej dobro i pogodę ducha.

Przy okazji beatyfikacji siostry Rani Marii papież Franciszek modlił się, by ofiara tej, która „dała świadectwo Chrystusowi w miłości i łagodności, stała się na ziemi indyjskiej nasieniem wiary i pokoju”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!