Przy okazji dyskusji o głośnym spocie Ministerstwa Zdrowia często przypomina się zdania Franciszka dotyczące katolików i rozmnażania się „jak króliki”. Warto przypomnieć całość tej wypowiedzi, jej kontekst oraz to, co było później – żeby potrafić ocenić, kto faktycznie powołuje się na autorytet papieża, a kto manipuluje jego słowami.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Franciszek o katolikach i królikach. Co konkretnie?
To było podczas lotu z Manili do Rzymu, po zakończonej azjatyckiej podróży Franciszka (Sri Lanka, Filipiny 12-19 stycznia 2015). Trwała tradycyjna konferencja prasowa na pokładzie samolotu.
Czytaj także:
„Weźcie się do roboty”. Kazanie proboszcza, które spowodowało boom narodzin
Dziennikarz Christoph Schmidt zauważył, że według sondaży większość Filipińczyków sądzi, iż ogromny wzrost ludności tego kraju jest jedną z najważniejszych przyczyn biedy. Dodał, że przeciętnie kobieta rodzi tam w swoim życiu więcej niż troje dzieci. Na to papież odpowiedział tak:
Uważam, że wspomniana przez pana liczba trojga dzieci w rodzinie, na jedno małżeństwo, zdaniem specjalistów to tyle, ile trzeba, aby utrzymać liczbę ludności na stałym poziomie. Kiedy ona spada, mamy do czynienia z inną skrajnością, jaką obserwujemy we Włoszech, gdzie jak słyszałem – nie wiem, czy to prawda – w roku 2024 nie będzie pieniędzy, aby wypłacić emerytury.
Spadek liczby ludności, nieprawdaż? Dlatego słowem kluczowym, aby odpowiedzieć na tę kwestię jest to, jakiego używa zawsze Kościół, a także i ja: odpowiedzialne rodzicielstwo. Jak to czynić? Poprzez dialog. Każda osoba ze swoim duszpasterzem powinna dociekać, jak realizować to odpowiedzialne rodzicielstwo.
Ten przykład, o którym wspomniałem przed chwilą: kobiety, która oczekiwała ósmego dziecka, a miała już siedmioro urodzonych za pomocą cesarskiego cięcia – ukazuje pewną nieodpowiedzialność. „Nie, ja ufam Bogu”. „Ale spójrz, Pan Bóg daje tobie środki. Bądź odpowiedzialny”.
Niektórzy uważają, że – przepraszam za to słowo – aby być dobrym katolikiem, musimy zachowywać się jak króliki. Nie, ważne jest odpowiedzialne rodzicielstwo. To jasne. I dlatego są w Kościele grupy małżeńskie, są specjaliści w tej dziedzinie, są duszpasterze i poszukujemy drogi. Znam wiele godziwych rozwiązań, które pomogły w tej kwestii. Ale dobrze, że to pan powiedział.
Ale ciekawe jest również coś innego, nie związanego z tą sprawą. Dla ludzi najuboższych dziecko jest skarbem. To prawda, że także i w tej sytuacji trzeba być roztropnym. Ale dla nich dziecko to skarb. Bóg wie, jak im pomóc. Być może niektórzy nie są w tej dziedzinie roztropni, to prawda. Potrzebne jest odpowiedzialne rodzicielstwo, ale także dostrzeżenie wielkoduszności tego ojca i matki, którzy widzą w każdym dziecku skarb.
Czytaj także:
Znowu ciąża?! Gdy rodzice nie akceptują kolejnych dzieci swoich dzieci
Kluczowa sprawa: odpowiedzialne rodzicielstwo
Wyciągnijmy z tej spontanicznej wypowiedzi Franciszka kilka wniosków:
- Kontekstem tej części rozmowy jest sugestia, jakoby wielodzietność wprost powodowała ubóstwo. Nie mamy tu tego wprost, ale można się domyślać, że dziennikarz ma na myśli stereotyp o katolickim podejściu do rodzicielstwa w stylu: „Im więcej, tym lepiej”.
- Papież przeciwstawia się takiemu spojrzeniu. Żeby to zobrazować przywołuje nieładne określenie o zachowywaniu się jak króliki. Sam wie, że jest to forma nieelegancka, więc za nią przeprasza. W kluczowym dla tej dyskusji zdaniu ta forma pada jako konieczny warunek bycia dobrym katolikiem. Czyli: niektórzy uważają, że aby być dobrym katolikiem, trzeba mieć dużo dzieci.
- Franciszek to prostuje. Wskazuje, że w nauce Kościoła na ten temat słowem kluczem jest „odpowiedzialność” – czyli odpowiedzialne rodzicielstwo i wspólne szukanie drogi jak najlepszego rozwiązania.
- Żeby nie zrozumieć tego jako krytyki wielodzietności lub jako namawiania rodziców do czysto rozumowej kalkulacji, papież mówi o osobach ubogich, dla których każde dziecko to skarb. W domyśle: duża rodzina to być może jedyne bogactwo, jakiego doświadczą w życiu. I tu Franciszek podchodzi do sprawy ze zrozumieniem, nie krytykuje takiego podejścia. Bóg wie, jak im pomóc.
- Podsumowując. Czy papież krytykował wielodzietność? Nie. Wręcz przeciwnie, na przykładzie Włoch pokazuje, że nawet z czysto pragmatycznego punktu widzenia dzieci społeczeństwu są bardzo potrzebne. Czy namawiał do rezygnacji z kolejnych dzieci? Nie. Wskazywał jedynie na odpowiedzialność (przypadek siedmiu cesarek) i roztropne rozeznawanie, które jest tu kluczowe.
- Jedyna rzecz, której Franciszek się tu wyraźnie przeciwstawia, to kwestia wielodzietności jako warunku bycia dobrym katolikiem.
Czytaj także:
Wielodzietni. Kilka rzeczy, których możecie o nich nie wiedzieć
Papież wyjaśnia swoje słowa
Ponieważ omawiane słowa wywołały sporą burzę w mediach, były wyrywane z kontekstu i wymierzane przeciwko rodzinom wielodzietnym, sam papież odniósł się do sprawy już dwa dni później, podczas audiencji generalnej (21 stycznia 2015):
Zdrowe rodziny mają zasadnicze znaczenie dla życia społecznego. Pociechą i nadzieją napawa widok wielu rodzin, które przyjmują dzieci jako prawdziwy dar Boży. Wiedzą one, że każde dziecko jest błogosławieństwem.
Słyszałem pewne głosy, że rodziny wielodzietne i narodziny tak wielu dzieci są jedną z przyczyn ubóstwa. Wydaje mi się, że jest to opinia uproszczona. Mogę powiedzieć, wszyscy możemy powiedzieć, że główną przyczyną ubóstwa jest system gospodarczy, który usunął osobę z centrum miasta i umieścił tam „boga pieniądza”. System gospodarczy, który wyklucza, wyklucza dzieci, młodych, bezrobotnych i tworzy kulturę odrzucenia, w której wszyscy żyjemy. Przyzwyczailiśmy się do widoku osób odrzuconych. To jest główna przyczyna ubóstwa, a nie rodziny wielodzietne.
Katolicy powinni mieć trójkę dzieci?
Temat został poruszony jeszcze raz dzień później. Tym razem wypowiedział się wysokiej rangi urzędnik watykański abp Angelo Becciu. Na łamach dziennika „Avvenire” stwierdził on, że w wypowiedzi Franciszka przede wszystkim nie dostrzeżono nawiązania do encykliki „Humanae vitae” i zawartego tam podkreślenia znaczenia odpowiedzialnego rodzicielstwa.
Słowa papieża należy interpretować w tym sensie, że akt prokreacji u ludzi nie może iść za nierozumnym instynktem, lecz jest owocem czynu odpowiedzialnego, zakorzenionego w miłości i wzajemnym darze z siebie.
Niestety, bardzo często współczesna kultura ma tendencję do pomniejszania autentycznego piękna i wzniosłej wartości miłości małżeńskiej, ze wszystkimi wynikającymi stąd konsekwencjami negatywnymi” – stwierdził substytut ds. ogólnych w Sekretariacie Stanu.
Doprecyzował również, że kiedy Franciszek mówił o trzech dzieciach na rodzinę, chodziło jemu wyłącznie o liczbę minimalną, wskazywaną przez socjologów i demografów, by zapewnić odnawialność pokoleń. Papież nie chciał w żadnym wypadku stwierdzić, że jest to liczba właściwa.
Każde małżeństwo chrześcijańskie, jest powołane, by rozpoznać w świetle łaski, według kryteriów ludzkich i nadprzyrodzonych, jak wiele dzieci pragnie posiadać – stwierdził papieski współpracownik.
Papieżowi jest przykro
Abp Becciu dodał na koniec, że papieżowi jest bardzo przykro z powodu dezorientacji spowodowanej zinterpretowaniem jego słów przez media. Nie miał zamiaru nie doceniać piękna i wartości rodzin wielodzietnych.
Spot Ministerstwa Zdrowia
Czytaj także:
Zatrzymać najcenniejsze chwile. Wzruszające zdjęcia bliźniaków, z których jedno żyło tylko 11 dni…
KAI/ks