separateurCreated with Sketch.

Jak budować wystarczająco dobre relacje?

Mężczyzna trzyma dłoń kobiety
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

O tym, jak radzić sobie z toksycznymi ludźmi i czy można próbować ich zmienić mówi Aleksandra Zajenkowska, dr n. hum., psycholożka i psychoterapeutka z Centrum Terapii DIALOG. 

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Toksyczne relacje – na czym polegają

Dominika Kaźmierczyk: Dobre rady na listopad brzmią zazwyczaj tak: zrób sobie pyszne kakao z pianką, poczytaj dobrą książkę pod ciepłym kocem i odsuń od siebie toksycznych ludzi. Te sposoby na jesienną chandrę wydają się zbawienne. Ale co, jeśli do tych toksycznych osób należą mąż, mama, tata, szef w pracy, a nawet własne dziecko? Czy mamy odstawić na bok wszystkich przyjaciół, którzy kiedykolwiek nas zranili? Kim są tzw. „toksyczni” ludzie, znani np. z książek „Toksyczni Rodzice” Susan Forward i Craiga Bucka czy „Toksyczni Ludzie” Lilian Glass. Czy psychologowie obecnie często korzystają z takich pojęć?

Aleksandra Zajenkowska: Na pewno jest to jakaś generalizacja, pomagająca ludziom zrozumieć negatywny wpływ innych na siebie. Jakie to są konkretnie zranienia, z czego wynikają – to temat do dalszej refleksji czy pracy z psychologiem.

Istnieją osoby, które nie miały w dzieciństwie dobrej, bezpiecznej więzi z rodzicami. Miały na przykład rodziców unikających, wycofujących się z relacji, „opuszczających dziecko. Rodzic taki może być w depresji. Krytykujących, co też jest sposobem na stworzenie dystansu. Jeśli nie ma tych pierwszych, dobrych relacji z rodzicami, taka osoba ma trudności w zbudowaniu zdrowych więzi z innymi ludźmi w dorosłym życiu.

Mogła też przejść jakąś traumę. Dla Polaków taką traumą była na przykład II Wojna Światowa. Pokolenie obecnych 60-latków jest nią naznaczone poprzez swoich rodziców, którzy przeżyli lęk, strach, niepewnosć, śmierć bliskich, wywózki na Sybir, tortury, Powstanie, Oświęcim. Stąd często zerwane bądź niewystarczająco dobre więzi.

30, 40-latkowie mają szansę z tej traumy, tych złych wzorców wyjść. Widać, że bardzo pracują nad swoimi relacjami.


TOKSYCZNI LUDZIE
Czytaj także:
Jak sobie radzić z toksycznymi ludźmi – przykład św. Tereski

 

Czy jest szansa, by nadrobić braki z dzieciństwa i zbudować z rodzicami nową, lepszą relację?

Wiele osób marzy o tym. Często im gorsza była ta relacja, tym bardziej chcemy w wieku dorosłym ją naprawić. Pragniemy, bo rodzic wynagrodził nam wszystkie dawne krzywdy. Rzadko się to udaje. Lepiej zainwestować w siebie, w to, żeby nasze życie było udane. Nauczyć się samemu tworzyć satysfakcjonujące kontakty. Zbudować wsparcie u przyjaciół.

Toksyczna osoba często sama nie ma świadomości, że rani innych.

I najlepsze, co możemy dla niej i dla siebie zrobić, to właśnie poinformować ją o tym. Za każdym razem, kiedy sprawia nam bół, trzeba mówić: to mnie zabolało.

 

Dobre więzi z dziećmi

Jak możemy sami stworzyć dobrą więź z naszymi dziećmi?

Dając im poczucie bezpieczeństwa i miłości w każdej sytuacji. Dzieci dopiero uczą się wyrażać uczucia. Muszą wiedzieć, że rodzice kochają je bezwarunkowo, nawet jeśli robią coś niewłaściwie czy broją.

Moja trzyletnia córeczka, jeśli nie może czegoś dostać, mówi od niedawna „nie kocham cię mamo”.

Jeśli odpowiemy dziecku tym samym, nie zbudujemy bezpiecznej więzi. Dziecko poczuje się osamotnione, opuszczone. Dziecko mówiąc „nie kocham cię” próbuje zakomunikować, że coś mu się nie podoba, że cierpi, czuje się niekomfortowo, chce się „oddzielić od rodzica”, tylko nie potrafi tego jeszcze wyrazić. Rodzic w takiej sytuacji może próbować nazywać przeżycia dziecka, żeby wiedziało i samo zrozumiało, co czuje i by nie dostało informacji, że w sytuacji, gdy się złości na opiekuna zostaje opuszczone.

Bardzo ważny jest też wiek nastoletni. Wtedy dzieci mocno pokazują swoją niezależność od rodziców. Ale rolą rodzicieli w tym czasie jest jednak pozostawanie przy dziecku. Muszą mu dać swobodę, ale nie mogą go całkowicie pozostawić samemu sobie.



Czytaj także:


 

Mój mąż, moja żona mnie rani

A co, jeśli to nasza druga połowa nas rani? Zamiast budować relację opartą na miłości „bawi się” w festiwal zranień.

Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co sprawiło, że to z nią postanowiliśmy dzielić życie. Jeżeli ktoś sprawia nam przykrość, to zazwyczaj od takiej osoby uciekamy. Coś jednak sprawiło, że związaliśmy się z kimś, kto może przypomina nam więź budowaną w dzieciństwie? Znów receptą jest uświadamianie małżonka, czy partnera o tym, że sprawia nam ból. Za każdym razem. Nie przechodzenie nad tym do porządku dziennego. Jeśli boimy się mówić, że coś nas rani, to sygnał dla nas samych, że my także sobie z czymś nie radzimy i potrzebujemy być może wsparcia specjalisty.

Sposobem na unikanie i niedoświadczanie relacji i różnych emocji z nią związanych są też różnego rodzaju ucieczki: w pracę, w używki, które pozwalają nie przeżywać uczuć. Dla osoby, która nie nauczyła się budować dobrych, bezpiecznych więzi mówienie o uczuciach i przeżywanie uczuć może wiązać się z bólem, z trudnościami.

Jeśli nie były traktowane podmiotowo, ich zdanie, uczucia, wolę tłamszono, sami nie zdają sobie sprawy z własnych potrzeb.

Jeśli wciąż w swoim otoczeniu natrafiamy na osoby toksyczne, to musimy sobie zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje. Dobrze jest zapytać osobę postronną, co myśli o naszej relacji. Jeśli wciąż wikłamy się w związki raniące, niesatysfakcjonujące, to musimy popracować nad sobą.

Jednocześnie mam wrażenie, że jakieś zranienia w relacjach zawsze będą, bo przecież my, ludzie, nie jesteśmy doskonali, a prawdziwie doskonale może kochać tylko Bóg.

I dlatego jest w nas taka tęsknota za idealną miłością i nadzieja na nią. My jesteśmy tylko ludźmi i możemy tworzyć „wystarczająco dobre relacje”.



Czytaj także:
Zranieni przeszłością. Dorosłe Dzieci Alkoholików i ich problemy

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: