Osobiście odkryłem, że życie ze świadomością przemijania bardzo mocno uczy pokory i empatii. Człowiek szybko zaczyna realistycznie oceniać swoje możliwości i dostrzegać troski oraz problemy drugiego człowieka.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Katarzyna Szkarpetowska: Jaką ma Ksiądz intuicję na temat tego, jak będzie wyglądało życie po śmierci? Jak Ksiądz sobie wyobraża „bycie uczestnikiem zmartwychwstania”?
Ks. Przemek KAWA Kawecki SDB: Pamiętam, że jako dziecko i młody chłopak nie byłem zbytnio przekonany, czy chcę spędzić całą wieczność na śpiewaniu rachitycznego alleluja, a tak kojarzyło mi się niebo. Mając w uszach alleluja z niedzielnej mszy, była to wręcz wizja katastroficzna i przerażająca (śmiech). Dopiero kiedy zacząłem modlić się uwielbieniem, odkryłem piękno perspektywy, jaką maluje nam choćby księga Apokalipsy. Niebo to radość, euforia, chwała! To piękna przyszłość. Innej opcji nie zakładam.
Ewangelia, którą dzisiaj rozważamy, zapewnia nas, że „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych”. Zapewnienie to jedno, a lęk przed śmiercią to drugie. Ksiądz boi się śmierci?
Odkąd towarzyszyłem przy śmierci mojemu ojcu, przestałem bać się śmierci. Boję się natomiast, chyba jak każdy, cierpienia. Dlatego modlę się o łaskę dobrej, spokojnej śmierci. Optymalnie, gdyby dokonało się to około setnego roku mojego życia, najlepiej w moim własnym łóżku albo mazurskim lesie (śmiech). Patrząc na cierpienie mojego ojca, wywołane chorobą nowotworową, myślałem tylko o jednym – że po drugiej stronie czeka na niego dobry Bóg, który otrze każdą łzę. Teraz żyję nadzieją, że kiedyś, wolni od zepsucia śmierci, spotkamy się nowi, piękni, czyści w niebieskim Jeruzalem.
Czytaj także:
Bóg lubi modlitewnych narwańców [sobotnia Ewangelia przy kawie]
Śmierć nie jest „swoja”, jest „obca”. Nasz lęk przed nią to tak naprawdę lęk przed nieznanym. Co w śmierci może nas przerażać, a co mimo wszystko nie powinno? Lęk przed czym, z chrześcijańskiego punktu widzenia, jest irracjonalny?
Lider legendy polskiego punkrocka, Tomek Budzyński, powiedział kiedyś w tym temacie kapitalną myśl: „Trzeba żyć ze śmiercią na ramieniu każdego dnia. Paradoksalnie współczesna kultura, która jest «kulturą śmierci», w ogóle o niej nie mówi. Śmierć i cierpienie przychodzą nam z pomocą, bo człowiek może się w końcu opamiętać i nawrócić”. Tych kilka zdań dało mi kiedyś bardzo do myślenia i wiem, że choć są mocne, i może nawet dla wielu skandaliczne, to jednak bardzo prawdziwe.
Osobiście odkryłem, że życie ze świadomością przemijania bardzo mocno uczy pokory i empatii. Człowiek szybko zaczyna realistycznie oceniać swoje możliwości i dostrzegać troski oraz problemy drugiego człowieka. A jaki lęk jest irracjonalny z chrześcijańskiego punktu widzenia? Przekonanie, że nasze życie dobiega końca dwa metry pod ziemią.
Zdarza nam się mówić, że chcielibyśmy być przy swojej śmierci nieobecni, ale – jak wiemy – jest to niemożliwe, swoją śmierć, jak mówił ks. Jan Kaczkowski, trzeba przeżyć, najlepiej godnie i z klasą. O co warto zadbać już teraz, żebyśmy w momencie śmierci nie musieli wstydzić się za samych siebie?
Święty Jan Bosko proponował w swoich dziełach wychowawczych tzw. ćwiczenie dobrej śmierci. Młodzież miała przeżyć jeden dzień w miesiącu w taki sposób, jakby był to ich ostatni dzień życia. Oprócz solidnie przeżytej spowiedzi, św. Jan Bosko zachęcał młodych, aby zadbali o relacje z bliskimi, pisząc do nich list; aby uporządkowali swoje rzeczy, wprowadzili porządek w codzienne życie. W ten prosty sposób święty wychowawca uczył ich pięknie żyć i pięknie umierać. Nie dziwi zatem fakt, że np. w 1942 roku kapelan więzienia w Dreźnie, który widział ponad tysiąc trzysta egzekucji, po zgładzeniu pięciu salezjańskich wychowanków z Poznania zapisał, że tego dnia spotkał młodych, świętych ludzi z Polski. Poruszyła go postawa tych chłopaków, którzy pełni pokoju poszli na śmierć jak na spacer. Jak na spotkanie z kimś bliskim.
Kim dla siebie będziemy tam, po tej drugiej stronie? Czy nasze ziemskie relacje, więzi, które teraz budujemy, TAM będą miały znaczenie?
Choć pozostaje to wielką tajemnicą, to wiele jest takich fragmentów w Ewangelii, które mówią o tym, że relacje, które teraz tworzymy, w istotny sposób mogą wpłynąć na nasze życie po śmierci. Warto zatem czytać Ewangelię, zapoznawać się z przesłaniem treści, które są w niej zawarte i uwzględniać je w swoich ziemskich kalkulacjach.
Czytaj także:
Pragnienie pieniądza jest jak pragnienie bycia Bogiem [sobotnia Ewangelia przy kawie]