separateurCreated with Sketch.

Św. Serafin z Sarowa tak Cię pozdrawia: Radości moja, Chrystus zmartwychwstał! [Wszyscy Świetni]

SERAFIN Z SAROWA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Szymon Hołownia - 01.12.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Twoje serce jest skarbcem i tylko od ciebie zależy, czy będziesz w nim trzymał dewaluujące się w tempie tysięcy procent rocznie zimbabweńskie dolary, norweskie korony czy walutę, którą będziesz mógł wydawać do woli przez tysiące lat.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Handlujcie duchowo, handlujcie tymi uczynkami, które przynoszą największy kapitał! Trzeba zbierać w nadmiarze kapitał łaski Bożej i składać go w wiecznym lombardzie Boga z procentami niematerialnymi, i nie na cztery albo na sześć procent, ale na sto procent, a nawet jeszcze nieskończenie więcej od tego! Na przykład: więcej łaski Bożej daje panu modlitwa i czuwanie, to niech pan czuwa i modli się; wiele Ducha Bożego daje post, przeto należy pościć; więcej daje miłosierdzie – to proszę czynić miłosierdzie, i w ten sposób zarządzać kapitałem wszystkich uczynków spełnianych w imię Chrystusa – św. Serafin z Sarowa.

 

Jeden z najbardziej popularnych świętych Kościoła prawosławnego w Rosji. Na ikonach zwykle przedstawia się go jako przygarbionego staruszka w białej koszulinie, czasem jako wędrującego gdzieś z sękatym kosturem, a czasem i z wielką księgą Ewangelii na plecach.

Urodził się w 1759 roku w Kursku (zmarł w 1833). Pochodził z kupieckiej rodziny. Handel, księgowość, rachunkowość wszystko to miał we krwi (choć wcale go to nie kręciło). W dzieciństwie miał przeżyć cud: Matka Boża uratowała go, gdy spadł z dzwonnicy i potłukł się tak, że dla wszystkich było jasne, iż to koniec. Ale to był dopiero początek.


ŚWIĘTY HIERONIM
Czytaj także:
Św. Hieronim. Duchowy mistrz, tłumacz Biblii i choleryk z temperamentem [Wszyscy Świetni]

Gdy Serafin skończył siedemnaście lat, wstąpił do monasteru, tam został wyświęcony na kapłana. A z czasem poczuł, że ciągnie go na jeszcze większą głębię i poprosił o pozwolenie na założenie pustelni w sercu puszczy. Modlił się tam, uprawiał ziemię i pościł a tym, co miał zjeść, tuczył niedźwiedzie, wilki i inne stworzenia, tudzież wielu jego czworonożnych i uskrzydlonych kolegów.

W sumie, w różnych formach odosobnienia spędził dobre dwadzieścia lat (przez trzy z nich prawie non stop klęczał na kamieniu, przez kolejne trzy nie odzywał się do nikogo, a na widok człowieka padał plackiem na ziemię i zakrywał głowę, przez kolejnych pięć siedział w klasztorze i nikogo nie wpuszczał do celi), w końcu co za duchowy realizm (od ascezy też się można przecież w końcu uzależnić) uznał że co miał osiągnąć na tej drodze, to osiągnął i teraz jest czas, by podzielić się wypracowanymi dobrami z innymi.

No i wtedy dopiero zaczęło się na dobre. Przez celę ojca Serafina zaczęły przewijać się nieskończone pielgrzymki ludzi proszących o radę, wsparcie, modlitwę. Wielu zostało uzdrowionych po tym, jak pomodlił się nad nimi, robiąc im na czole znak krzyża z oliwy palącej się w lampce przed jedyną w jego celi ikoną Matki Bożej Umilenije. Tysiące ludzi po rozmowie ze starcem znalazło wyjście z impasu, poszło do spowiedzi, pogodziło się z bliskimi. Wszystkich pocieszał, wszystkim odpuszczał, był chodzącym miłosierdziem.

Osobiście uwielbiam go z dwóch powodów. Pierwszy: biografowie piszą, że wszystkich wchodzących do celi, czy to byli święci, czy prostytutki, witał tak samo: „Radości moja, Chrystus zmartwychwstał!”. I już. I tyle. Ot, cała kwintesencja chrześcijaństwa. Przecież w tym zdaniu jest wszystko: wyznanie, że widzi się w człowieku dobro, a więc światło samego Boga, i podstawowa prawda wiary, do której wszystkie inne są tylko komentarzem („Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” pisze święty Paweł, 1 Kor 15, 14).

Ech, umieć sprawy z bliźnimi załatwiać w taki sposób! Jednozdaniowo wylewać na nich ocean akceptacji, miłości, wsparcia, a jednocześnie dawać nadzieję na megaprzyszłość (bo jeśli Chrystus zmartwychwstał, to znaczy, że śmierć umarła, zło uprzykrza nam życie, ale nie jest w stanie go zniszczyć)!

Rzecz druga. Zapytany kiedyś przez Mikołaja Motowiłowa arystokratę, któremu wymodlił uzdrowienie co jest najważniejszym celem życia, Serafin miał odpowiedzieć: „Pozyskiwanie Ducha Bożego”. Doprecyzował, że wszystko, co człowiek robi: modlitwa, posty, dzielenie się z potrzebującymi, tak zwane dobre uczynki – to wszystko są środki, a cel jest jeden: „pozyskiwać” coraz więcej Ducha.

Pozyskiwanie to to samo co nabywanie. Przecież wiesz, co to znaczy pozyskiwanie pieniędzy. Celem życia zwykłych, świeckich ludzi jest pozyskiwanie, ciułanie pieniędzy, a u szlachty – osiąganie zaszczytów, wyróżnień i innych nagród za zasługi. Pozyskiwanie Ducha Bożego też jest kapitałem, ale kapitałem błogosławionym i wiecznym.

Ludziom wydaje się, że życie duchowe to rzeczywistość nierzeczywista, eteryczna, gdzie nie obowiązują prawa dynamiki Newtona, nasze działania wpadają w jakąś miękką pustkę i w ogóle to wszystko jest uznaniowe i palcem na wodzie (choćby to była woda święcona) pisane. Serafin, ekonomista w całym swoim DNA, mówi: skądże znowu! Twoje serce jest skarbcem i tylko od ciebie zależy, czy będziesz w nim trzymał dewaluujące się w tempie tysięcy procent rocznie zimbabweńskie dolary, norweskie korony czy walutę, którą będziesz mógł wydawać do woli przez tysiące lat (tylko że tam już właściwie nie będzie lat, bo ich nie ma w wieczności) po swojej śmierci.

Ja dopiero dzięki Serafinowi zrozumiałem to z pozoru dziwne zdanie Jezusa z Ewangelii, że „kto ma, temu będzie dodane, i w nadmiarze mieć będzie, kto zaś nie ma, temu zabiorą nawet to, co ma” (Mt 13, 12). Czyż Sąd Ostateczny nie będzie po prostu dniem wypłacenia dywidendy?

 


ŚWIĘTA KATARZYNA Z GENUI
Czytaj także:
Katarzyna z Genui. Święta, która wiedziała, czym jest czyściec

Jest to tekst Szymona Hołowni z autorskiego cyklu realizowanego dla Aletei, zatytułowanego: Wszyscy Świetni – Wszyscy Święci. Codziennie (zapraszamy na profil FB). Więcej nieoczywistych historii świętych znajdziesz w książce „Święci pierwszego kontaktu”.

 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.