separateurCreated with Sketch.

„Ale sztos!” – język młodych Polaków. Sprawdź, czy rozumiesz Młodzieżowe Słowa Roku!

MŁODZI RADOŚNI LUDZIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Idziemy dzisiaj na balety? Będzie grubo! Tylko najpierw skoczmy po coś do Biedry, żeby nie było przypału!”. Nie mieliście problemu ze zrozumieniem, prawda?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Idziemy dzisiaj na balety? Będzie grubo! Tylko najpierw skoczmy po coś do Biedry, żeby nie było przypału!”. Nie mieliście problemu ze zrozumieniem, prawda?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nic dziwnego. Coraz więcej młodych słów zadomawia się na dobre w potocznej polszczyźnie. Tak było w czasach naszych rodziców, tak pewnie będzie też za kilka pokoleń. I choć przykro, że niektóre wyrazy (jak winszować, repasaczka, absztyfikant czy tużurek) odchodzą do lamusa, nie ma się co buntować. To tylko dowody na to, że polszczyzna żyje!

Kiedyś chodziło się do budy, po latach np. do podbazy. Dawniej biba mogła być klawa, dziś melo może być zajebongo… Ale już matma, polak, anglik czy histra – jak były, tak są.

 

Młodzieżowe Słowo Roku

Pamiętam, jak mój młodszy brat zaczął opowiadać przy rodzinnym stole o „dwóch dzikach w tank topach, którzy robią plecy na siłce”. Wyobraźcie sobie miny starszego pokolenia… Ale człowiek uczy się przez całe życie, prawda? Dlaczego by nie wzbogacić słownika o takie wyrazy? [W ramach wyjaśnienia: dzik to osoba silna, dobrze zbudowana; tank top – koszulka na szerokich ramiączkach; robić plecy – wykonywać ćwiczenia rozbudowujące tkankę mięśniową pleców; siłka – siłownia].

O tym, że sami językoznawcy są otwarci na nowe słowa, świadczy kolejny już plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku, zorganizowany przez PWN, Instytut Języka Polskiego UW i słownik miejski.pl.

W 2021 r. do konkursu napłynęło 10 350 zgłoszeń, w tym 2 457 różnych słów i wyrażeń. Najwięcej głosów zyskał śpiulkolot, czyli miejsce do spania. Na drugim miejscu znalazło się słowo naura (na razie!), a na trzecim… twoja stara (dezaprobująca odpowiedź na pytanie kto?).

W 2020 roku Młodzieżowe Słowo Roku nie zostało co prawda wyłonione, ale do plebiscytu napłynęła rekordowa liczba zgłoszeń – 194 tys. Wśród nich znalazły się:

  • tozależyzm: postawa światopoglądowa polegająca na poszukiwaniu najlepszych/najbardziej moralnych rozwiązań danej sytuacji/problemu w szerokim kontekście społecznym, historycznym, religijnym oraz moralnym.
  • rzepiara: dziewczyna, najczęściej influencerka, robiąca zdjęcie w polu rzepaku.
  • skarpeciara: osoba posiadająca dużo pięknych skarpetek, eksponująca je.
  • covidiota: osoba podważająca istnienie koronawirusa.
  • koronaferie: okres przerwy w nauce i nauczania zdalnego związanych z epidemią koronawirusa.
  • atencjusz/-ka: osoba poszukująca ciągłej atencji.
  • zdalka: zdalna praca lub nauka polegająca na pracy przy komputerze w domu w godzinach, w których w standardowych warunkach przebywałoby się w pracy lub szkole.

Młodzieżowym Słowem Roku 2019 została alternatywka, czyli „dziewczyna o alternatywnych upodobaniach i zachowaniach”. Drugie miejsce zajął rzeczownik jesieniara, czyli „miłośniczka jesieni”. Trzecie miejsce zajął rzeczownik eluwina – powitanie, efekt przekształcenia słowa halo/elo.

W 2018 r. największą liczbę głosów zdobył dzban („duże naczynie baniaste zwężone z dzióbkiem z jednej, a uchem z drugiej strony”, dzbanem nazwać można również osobę niezbyt inteligentną, niewygadaną a do tego bardzo niemiłą”).

W 2017 roku, podobnie jak w roku 2016, najwięcej głosów zebrało słowo sztos (coś fajnego). Na drugim miejscu znalazł się dwudzionek (czyli weekend), a na trzecim… XD / iksde.


PAPIEŻ FRANCISZEK W BIRMIE
Czytaj także:
Franciszek do młodych: Zróbcie trochę hałasu! Chcę byście krzyczeli waszym życiem

Ze względu na to, że z „dwudzionka” wyśmiewał się już sam Julian Tuwim, komisja została przy XD, używanym jako wykrzyknik, partykuła, przysłówek i nieodmienny przymiotnik.

 

Język polski merda ogonkami

I choć młodzieżową mową można się świetnie bawić, nie wolno jej mylić z… językowym niechlujstwem. Już mało kto pamięta na co dzień, że „język polski jest przyjazny, merda ogonkami” (Loesje). Kilkanaście lat temu uczyliśmy się pisać bez znaków diakrytycznych, czyli ą, ę, ś, dż itd. ze względu na SMS-ową oszczędność. Teraz, kiedy powoli porzucamy takie wiadomości na rzecz Messengera czy WhatsAppa – teoretycznie – moglibyśmy do ogonków, kropek i kresek wrócić. Ale to już wymaga więcej wysiłku. I czasu.

W dzisiejszym pośpiechu młodzież idzie jeszcze o krok dalej. Po co pisać co u ciebie?, jeśli można co u cb? Po co zaraz wracam, jeśli każdy zrozumie zw? Zamiast Wrocławia mamy też Wro, zamiast Łodzi – Łdz, Krakowa – Krk. Internet zamieniamy na net, Ewę Chodakowską na Chodę, korporację na korpo, pozdrawiam na pzdr, a nawet – o zgrozo! – polonistykę na polo.



Czytaj także:


I jeszcze ten językowy minotaur, „polisz-inglisz” – ni to polski, ni to angielski. Dzięki niemu przed imprezą mamy biforek, a po niej afterek. Możemy mieć też lajtowy dzień, a po ciężkim – chillout. Jeśli coś umiemy, mamy skile. Jeśli czujemy się dobrze, mamy powera. I w końcu: zamiast dziękuję piszemy sobie thx, zamiast przepraszam – sorki, sorka czy… sorewicz.

I o ile taki język nie razi mocno w komunikacji prywatnej, wśród dobrych znajomych, tak w korespondencji oficjalnej – co naprawdę się zdarza! – już tak.

 

Czy polszczyźnie grozi… wyginięcie?

Bez obaw! Polszczyzna nie umrze w najbliższym czasie, ale stoi w obliczu kilku poważnych zagrożeń. Pierwszym z nich jest wulgaryzacja, której doświadczamy często w miejscach publicznych. Kilka lat temu śp. prof. Walery Pisarek mówił: „Mam wrażenie, jakby naszą mowę wszy oblazły. To są przekleństwa, zwłaszcza jedno, które ma swoje łagodne odpowiedniki, które są zresztą niewiele łagodniejsze od tego najbardziej rozpowszechnionego i zaraźliwego”.

Znika też, niestety, poprawność językowa. Polonistom włosy stają dęba, gdy słyszą, że ktoś je pomarańcz lub winogron i wtedy, kiedy obserwują plagę wielkich liter (Mój Synek poszedł Dziś do Przedszkola). A mdleją już prawie, gdy słyszą, że ktoś cofa się do tyłu, widzi akwen wodny, planuje coś w dwutysięcznym osiemnastym roku albo ubiera swetr.



Czytaj także:
Życie online – polskie nastolatki w sieci

Niemniej, jak w wywiadzie dla „Niedzieli” podkreślał prof. Jan Miodek, najważniejszym problemem nie jest język, który zawsze się obroni, ale sfera obyczajowa. Co zrobić, żeby na stadionach ludzie nie zachowywali się tak, jak się zachowują? Co zrobić, żeby w pociągach, autobusach nie dominowała wulgarność? Co zrobić, żeby ludzie w pewnych oficjalnych sytuacjach życiowych wiedzieli, jak się zachować? Nie odważyłbym się postawić tezy, że nam się język popsuł, może ludzie się popsuli, ale nie język”.

I pamiętajcie – słowniki nie gryzą. Zwłaszcza te internetowe (sjp.pwn.pl, wsjp.pl, dobryslownik.pl). Macie wątpliwości? Sprawdzajcie! O polszczyznę – jak o wszystko, co cenne – trzeba dbać.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.