Na początku października reprezentacja Polski AMPFutbolu osiągnęła wielki sukces. Nasi piłkarze zdobyli brązowe medale na Mistrzostwach Europy w Stambule! Zapraszamy do przeczytania wywiadu z trenerem Markiem Dragoszem, udzielonego specjalnie Aletei.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Sukces polskiej reprezentacji AMPFutbol
Mateusz Nagórski: W jaki sposób i ile czasu przygotowywaliście się do imprezy?
Marek Dragosz: Praktycznie cały czas nieustannie trwa proces selekcji i przygotowań. Natomiast bezpośrednio do mistrzostw Europy przygotowywaliśmy się od początku roku. Każde comiesięczne konsultacje, kwietniowe gry towarzyskie we Włoszech, turniej AFC w czerwcu i dłuższe zgrupowania w Szczawnicy i Uniejowie służyły jak najlepszemu przygotowaniu do imprezy w Turcji.
Który mecz był najbardziej przejmujący i dlaczego?
Każdy mecz ma swoją dawkę adrenaliny i każdy wywołuje poruszenie. Zwłaszcza w czasie tak dużego wydarzenia jak europejski czempionat. Myślę, że pierwszy mecz z Francją był bardzo ważny, bo zawsze od startu zależy wiele – on warunkuje nastroje w zespole, daje pewność.
Ogromną dramaturgię miał mecz półfinałowy z gospodarzami. Pełne trybuny, znakomita atmosfera, świetny poziom meczu. Graliśmy jak równy z równym choć, oczywiście, szkoda przegranej. No i mecz o medal – siłą rzeczy stawka wyzwalała ogromne emocje. Remis, dogrywka, rzut karny w ostatnich minutach przeciw nam, nasz kontratak na kilka sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego, po którym przypieczętowaliśmy ostatecznie zwycięstwo… Tak, to były bardzo ekscytujące chwile!
Czytaj także:
Niesamowici piłkarze po… amputacjach. AMP Futbol podbija serca kibiców!
Jakie emocje towarzyszyły Wam na Mistrzostwach?
Trudno opisać emocje każdego. Jakby nie było każdy z nas jest inny, wiele rzeczy przeżywa po swojemu. Jednak myślę, że byliśmy spokojni i pewni swojej wartości. Ogromną siłą była znakomita atmosfera w zespole, która dawała potężną dawkę równowagi i opanowania. Dlatego nie było napięć i nerwowości.
Zarówno na boisku, jak i poza nim wytrwale zmierzaliśmy do celu. Jedynie w meczu o trzecie miejsce przez moment złapaliśmy się za gardła, aby wstrząsnąć sobą wzajemnie. Do tej pory przeciw Hiszpanom graliśmy słabo i nerwowo, dlatego takiego bodźca potrzebowaliśmy.
Wierzyłem, że przywieziemy medal
Co Pan czuł, kiedy okazało się, że jesteście brązowymi medalistami?
Przed mistrzostwami mówiłem głośno, że ten zespół bardzo dojrzał, ma wielki potencjał i stać nas na przywiezienie medalu. Nie chciałem deklarować jakiego kruszcu – to przecież turniej o dużej randze, a zatem rządzący się swoimi prawami. Jednak wierzyłem bardzo mocno, że upragniony medal zawiśnie na naszych piersiach.
Dlatego fakt, że zostaliśmy medalistami to nie tylko spełnienie oczekiwań, ale przede wszystkim spełnienie marzeń nas wszystkich. Co czułem? Ogromną radość i taką niedającą się opisać euforię, gdy widziałem reakcje wszystkich wokół – zawodników i sztabu.
Pracowaliśmy na to mocno, długo i rzetelnie. Ogromnym przeżyciem była też sama ceremonia. Odebrać medal na wypełnionym po brzegi 46 tysiącami widzów stadionie to było coś naprawę niesamowitego. Jednak już dwa dni potem – jak to ja – gdy euforia już opadła, mimo ciągłej radości, zadałem sobie pytanie: co zrobimy z tym sukcesem? Ponieważ bardzo bym chciał, aby przekuł się on na długotrwałe działania – szczególnie dla niepełnosprawnych dzieciaków. I wierzę, że tak się stanie.
Czytaj także:
Strzelił dwa gole i zwiał z boiska. „Tata dał mi znać, że wody odeszły”
Kiedy patrzy Pan na swoich zawodników, to które cechy charakteru robią na Panu duże wrażenie?
Każdy z chłopaków to niepowtarzalny charakter, inna osobowość, odmienna historia. Są w szatni tacy, którzy potrafią znakomicie zmobilizować partnerów, również tacy będący oazą spokoju. Mamy doskonałych motywatorów, ale też takich, którzy umieją solidnie opieprzyć kolegów. Jest kilku wesołków – nieocenionych dla rozładowania napięć. Każdy z nich jednak – niezależnie od tych cech – ma w sobie ogromną siłę, którą zarażają wszystkich wokół, determinację i upór. Gdy zakładamy koszulki z orłem na piersi, gdy śpiewamy hymn – jesteśmy jednym zespołem, w barwach narodowych, do których każdy z nich ma ogromny, niedający się opisać szacunek.
Dzięki AMPFutbol uwierzyłem w zaufanie i szczerość
Jaki jest następny cel reprezentacji?
Nieustannym celem jest ciągła budowa, ciągły progres i ciągły rozwój. To proces, którego osobiście nie chcę zatrzymywać. Tak samo ważne, jak wynik sportowy reprezentacji, są prace nad rozwojem tej dyscypliny – szczególnie dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej.
Mam takie marzenie, aby najmłodsi mogli na szeroką skalę uprawiać AMPFutbol. Oczywiście, rozgrywki klubowe i rozwój indywidualny zawodników również są dla nas ważne. One dają nam możliwość nie tylko powoływania na zgrupowania nowych zawodników, ale szansę na to, byśmy stali się sportem masowym. Natomiast sama kadra ma przed sobą przyszłoroczne mistrzostwa świata w Meksyku. Już dziś pracujemy, by przygotować się do tej imprezy najlepiej jak potrafimy.
Czytaj także:
Świat futbolu zwariował, ale ten piłkarz przywraca nadzieję
Czym jest dla Pana praca z AMP Futbol Polska?
Dawno temu powiedziałem, że AMPfutbol to coś więcej niż sport. I potwierdzam to także dziś. Szczere, prawdziwe emocje. Fantastyczna atmosfera. Siła, którą wzajemnie się zarażamy. Wartości, które niemal codziennie wzajemnie poznajemy.
Wszystko, co daję od siebie zawodnikom, zawsze do mnie wraca ze zdwojoną siłą. Wszystko, co dostaję od nich – staram się oddać jeszcze mocniej. Dzięki AMPFutbolowi znalazłem wiele ważnych dla mnie życiowych kierunków. Dzięki zawodnikom poznałem wiele wspaniałych osób. Dzięki ludziom tworzącym sztab szkoleniowy znów uwierzyłem w zaufanie i szczerość.