separateurCreated with Sketch.

Konrad Kruczkowski: Święta każdego trochę bolą

Konrad Kruczkowski
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Wszyscy tęsknimy do idealnego świata, którego nie ma.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Święta? Kłamstwo i niepotrzebny nadmiar wszystkiego.

Nadmiar, bo na kilka dni życie zostaje ugięte do rytuału, w którym wszystkiego jest więcej –  z miłością włącznie. Kłamstwo, bo to miłość z obowiązku. W domu i w pracy dzielimy się opłatkiem z ludźmi, o których na co dzień mówimy bez przyjemności.

Myślałem w ten sposób, ale czas przeszły nie jest tu przypadkiem. Zmiana przychodziła etapami.

Najpierw w „Dolinie Słońca” – ośrodku prowadzonym przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Fundacja wspiera dorosłe osoby niepełnosprawne intelektualnie. Świat mówi o nich „nie rokują”, Anna Dymna, że „są nam potrzebni jak tlen”.

Grzegorz, jeden z naszych podopiecznych, w tym roku zaczął rysować święta, ale przestał – porzucił ten obraz. Kiedy pytaliśmy „Dlaczego? Kiedy skończysz?” – wielka cisza, odwracał wzrok. Wcześniej mówił „Prezenty. Dom. Wyjadę”. Nie wyjedzie – jest jednym z tych, którzy nie mają dokąd wracać.

Byłem zły na świat, który nie działa. Usłyszałem wtedy: „Święta każdego trochę bolą”.


KOBIETA W ZIMOWEJ CZAPCE
Czytaj także:
A co, jeśli nie czuję „magii tych świąt”?

 

Na swoim Facebooku zapytałem: „Czy jest tu ktoś, kto chciałby, żeby święta się nie wydarzyły? Albo, żeby minęły możliwie szybko?”. Kilka godzin, kilkadziesiąt odpowiedzi.

Wśród wiadomości Kasia Sroczyńska, z którą rozmawiam za rzadko i za krótko, ale zawsze po tych rozmowach zostaje we mnie dużo subtelnej wdzięczności. Kasia napisała: „Pięć lat temu – pierwsze święta bez mojej mamy. Bardzo się ich baliśmy. Żeby nie bolało aż tak bardzo, postanowiliśmy Wigilię urządzić nie w domu rodziców, tylko u mnie. Ale bolało, brakowało jej. Ten ból przyniósł zrozumienie, że Boże Narodzenie było próbą zatrzymania czasu – powrotu do mitycznego kiedyś. Próbą udowodnienia sobie i innym, że jest jak dawniej. Odkąd nie ma mamy, nie da się ukryć przemijania”.

„Mityczne kiedyś”. Dotarło do mnie, że wszyscy tęsknimy do idealnego świata, którego nie ma. Grzegorz, Kasia, wszyscy, którzy pisali, jak grudzień ich męczy. Ja sam. Stąd moja złość i niechęć, butne „święta to nadmiar i kłamstwo”. Bo może nie kłamstwo, ale czas, w którym świat naprawdę staję się trochę lepszy, a kontrast – uwiera.   

PS Kasia napisała jeszcze: „Obawiam się, że wolne nakrycie było raczej dla mamy, niż dla niespodziewanego gościa”. Postanowiłem, że spędzę te święta tak, jakby osób, z którymi dzielę się opłatkiem, za rok miało nie być. Dziękuję za to.


Konrad Kruczkowski
Czytaj także:
Konrad Kruczkowski: Słownik zużytych pojęć