Czy na pewno chciałabym, żeby moi synowie ożenili się z kobietami podobnymi do mnie? Pod wieloma względami tak, ale wolałabym, żeby poślubili kogoś znacznie lepszego ode mnie.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Być wzorem do naśladowania
Modlę się za kobiety, które będą moimi synowymi – bo mam tylko synów – od momentu, kiedy byłam w ciąży.
Przez wiele lat było to moją wielką troską; aż wreszcie zdałam sobie sprawę, że zamiast się przejmować, muszę starać się być wzorem do naśladowania dla moich synów, ponieważ kiedy przyjdzie ten moment, wybiorą na swoją żonę kogoś bardzo podobnego do mnie.
Niesłychane, prawda? Ale tak jest. Nasze dzieci zwykle wybierają jako swoją drugą połówkę kogoś podobnego do swojej mamy lub swojego taty.
Tak więc zmieniłam swoje nastawienie: „Czy na pewno chciałabym, żeby moi synowie ożenili się z kobietami podobnymi do mnie?”. Pod wieloma względami tak, ale wolałabym, żeby poślubili kogoś znacznie lepszego ode mnie.
Czytaj także:
Adam i Ewa – czy tak bardzo się od nich różnimy?
Małżonek podobny do rodzica?
Oczywiście, idealnie byłoby mieć takie nastawienie od momentu, kiedy dzieci są małe. Jednak nigdy nie jest za późno, żeby zacząć zmiany na lepsze.
Jeśli jesteś mężczyzną, zadaj sobie to samo pytanie: „Czy chciałbym, żeby moje córki wybrały na męża takiego człowieka, jakim ja sam jestem?”. Jeśli odpowiedź brzmi: „tak” – gratulacje. To śmiało, jak mówi młodzież: „Dawaj dalej! Nigdy się nie zmieniaj!”.
Myślę jednak, że wszyscy mamy pewne obszary, w których możemy być jeszcze lepsi. Każdy z nas powinien je odkrywać, w sposób szczery i odpowiedzialny, a następnie wprowadzać zmiany i niezbędne dostosowania, żeby być prawdziwie przykładnym rodzicem. I dokonać tego, by nasze dzieci wybierały swoich małżonków z obfitości, a nie z braku. To znaczy, z tego co mają; żeby nie musiały szukać albo udawać, że ktoś inny wypełni ich pustkę albo zapewni to, czego im brakuje.
Nie rady, a przykład
Kiedy nasze dzieci zbliżają się do wieku, w którym zwykło się zmieniać stan cywilny, my, rodzice, prześcigamy się w udzielaniu rad: uważaj na to, zwróć uwagę na coś innego, itd. Właśnie wtedy mówię, że to już nie czas na gadanie, ale na zaproszenie do obserwacji i do refleksji. Niech nam się przyjrzą i z dala od wydawania ocen i opinii zaczerpną z naszego przykładu wszystko, co im odpowiada i niech odrzucą to, co im się w nas nie podoba.
Czytaj także:
Miłość to harmonijny taniec…
Ten typ refleksyjnych ćwiczeń pomoże nam wszystkim, zarówno rodzicom, jak i dzieciom, ponieważ zdamy sobie sprawę z tego wszystkiego, co wciąż jest do poprawy.
Oczywiście, jako rodzice musimy być gotowi i chętni, ażeby dowiedzieć się o tych obszarach, w których mamy możliwość poprawy i które nasze dzieci nam wskażą.
Szczęśliwie – a czasami niestety – poprzez wskazówki, które im dawaliśmy, nasze dzieci są już wychowane, dostały wzory zachowań, mają swoje wyuczone zwyczaje, skłonności, dążenia. Dzięki temu jaki my, rodzice, stworzyliśmy dom, nauczyły się czym jest miłość, życie w związku i w małżeństwie.
I w tym wieku nasze dzieci – dokładnie tak jak to było z nami – niosą wiele emocjonalnych ran, których nawet nie są świadome i na ogół wybiorą swoją parę przez pryzmat tych ran. Już wyjaśniam, co mam na myśli.
Związek, który uzupełni emocjonalne braki
Mimowolnie, pomiędzy innymi przesłankami, będą szukać związku z osobą, która uzupełni ich braki emocjonalne. To znaczy, będą wybierać parę albo szukać miłości w zgodzie z tym wszystkim, co otrzymały i tym wszystkim, czego im w dzieciństwie zabrakło.
Podam przykład: jeśli osoba otrzymała dużo miłości i opieki, ale tym, czego nie otrzymała, była uwaga i motywacja, kiedy „wyjdzie na świat”, w swoich relacjach nieświadomie będzie wysyłać sygnał: „ja daję Ci miłość i opiekę, a w zamian ty poświęcisz mi uwagę i będziesz mnie motywował”.
Oznacza to, że dana osoba będzie szukać na zewnątrz tego, czego jej brakuje, czego jest pozbawiona i gdy tylko to otrzyma, zaoferuje w zamian to, co dano jej w dzieciństwie.
Z tego samego powodu, rodzice, nigdy nie jest za późno na poprawę.
Jeśli jesteś mamą i żoną, która bez przerwy rządzi swoim mężem, kontroluje każdy jego ruch, jest zaborcza i zazdrosna: czy chciałabyś, żeby pewnego dnia, żona tak samo traktowała Twojego syna? Żeby go kontrolowała i pilnowała, tak jak Ty robisz to w stosunku do własnego męża?
Jeśli jesteś tatą i mężem, szowinistą, kobieciarzem i manipulantem, nieczułym albo brutalnym, zadaj sobie to samo pytanie. Czy chciałbyś, żeby Twoja córka wyszła za mąż za mężczyznę takiego jak Ty, który nigdy nie okazuje szacunku swojej żonie, odnosząc się do niej w sposób arogancki i dokuczliwy?
Miłość, szacunek i troska
Nie mówię o karmie czy innych rzeczach tego typu, w które nie wierzę, ale o zdrowym rozsądku. W ogromnej większości wolimy to, co znamy, chociaż w wielu przypadkach to, co znamy jest dla nas bolesne.
Dlatego nie należy martwić się zbytnio o to, kogo poślubią nasze dzieci, ale zająć się kształtowaniem prawych istot oraz tworzeniem pełnych domostw, obfitujących w miłość, szacunek i troskę.
Pracujmy nad tym, żeby wieść pobożne życie, pełne wartości i tego wszystkiego, co prawdziwie prowadzi człowieka do pełni. Kształtujmy istoty prawe i zdrowe emocjonalnie. W ten sposób jest mniej prawdopodobne, że dokonają niewłaściwego wyboru swojej pary.
I oczywiście, nie przestawajmy się modlić za nie i za tych, których poślubią.
Czytaj także:
Każda miłość jest wyjątkiem od reguły. Również małżeńska
Tekst pochodzi z hiszpańskiej edycji portalu Aleteia