separateurCreated with Sketch.

Cuda codziennej dobroci, które inspirowały nas w 2017 roku

DOBRE HISTORIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Otwarte oczy, wrażliwe serce i ręce gotowe do działania – czasami tylko tyle potrzeba, by na zawsze odmienić życie drugiej osoby. Ale bywa też, że przydaje się… Facebook.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Lubią działać po cichu, bez rozgłosu, fleszy i kamer. Zazwyczaj wystarcza im spojrzenie smutnych oczu drugiego człowieka (lub zwierzaka) – od razu wiedzą, co powinni zrobić. Bez chwili zawahania potrafią oddać nieznajomej osobie własne buty, śniadanie, dom, wolny czas, a nawet narządy zmarłego dziecka. Na pewno ich znacie – to anioły dobroci. Spotykacie ich każdego dnia. Albo… sami nimi jesteście!

2017 rok był dla nas potężną lekcją ludzkiej życzliwości, która na co dzień nie jest wcale aż tak oczywista. Chcemy przypomnieć Wam kilka wydarzeń, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy dostarczyły nam inspiracji i motywacji do działania na przyszłość. Przed Wami 7 cudów codziennej dobroci.

 

Policjantka. Dzieli się jedzeniem z bezdomnym

„Czekam na tramwaj. Przystanek Ratusz Arsenał. Widzę, że do opatulonego żulika z siwą brodą, który stoi obok mnie, podchodzi patrol policji. Niby klasyk. Pan gasi dopiero odpalonego papierosa w koszu na śmieci. Policjantka jednak, zamiast z kieszeni munduru wyciągnąć mandatowy bloczek, podaje mężczyźnie foliową torebkę z bananem, pomidorami, kanapką w środku.

Jestem w ciężkim szoku. Podchodzę do Pana i zaskoczony dopytuję, dlaczego policjantka dała mu jedzenie. Jak mówi, regularnie otrzymuje od niej pomoc” – napisał na Facebooku mieszkaniec Warszawy, Michał Nobis. Pod spodem opublikował też zdjęcie, które błyskawicznie obiegło internet.

 

 

Tydzień później starsza sierżant Katarzyna Król i starszy posterunkowy Artur Morzyński zostali za swoją postawę odznaczeni przez ministra spraw wewnętrznych i administracji.

 

Londyńczycy. Nie pozwolili mu na śmierć

Przez ponad godzinę przypadkowi (?) przechodnie przytrzymywali londyńczyka, który – próbując skoczyć z mostu – zachwiał się na jego krawędzi. Jedna osoba złapała go za pasek, druga za ramiona, trzecia za nogi… Prawdopodobnie – choć pewnie mieszkali w pobliżu – nie znali się wcześniej. Ale w jednej sekundzie pokazali, że w sytuacjach, w których chodzi o ludzkie życie, można natychmiast się zjednoczyć.

 



Czytaj także:
Przechodnie uratowali mężczyznę, który próbował skoczyć z mostu

 

Motorniczy. Wstrzymał ruch w mieście, uratował kotka

Akcja wydarzyła się w Łodzi na początku grudnia. Michał Luter, motorniczy tramwaju, zauważył wbiegającego pod tramwaj czarnego kotka. Miał sekundy na podjęcie decyzji – udać, że zwierzak był tylko złudzeniem i jechać dalej albo zatrzymać tramwaj i narazić się na złośliwości spóźnionych pasażerów. Wybrał drugą opcję.

Na miejsce wezwano specjalne pogotowie techniczne z dźwigiem, który miał podnieść tramwaj w razie konieczności. Przestraszonego zwierzaka udało się wyjąć po… 80 minutach.

Kot trafił pod opiekę Animal Patrolu i – na cześć swojego wybawcy – otrzymał imię Michał. Motorniczy za to został uhonorowany przez Fundację Niechciane i Zapomniane – SOS dla Zwierząt. Dostał nagrodę w wysokości 500 złotych. Pieniądze pochodziły z premii świątecznych, których zrzekli się dla niego pracownicy fundacji.

 

Aldona, Tomasz i ich bajkowy ślub

Są razem od 14 lat. Przez większość tego czasu byli… bezdomni. W lipcu 2017 roku postanowili spełnić swoje największe marzenie i – przed Bogiem i garstką bliskich osób – ślubowali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską.

Zaledwie kilka dni przed uroczystością byli przekonani, że wszystko odbędzie się skromnie. Żadnego wesela, sesji zdjęciowej, białej sukni. Ale dobrzy ludzie nie mieli zamiaru im na to pozwolić. Zgłosiła się kosmetyczka i fryzjerka. Ktoś zaproponował tort, załatwił range rovera, zespół muzyczny. Ktoś inny przyniósł bukiet, przystroił kościół i obsypał młodych płatkami kwiatów…

 



Czytaj także:
Miało być skromnie, wyszło jak z bajki. Niezwykły ślub bezdomnych

 

Anioły pana Ryszarda

„Poznajcie Pana Ryszarda Spodara. Pan Ryszard sprząta w biurach przy ul. Domaniewskiej 45 na warszawskim Mordorze, a przede wszystkim jest przemiłym starszym panem. Niestety, jest też całkowicie głuchy. Mimo to świetnie radził sobie z życiem do czasu zgubienia przekaźnika implantowego” – napisał na Facebooku Filip Chajzer, wzywając pracowników korporacji do wszczęcia poszukiwań. I dodał: „A jak się nie znajdzie, to przecież nie pozwolimy na to, żeby Pan Ryszard w święta został bez kontaktu z kolędami i życzeniami… Prawda?”.

Sprzęt się nie znalazł, ale pan Ryszard cieszy się dziś nowym implantem, ufundowanym przez 1471 internautów, którzy w trymiga zebrali niemal 30 tys. złotych.

 

 

Dorota. Myje nogi bezdomnym

„Dorota jest pielęgniarką. Kochaną pielęgniarką. Taką pielęgniarką, że aż się człowiekowi chce, żeby mu zrobiła jakiś opatrunek czy coś. Nasi przyjaciele od razu ją pokochali i zaraz ustawiła się kolejka chętnych. Dorota rozeznała ich potrzeby i powiedziała nam, że od kolejnej niedzieli, czyli od dziś, oprócz robienia opatrunków będzie naszym piechurom myć nogi. Tak! Myć nogi. Myć nogi tym, którzy są brudni, którzy są zmęczeni, którzy na nogach mają niegojące się rany.

Przyjechała. Z torby wyjęła miskę, mydło, ręczniki i ciepłą wodę w butelkach. I kiedy już zjedliśmy zupę to na schodkach z boku placu usiedli nasi bezdomni, a Dorota pochylała się i myła nogi” – napisali na Facebooku członkowie Zupy na Monciaku.

Zdjęcie Doroty doprowadziło do wzruszenia niejednego internautę. A ona? Woli pozostać anonimowa. Wykonuje swoją pracę w ciszy, bez rozgłosu. Jak anioł.

 


Kobieta myje nogi bezdomnemu na ulicy
Czytaj także:
Dorota myje nogi bezdomnym. Bierze miskę z wodą, mydło i idzie

 

Tomek. Spóźnił się do szkoły, bo ratował kobietę

Tamtego grudniowego dnia Tomek Ringert wyszedł do szkoły później niż zwykle. Kiedy przechodził przez most w Mrzeżynie, zobaczył tonącą kobietę. Gdy zapytał ją, co robi w lodowatej wodzie, usłyszał, że chciała popełnić samobójstwo. 15-latek złapał kij, który zauważył na kutrze rybackim i pomógł kobiecie wydostać się z wody. Potem odprowadził ją do przychodni, oddał w ręce pielęgniarki i ruszył do szkoły.

Dyrekcja zorganizowała dla niego specjalny apel. Tomek odebrał też gratulacje od burmistrza miasta.