Kiedyś rodzice martwili się, jak będąc tak wrażliwym chłopcem, poradzi sobie w życiu. A dziś strzela dziesiątki goli!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Piotr Zieliński to piłkarz pracujący dla włoskiego klubu SSC Napoli oraz dla reprezentacji Polski, którego rozsławił w mediach wybitnie szlachetny gest. Za prywatne pieniądze kupił dwa domy dziecka w powiecie ząbkowickim, w ramach działalności stowarzyszenia Piotruś Pan.
Decyzja Zielińskiego o pomocy właśnie dzieciom nie była zresztą przypadkowa, bo jego rodzice przez trzynaście lat prowadzili pogotowie rodzinne w Ząbkowicach Śląskich, a podopiecznymi zajmowali się we własnym domu. Teraz, kiedy ich sytuacja prawna została uregulowana, zarządzają domami zakupionymi przez syna.
Zieliński zaczął inwestycje od powojennej dwupiętrowej szkoły w Targowicach o metrażu 230 m kw, zaś drugi dom kupił w Ząbkowicach Śląskich. Jego ojciec, jak podają Sportowe Fakty WP, podkreśla, że syn sam wyszedł z inicjatywą i robił to po cichu, żeby uniknąć zbędnego rozgłosu.
Czytaj także:
Sławomir Szmal: Po prostu rozmawiam z Panem Bogiem
Jak rodzicom udało się zarazić syna miłością do pomagania małym i bezbronnym? Piotr już jako kilkulatek wybrał się z rodziną do pogotowia opiekuńczego, żeby podzielić się opłatkiem z mieszkającymi tam dziećmi. Na miejscu rozpłakał się i poprosił, żeby mama i tata zabrali te dzieci do domu. Później, mimo częstej zazdrości wobec nowych domowników, wspierał ich i rozumiał – grając na przykład w piłkę z niepełnosprawnym przyszywanym bratem.
Dziś do domów Zielińskich, tak jak w poprzednich latach, trafiają dzieci rodziców uzależnionych od alkoholu, zabierane podczas policyjnych interwencji. Jednak w domu dziecka, w odróżnieniu od pogotowia rodzinnego, podopieczni mogą przebywać do skończenia pełnoletności, a w przypadku podjęcia studiów nawet do 25. roku życia. Piotr Zieliński przy okazji pobytu w kraju odwiedza obie placówki, bawi się z dziećmi czy dostarcza im potrzebne sprzęty.
Kiedyś, jako mało chłopiec, panicznie bał się krwi, a rodzice martwili się, jak będąc tak wrażliwym człowiekiem poradzi sobie w życiu. Dziś strzela dziesiątki goli i robi rzeczy, przez które mama i tata z dumą wołają na niego „złoty chłopak”. I chcą tak dobrze jak jego wychować jeszcze pokolenia swoich podopiecznych.
Czytaj także:
Ma opinię boiskowego brutala. Ale poza murawą robi coś wspaniałego!
Czytaj także:
Zaczął się dusić. I wtedy do akcji wkroczył trampkarz z przeciwnej drużyny!