Nie cierpisz sprzątać i gotować? A może masz jakiś domowy problem, np. z wynajęciem mieszkania albo znalezieniem pracy? Poproś o pomoc kobietę, która traktowała domowe zajęcia jako drogę do świętości, a po śmierci pomogła wielu osobom, które prosiły ją o wstawiennictwo.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dora del Hoyo zajmowała się prowadzeniem domu. Nie była wykształcona. Nie lubiła dużo mówić. A jednak założyciel Opus Dei św. Josemaria Escriva powiedział, że ta instytucja nie istniałaby bez takich osób, jak Dora. W uznaniu zasług została po śmierci pochowana w głównym kościele Opus Dei w Rzymie, obok założyciela Dzieła.
Czytaj także:
Mamma Rosa i jej rodzinny przepis na świętość
Dora del Hoyo: góralka
Ludzie, którzy ją znali, mówią, że miała powściągliwy, a nawet nieco oschły sposób bycia. Ale wszyscy zaraz dodają: „Ale mnie kochała szczególnie. Dla mnie była serdeczna” – mówi w filmie dokumentalnym autor jej biografii ks. Javier Medina.
Dora del Hoyo pochodziła z górskiej prowincji Leon na północy Hiszpanii. Urodziła się w 1914 r. Jej rodzice byli rolnikami. Surowy klimat i trudne warunki ukształtowały charakter mieszkańców tych terenów. W domu Dory ceniło się dobrze wykonaną pracę i nigdy się nie narzekało. Ważna była też wiara i modlitwa. Jako młoda kobieta Dora opuściła rodzinną wieś i pracowała jako pomoc domowa w różnych miastach w Hiszpanii.
Prasowanie prowadzi do Opus Dei
W 1945 r. ksiądz Josemiaria Ecriva, który razem z garstką pierwszych członków Opus Dei założył w Madrycie akademik, miał problem. Budynek nie był wykończony, a przecież mieszkańcy musieli prowadzić normalne życie – jeść, spać, uczyć się. Zapytał znajome zakonnice, czy nie znają kogoś, kto mógłby się zająć prowadzeniem tego niełatwego ośrodka. Siostry skontaktowały go z Dorą del Hoyo. Zgodziła się pomóc przez tydzień. Potem została na kolejny tydzień, później na jeszcze trzy miesiące…
Zafascynowała ją książka ks. Escrivy pt. „Droga”, czyli zbiór krótkich myśli na temat Boga, życia duchowego i modlitwy. Zwykle czytała ją po kawałku tuż przed prasowaniem. Prasując, miała czas, żeby przemyśleć i przemodlić przeczytany fragment. Wkrótce poprosiła o przyjęcie do Dzieła.
Czytaj także:
Tajemnica i kontrowersje. O co tak naprawdę chodzi w Opus Dei?
Pionierka
Opus Dei istniało już kilkanaście lat, ale była to pierwsza taka sytuacja. Członkowie Dzieła (celibatariusze i ludzie żyjący „w świecie”) robili w życiu różne rzeczy – także pracowali fizycznie, ale powołanie do Opus Dei traktowali jako powołanie do apostolstwa, a więc zajmowali się np. organizowaniem pobożnych spotkań, kierownictwem duchowym.
Ksiądz Escriva uznał, że dbanie o dom to służba równie ważna jak wykłady z teologii. I miał do Dory, a wkrótce także dla innych kobiet, które poszły jej śladem, „ofertę” duchową.
Święty Josemiaria nie nazywał ich służącymi – jak to się mówiło w jego czasach. Mówił, że pracują w administracji. „Jesteście duszą ośrodków Opus Dei” – powtarzał. Ale też podkreślał, że domowe zajęcia mogą być drogą do świętości.
Albo teraz, albo wcale
Św. Josemaria powtarzał, że o wartości różnych zajęć nie decyduje ich prestiż ani dochodowość, tylko dwie inne rzeczy – na ile służą one ludziom i ile miłości w nie wkładamy. „Bóg codziennie czeka na nas. Zapamiętajcie: istnieje coś świętego, Bożego, ukrytego w sytuacjach najbardziej prozaicznych, i każdy z was ma to odkryć (…). Nie ma innej drogi, moje dzieci: albo potrafimy spotkać Pana w naszym codziennym życiu, albo Go nie spotkamy nigdy” – powiedział.
Dla Dory centrum życia stanowiła modlitwa i codzienna msza święta. Kolejne dni i lata upływały jej na ofiarnej i pełnej radości pracy przy prowadzeniu kolejnych ośrodków Opus Dei. Uczyła też młodsze koleżanki, bo była mistrzynią w swoim fachu. W krótkim filmie dokumentalnym wspominają one, że Dora niewiele mówiła, że wiele mówiące było to, jak pracowała i jak odnosiła się do innych ludzi.
Na zdjęciach widać niezbyt ładną, niską kobietę z podłużną twarzą, ale zapamiętano ją jako pełną uroku, elegancką i bardzo kobiecą. Zmarła 10 stycznia 2004 roku, dzień przed 90. urodzinami. Trwają przygotowania do rozpoczęcia jej procesu beatyfikacyjnego.
Czytaj także:
Josemaría Escrivá: założyciel Opus Dei i patron świętej codzienności